GENEZA ZAKUPU
Z myślą o jesiennych aktywnościach planowałam zakup softshella. W moim przedziale cenowym (ok. 300 zł) i jakościowym znalazłam jeden damski softshell spełniający niemal wszystkie moje fanaberie. Ów softshell miał jedną poważną wadę – brak kaptura. A na kaptur uparłam się jak osioł, bo moja ukochana bluza streczowa również go nie posiada. Jak wiadomo na szlaku bywa raz zimniej, raz cieplej, a ciągłe chowanie i wyciąganie czapki z plecaka nie uśmiecha mi się. Moja niechęć do czapki wynika też z czystej kobiecej próżności, a dokładnie z faktu, że mój fryz nawet po chwili noszenia tego ustrojstwa klapnie do tego stopnia, że wyglądam jak Łysek z pokładu Idy… Łeb wyciągnięty spod kaptura nie przejawia takiego stopnia oklapnięcia i jako tako prezentuje się na zdjęciach. 😉 Chciałam kaptura!! No i znalazłam.
HOODIE BUFF
Firmę Buff na pewno kojarzycie z wielofunkcyjnych chust, zwanych buffami, które zrobiły niezłą furorę na całym świecie. Hoodie Buff to połączenie kaptura z buffem, które stanowi alternatywę dla szalika i czapki. Hoodie Buff wykonany jest z podwójnej warstwy cienkiej elastycznej mikrofibry osłaniającej szyję i nos. Kaptur wykonano z ciepłego i miękkiego materiału Polartec Classic 100. Szczególna struktura włókien powoduje, iż wilgoć jest odprowadzana za zewnątrz, a kaptur posiada dobre właściwości oddychające.
HOODIE BUFF
Mój Hoodie noszę na spacerach w mieście, na rowerze i w górach. A jak się sprawował? Dla mnie bomba, ale dlatego, że Hoodie miał odpowiednią oprawę.
TERMIKA I WIATROSZCZELNOŚĆ
Hoodie nadaje się idealnie na jesienne i wiosenne aktywności. Kaptur jest dosyć ciepły, jednak całkowicie przewiewny. Przy cieplejszym wietrze nie stanowi to żadnego problemu, ale przy zimnych jesiennych porywach kaptur nie chronił całkowicie. I na takie bardzo zimne i wietrzne dni wymagane są wspomagacze. Kaptur użytkowałam w temperaturach 0-15 stopni.
Dla mnie jest to po prostu wiatrówka, którą kupiłam razem z kapturem do bluzy streczowej i taki komplet pełni funkcje softshella, a jest bardziej uniwersalny!
Dla tych co nie posiadają wiatrówki lub potrzebują ochrony do bardziej zimowych aktywności lepszym wyjściem będzie Hood Buff, z wiatroszczelnym kapturem posiadającym Gore Windstopper.
KOMIN
Komin nie przylega ściśle do szyi, gdyby tak było to nie przeszedł by przez kopułkę. Na początku złościłam się na to, ale w terenie okazało się to dobrym rozwiązaniem. Mała przestrzeń między mikrofibrą a szyją dawała delikatny przewiew, przyjemny w cieplejsze dni. Buffa można też tak ułożyć, żeby zminimalizować tę wolną przestrzeń. Podczas dużej pizgawicy zapinałam golf mojej bluzy streczowej, a buff dodatkowo ją ogrzewał. Należę do zmarźlaków i bardzo nie lubię, jak mi wieje po karku.
KOMINIARKA
Genialnym rozwiązaniem jest dodatkowa warstwa materiału, schowana w kominie, którą można zakryć policzki i nos. Hoodie Buff może więc pełnić funkcję kominiarki. Producent zapewnia, że dodatkowa wartswa materiału posiada jony srebra, dzięki temu warstwa pozostaje dłużej świeża i wolna od zapachów.
ODDYCHALNOŚĆ
Kaptur jest przewiewny, a więc i z oddychalnością nie ma problemu. Nie odczuwałam też żeby zbierała się jakakolwiek wilgoć. Zarówno kaptur jak i komin były zawsze suche.
ROZMIAR
Rozmiar Hoodie Buffa jest uniwersalny. Jest on dość spory, ale dla dziewczyn to dodatkowy plus – swobodnie mieszczą się pod nim upięte włosy. Wierzcie mi, że zbyt mały kaptur to straszna zakała, już to kiedyś przerabiałam…
CENA
To największa wada. Standardowy Hoodie Buff kosztuje 129 zł, choć są i droższe okazy. Ja swój wyrwałam w promocji za 90 zł. Cena wydaje mi się zbyt wysoka, jednak szarpnęłam się z myślą, że kaptur będzie mi służył latami.
PODSUMOWANIE
Nie jest to niezbędny element wyposażenia, ale przyjemny i przydatny gadżet. Bardzo funkcjonalny, jeśli zestawimy go odpowiednio z innymi elementami garderoby. Wiatrówka + polar tudzież bluza streczowa + Hoodie Buff to idealne połączenie!
OCENA: 4,5 na 5
Mój kaptur mam od początku września, użytkuję go zbyt krótko, by stwierdzić w jakim tempie się zużywa. Jednak post będę edytować i uzupełniać o te informacje.
Pozdrawiam,
Madzia / Wieczna Tułaczka
***
Tu też jest fajnie:
Ale ekstra 😀 Nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje – ja też bez kaptura ani rusz. Faktycznie deczko drogi, ale od dzisiaj chyba też będę polować na jakieś promocje, albo zażyczę sobie taki bajer pod choinkę :>
P.S. Niezłe puchy nad Morskim Okiem 🙂
Ano ja dopiero znalazłam kaptur przypadkiem w czeluściach internetu jak gorączkowo szukałam softshella. Tomek pukał się w czoło na co mi sam kaptur, ale jak go zobaczył to też chce! Nosi się super i jest milusi 🙂
Świetny 🙂 Rzadko trafiają mi wycieczki, kiedy nie wieje, więc przydałby się taki, oj bardzo 🙂
Znajomy mi napisał, że w wojsku kiedyś coś takiego używali (ale z kiepskich materiałów, żaden Polartec) i nazywało się to szalokominiarka!! 😀
Ale ja niezorientowana jestem. Takie fajne gadżety w przyrodzie istnieją, a ja takowego jeszcze nie posiadam. – Skandal! Co do czapki, mam tak, jak Ty. Noszę, bo noszę, jak już uszy z zimna więdną, ale ustrojstwa nie cierpię, bo po zdjęciu wyglądam, jak idź i nie wracaj. Kurczę, chyba dopiszę ten kapturek do listu do gwiazdora. 😀
Jak się ma bluzę, polar czy soft z kapturem, to gadżet nie jest potrzebny, ale tak jakoś jest, że dużo dobrych jakościowo ciuszków (w przyzwoitych cenach) tego kaptura nie posiada.
Bardzo chciałam pewien soft kupić, ale okazało się, że w damskiej wersji nie miał kaptura… Co jest bardzo niesprawiedliwe bo męski odpowiednik kaptur posiada! Wypięłam się na firmę i kupiłam sam kaptur + wiatrówkę i komplet wyszedł mnie taniej jak ten softshell 🙂 hehe 🙂 A że mam do tego genialną bluzę streczową to komplecik jak znalazł 🙂
Też nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. A teraz nagle chcę to mieć. To się nazywa kreowanie potrzeb ;).
Każdy jest w jakimś stopniu gadżeciarzem 😉
Mam coś podobnego, tyle, że noname i kosztował poniżej 20zł 😉 Dla mnie cena za produkty firmy Buff są za wysokie co do sprzętu, który sprzedają (głównie chodzi mi o chusty, bo ich ceny tez zabijają).
A sam ten szaliko-kaptur noszę podczas zimowych noclegów w namiocie, świetnie się sprawdza 🙂
Ceny mają przegięte, to fakt. Metka kosztuje… Szukałam w sieci tańszego odpowiednika kaptura, ale nie znalazłam. Chusty robi wiele firm za małe pieniądze, ale kaptur nie jest tak popularny, więc i znaleźć trudno. Może w przyszłym roku wypłynie kilka kapturków tańszych producentów 🙂
Oglądałam ten wynalazek jakiś czas temu w sklepie, bo kaptury zawsze przyciągną moją uwagę, ale cena była koszmarna jak dla mnie. To już wolę obciąć sobie kaptur od bluzy i zszyć z golfem;)
Pomysł pyszny, choć ja się przymierzam do wersji windstopperowej.
„Szalobajera”, o której mówił kolega z wojska, szyta jest z wełny i można ją kupić za 3!zł, zatem nie skreślałbym jej z listy zakupów zbyt pochopnie. Jej odpowiednikiem jest wool buff:
http://sklep.malavi.pl/pol_m_Buff-R-_Wool-Buff-R-146.html
gadżet, ale praktyczny :). Większość kapturów przy kurtkach, które mamy, są zazwyczaj przy małe lub ciągle spadają. Jak buff zniósł 3-letnie użytkowanie?
Bardzo dobrze, nadal działa bez zarzutu. Tylko się zmechacił troszkę, bardziej chusta niż sam kaptur, ale to było do przewidzenia. Bardzo lubię używać go na biwakach, jest mięciutki i wygodny do spania. 😀