BERLIN – ALEXANDERPLATZ, NIKOLAIVIERTEL I HACKESCHE HÖFE

BERLIN – ALEXANDERPLATZ, NIKOLAIVIERTEL I HACKESCHE HÖFE

 

Od czego by tu zacząć… Prawdę mówiąc już zaczęłam, bo wystosowałam piękny artykuł o murze berlińskim – to wyszło niejako naturalnie i samo przez się. Jednak co z resztą? Od kilku dni męczę się z zagadnieniem jak ten Berlin opisać. Chronologicznie? Hmmm, to by bolało, bo żeśmy niechcący popłynęli. A może opisać wszystko w kolejności w jakiej sami powinniśmy zwiedzać? To by było zdecydowanie rozsądniejsze, ale znając siebie pomieszam pewnie jedno z drugim i zobaczymy co z tego wyjdzie. 😉

Podróż do Berlina minęła szybko. W Gnieźnie zjechaliśmy na S5, później na A2, zapłaciliśmy haracz w wysokości 34 zł (co za chamstwo swoją drogą) i pomknęliśmy za zachód. Kto czytał wpis Berlin Calling ten wie, że mogłam spodziewać się najgorszego: zgubienia drogi, zepsucia się auta, huraganu i wszelkich kataklizmów. Stres zaklinałam głośnym wyciem w takt dźwięków płynących z radia – starczyło, by dojechać na miejsce. Ba! Nawet znaleźć miejsce parkingowe! Choć nie okazało się ono tak wspaniałe jak nam się wydawało z początku i w rezultacie pokarano nas małym mandacikiem. Oj ciężko zaparkować w Berlinie, ciężko. 

No nic, wyłuskaliśmy z auta porządną wałówkę w postaci pasztetu, kabanosów, piwa oraz dwóch flaszek wódki i uderzyliśmy pod wskazany adres. Szczęśliwie spanie mieliśmy u kochanej Karoliny i jej (jak się okazało) sympatycznej współlokatorki Mai. Zadzwoniłam domofonem, na raźne „hallo” nie wytrzymałam i jeszcze raźniej wykrzyknęłam: „Hej Karola, Polonia przyjechała, otwieraj jak chcesz kiełbę i wódę”! Drzwi otworzyła nam Maja. Chyba dobrze, że nie zna polskiego… Dotrzymała nam towarzystwa do czasu powrotu Karoliny z pracy, potem ulotniła się do mieszkania swojego chłopaka – chata była nasza! Strzeliliśmy sobie po browarku, zjedliśmy pyszną lasagne (Karolina dawaj ten przepis!!), pogadaliśmy o starych dobrych czasach. Koło 1.00 trzeba było umościć kuperki w pościeli, bo przed nami ciężki dzień, nawet ja się nie spodziewałam jak bardzo! Nie to było przecież w planie. 😛

Pierwszego dnia zwiedzania nie mogliśmy zorganizować gorzej… Wróć! Organizacja była pierwsza klasa. Zajęłam się tym przecież osobiście. Przygotowałam plan, zaznaczyłam trasę na mapie, jednak i tak wszystko wzięło w łeb! A to dlatego, że mieliśmy przewodnika. Karolina miała wolne i wzięła na bary oprowadznie nas po mieście. Eh i w tym cały szkopuł, bo nijak nie stosowała się do mojego pięknie rozpisanego planu!  Zaczęliśmy tam, gdzie należało – na Alexanderplatz. Doszliśmy tam, gdzie planowałam – na Checkpoint Charlie. Ale ten środek… W tym bajzlu był nawet urok: nasza trasa nie miała ładu ani składu, pomijała dużą część interesujących mnie obiektów… no ale w zamian spędziliśmy miły czas z Karoliną. Porzuciła nas jednak na Checkpoint Charlie o 15.00 i wtedy stanęłam przed wielkim dylematem – cholera jasna, mamy się cofać na Berlin Wschodni i zobaczyć wszystko to, co tak skrzętnie pominęliśmy czy uderzyć na Berlin Zachodni skoro stoimy u jego wrót? Podjęłam szaloną decyzję, chociaż w Poczdamie zaszokowałam sama siebie jeszcze bardziej, ale o tym innym razem. „Lecimy na Zachód! Tam jest mniej do zobaczenia, cały Wschód ogarniemy kolejnego dnia. No szybciej, szybciej, przebomblowaliśmy pół dnia, więc teraz jazda!”. Kto nie zna Berlina, niech zerknie sobie na mapkę, przebyliśmy piechotą trasę od Alexanderplatz na Ku’damm i z powrotem, niekoniecznie w linii prostej. 11 godzin na nogach, hmmm całkiem jak w Tatrach, z tym, że po betonie. Tak więc myślę, że jednak zdecyduję się opisać atrakcje Berlina w kolejności słusznej i poprawnej, a nie kretyńskiej i obłąkańczej.

ALEXANDERPLATZ I OKOLICE 

Kto wyjdzie z metra, zaraz zadziera łepetynę w górę, bowiem nad Alexanderplatz góruje 365-metrowa Fernsehturm. Wieża telewizyjna została wzniesiona w 1969 roku i jest najwyższą budowlą w Berlinie! Chętni mogą za 12 euro wjechać na platformę widokową, znajdującą się w dolnej części kuli, dokładnie na wysokości 203 m. Kto nie wie na co roztrwonić euracze, może uderzyć do Tele Café, która w ciągu godziny wykonuje dwa obroty wokół własnej osi.

Alexanderplatz to serce Berlina wschodniego i jednocześnie ważny węzeł komunikacyjny. Architektura wokół placu zdominowana jest przez socjalistyczne wieżowce.

Alexanderplatz to serce Berlina wschodniego i jednocześnie ważny węzeł komunikacyjny. Architektura wokół placu zdominowana jest przez socjalistyczne wieżowce.

Weltzeituhr

Od 1969 roku ozdobą placu jest Urania-Weltzeituhr, czyli tzw. Zegar Świata, pokazujący aktualny czas w 24 strefach czasowych.

Wieżę nazywam Kulą Szpiegulą, bo widoczna jest w całym mieście. Na dodatek strasznie mnie zauroczyła, więc zmasakruję Was jej zdjęciami, zapewne nie tylko w tym poście. Pomimo mojej słabości do Kuli, nie zdecydowałam się jednak na wjazd do jej środeczka. Z prostego powodu – z Kuli nie widać Kuli!

Fernsehturm Berlin

Wszędzie ją widać… a z niej wszystko widać…

Kula Szpiegula w witrynach odbicia ;)

Kula Szpiegula w witrynach odbicia 😉

Kula Szpiegula by night ;)

Kula Szpiegula by night 😉

Właśnie dlatego przebiegłam kilkadziesiąt metrów przez plac, do pobliskiego hotelu Park Inn. W środku znajduje się punkt informacji turystycznej oraz ośrodek lotów Base Flying. Mnie jednak interesują windy, znajdujące się tuż przy recepcji, ponoć jedne z najszybszych w Niemczech. Wow! Ledwo wcisnęłam przycisk 37, coś tam mruknęłam pod nosem i już! Charakterystyczne piknięcie i trzydzieste siódme piętro stanęło przed nami otworem. No może nie tak całkiem kompleksowo, bo zdarli z nas po 3 euro od osoby. W każdym razie tu nie pobierają aż tak tłustego myta jak Ci z Fernsehturm, pewnie dlatego, że taras widokowy nie oferuje panoramy 360º…

Hotel Park Inn

Hotel Park Inn

Hotel Park Inn oferuje panoramę Berlina z Kulą na pierwszym planie :)

Hotel Park Inn oferuje panoramę Berlina z Kulą na pierwszym planie 🙂

Czerwony Ratusz i kościół św. Mikołaja

Czerwony Ratusz i kościół św. Mikołaja

Doskonale widać Fontannę Neptuna, kościół Maryjny, katedrę berlińską i całe stado innych zabudowań ;)

Doskonale widać Fontannę Neptuna, kościół Maryjny, katedrę berlińską i całe stado innych zabudowań 😉

berlin271

Po prawej stronie można wypatrzeć szklaną kopułę Reichtagu

Po prawej stronie można wypatrzeć szklaną kopułę Reichtagu

Typowe obrazek dla miasta: kamienice i bloczki poupychane gdzie się da ;)

Typowe obrazek dla miasta: kamienice i bloczki poupychane gdzie się da 😉

Kula :D

Kula 😀

No dobrze, zejdźmy na ziemię. Tuż przy Fernsehturm znajduje się plac z XV-wiecznym kościołem Mariackim (Marienkirche, 10.00 – 18.00, wstęp wolny) i efektowną Fontanną Neptuna. Robimy pamiątkowe fotki i udajemy się kierunku Berliner Rathaus, zwanym Czerwonym Ratuszem. Ciężko ująć go w kadr, bo prawda jest taka, że wszystko dookoła jest pierwszorzędnie rozkopane. W zamian postawiono 2 punkty obserwacyjne, z których można podpatrzeć jak się buduje nową stację metra.

Marienkirche i Neptunbrunnen

Kościół Mariacki i Fontanna Neptuna

Neptunbrunnen

Fontanna Neptuna

berlin200

Rotes Berliner Rathaus

Czerwony Ratusz, ciekawe skąd się wzięła nazwa 😉

Wieża telewizyjna Berlin

Widoczek z platformy widokowej na Fernsehturm, Hotel Park Inn i budowę w dole 😉

berlin197

Czerwony Ratusz i Fontanna Neptuna

Czerwony Ratusz i Fontanna Neptuna

NIKOLAIVIERTEL

Naszym kolejnym celem jest Nikolaiviertel, czyli dzielnica św. Mikołaja. Ta najstarsza dzielnica Berlina została doszczętnie zniszczona podczas II wojny światowej, a w latach 80-tych odbudowana, jak na Niemców przystało – pieczołowicie. W centralnym miejscu znajduje się kościół św. Mikołaja, którego historia sięga XII wieku, więc stanowi on najstarszą świątynię Berlina. Obecnie, ze względu na dobrą akustykę, organizuje się tu koncerty. Kto chce pozwiedzać wnętrza musi wybulić aż 5 euro, ja zajrzałam do środka i przyznam, że szkoda kasy, według mnie nic szczególnego tam nie ma. Za to po samej dzielnicy Nikolaiviertel spaceruje się przednio, jest klimacik. Rano panuje tu błogi spokój, za to w ciągu dnia kawiarenki wypełniają się przybyszami i robi się przyjemny gwar.

Molkenmarkt

W drodze do Nikolaiviertel mijamy Molkenmarkt, najstarszy plac Berlina. Na zdjęciu widnieje Altes Stadthaus, obecnie siedziba Senatu.

Nikolaikirche

Kościół św. Mikołaja

Nikolaiviertel

Nikolaiviertel

berlin195

Ephraim-Palais

Pałac Ephraim powstał w II połowie XVIII wieku, obecnie mieści muzeum miejskie (wstęp 5 euro). Szczegóły znajdziecie na stronie http://www.stadtmuseum.de/ephraim-palais

Alejką spod kościoła podążamy ku wodzie.

Alejką spod kościoła kierujemy się ku wodzie.

Biblioteka Berlin

Dochodzimy do Szprewy, by obejrzeć bibliotekę, znajdującą się w budynku dawnych Stajni Cesarskich…

...pomnik św. Jerzego...

…pomnik św. Jerzego…

Berliner Dom

…oraz katedrę berlińską.

HACKESCHE HÖFE I ORANIENBURGER STRASSE

Wracamy w pobliże Kuli Szpieguli i podążamy na Hackescher Markt. Na celownik obrałam Hackesche Höfe – kompleks secesyjnych kamienic z początków XX wieku, skupionych wokół ośmiu połączonych ze sobą dziedzińców. Miałam drobne kłopoty z odnalezieniem tego miejsca, ale w końcu wpadłam na pierwszy dziedziniec i nie żałowałam ani minuty spędzonej na szukaniu go. Dziedzińce oznaczone jako I, II, III robią największe wrażenie, jednak cały zespół jest szalenie klimatyczny: znajdują się tam galerie, butiki, kawiarnie, antykwariaty… Eh, troszkę pozazdrościłam tym berlińczykom, co sobie tak siedzieli w słoneczku, pili herbatkę, lekko gaworzyli lub zwyczajnie czytali książkę.

Hackescher Markt

Hackescher Markt

berlin205

Hackesche Höfe

berlin206

berlin210

My chyżo przelecieliśmy przez dziedzińce i ulicą Oranienburger Strasse udaliśmy się pod synagogę. Okoliczne uliczki to dawna dzielnica żydowska, więc można sobie wyobrazić co tu się działo po dojściu nazistów do władzy… Dziś turystów przyciąga Neue Synagoge i jej złota kopuła w stylu mauretańskim. Podczas „nocy kryształowej” bojówki hitlerowskie spaliły świątynię, która pozostawała w stanie ruiny do lat 90-tych, kiedy to przeprowadzono gruntowną renowację. Zauważyłam, że pod synagogą mieści się policyjna budka, a patrol non stop krąży pod budynkiem…pewnie antyżydowskie wyskoki jeszcze nie wygasły… Obecnie mieści się tu Centrum Judaizmu dokumentujące historię Żydów w Berlinie. Synagogę można zwiedzać, wstęp na wystawę kosztuje 3,50 euro, wejście na kopułę 2 euro.

berlin215

berlin212

Tuż obok synagogi znajduje się całkiem przyjemna restauracja

Tuż obok synagogi znajduje się całkiem przyjemna restauracja

 

Inne posty o Berlinie:

BERLIN – INFORMACJE PRAKTYCZNE MUR BERLIŃSKI UNTER DEN LINDEN I WYSPA MUZEÓW BEBELPLATZ, GENDARMENPMARKT I BRAMA BRANDENBURSKA BERLIN ZACHODNI

 

***

Tu też jest fajnie:

Facebook Instagram

 

 

 

 

18 komentarzy

  1. Dzięki za inspirację! O wyjątkowości Berlina przekonamy się osobiście już za tydzień 🙂

    • Wieczna Tułaczka

      Eh no nie zdążę wszystkiego opisać, sporo mi zostało, ale 3 wpisy póki co są, zapewne za chwilkę znów coś się pojawi 🙂 Pozdrawiam

  2. Ja nie wjechałam na górę, bo nie miałam na wstęp ha ha:) Fontanna Neptuna za to była sucha za mojej wizyty. Jednak dobrze pojechać autem, bo można żarełka upchać a nie szukać KFC po nocach, bo nic nie ma w okolicy;)

  3. Aż ciężko uwierzyć, że te wszystkie miejsca, które tutaj opisujesz/uwieczniasz, to jedno miasto! Ogromne. Szkoda tylko, że za praktycznie wszystko trzeba płacić – chociaż za taką panoramę Berlina to warto, oj warto… 🙂
    „Pomimo mojej słabości do Kuli, nie zdecydowałam się jednak na wjazd do jej środeczka. Z prostego powodu – z Kuli nie widać Kuli!” – przepraszam, że wtryniam Tatry do Berlina, ale zupełnie jak z Wysoką 😀

  4. Czytam kolejny wpis i zaczynam się łamać – do tej pory nazwa Berlin źle mi się kojarzyła, chociaż trudno konkretnie powiedzieć dlaczego. A tu kolejna odsłona i jestem po wrażeniem – bardzo mi się podoba. Zaczynam się zastanawiać nad sprawdzeniem wszystkiego osobiście. Może, może… 🙂

  5. Kula-szpiegula! Dobre! 😀

    Uwielbiam tę wieżę (w zasadzie lubię wszelkie tego typu koszmarkowate architektonicznie obiekty)!
    Jak jest możliwość wjechać hen, hen na górę, to ja jestem pierwsza w kolejce! 😀

  6. Fajnie pokazałaś miasto. Ja podczas swojej wizyty w tym mieście większości z tych miejsc opisanych tutaj nie widziałem, pewnie łaziłem po tej drugiej części miasta 😉

  7. Byłem w tym roku w prawie wszystkich miejscach Belina o których piszesz…
    Niesamowite miasto do którego na pewno wrócę jeszcze by zobaczyć to czego nie udało się zwiedzić.
    Dzięki za świetny internetowy przewodnik. Kawał dobrej roboty 🙂

  8. pozdrowienia od pracownika autostrady – nierozumiem tego wpisu, zwłaszcza że są drogi alternatywne „później na A2, zapłaciliśmy haracz w wysokości 34 zł (co za chamstwo swoją drogą)”

    ale opis Berlina bardzo interesujący. Szkoda że nie trafiłem nań przed swoja wizytą we wrześniu.

    • Wieczna Tułaczka

      Ano już śpieszę wyjaśniać: moim zdaniem ceny za przejazd autostradą w Polsce są zdecydowanie za wysokie. Jednorazowy przejazd odcinkiem A2 z Poznania do Świecka kosztował 34 zł, dla porównania – tyle mniej więcej kosztuje 10-dniowa winieta w Austrii. 10 dni jazdy po całym kraju a jednorazowy przejazd odcinkiem w tej samej cenie – to właśnie jest według mnie chamskie, no ale rząd i korporacje robią w tym kraju co chcą.
      Pozdrawiam 🙂

  9. Super wpisy. Lubię ten styl pisania i świetne zdjęcia. Ja jestem miłośniczką Krakowa i Berlina, więc na moim blogu królują te dwa miasta. Może zagladniesz na http://www.pieknykrakow.pl ?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.