Dobszyńska Jaskinia Lodowa ze względu na swoje znaczenie i unikatowe walory należy do najcenniejszych jaskiń lodowych na świecie, a w 2000 roku została wpisana na listę UNESCO. Zainteresowani? No to jedźmy dalej. To co wyróżnia ten obiekt, spośród innych, to fakt, iż zlodowacenie od tysięcy lat utrzymuje się na wysokości 920 – 950 m. n.p.m., dla porównania, zlodowacenia w słynnych lodowych jaskiniach w Alpach Austriackich znajdują się około 200 metrów wyżej. Lód utrzymuje się tutaj dzięki szczególnemu ukształtowaniu jaskini, której poziom opada od strony wejścia. Zaledwie 110 km od Zakopanego (odległość drogowa) znajduje się jedna z największych jaskiń lodowych w Europie grzechem byłoby nie skorzystać.
POŁOŻENIE:
Jaskinia położona jest na południowo-zachodnim krańcu Parku Narodowego Raj Słowacki w malowniczej dolinie rzeki Hnilec.
DOJAZD AUTEM:
Najlepiej dostać się tu własnym autem. Jaskinia znajduje się w miejscowości Dobšiná (powiat Rožnava). Szlak do wejścia rozpoczyna się na oznaczonym parkingu, przy drodze nr 67, pomiędzy miejscowościami Poprad i Rožnava (na jedną z tych miejscowości należy się kierować, oczywiście w zależności od której strony jedziemy).
Wspomniany parking jest płatny (nie pamiętam dokładnej ceny, jest to opłata w granicach 4-6 euro), jednak kilkadziesiąt metrów przed parkingiem, znajduje się zatoczka, gdzie kilka aut może zaparkować za darmo, z czego oczywiście skorzystaliśmy.
DOJAZD KOMINUKACJĄ PUBLICZNĄ:
Najpierw musimy dostać się do Popradu. Z Zakopanego (przez Poronin, Bukowinę Tatrzańską, Łysą Polanę) kursuje tam Strama. Bilet kosztuje 22 zł (5,5 euro). Z Popradu wybieramy podmiejską linię 706405 do Rožnavy, z tym że wysiadamy na przystanku Stratená (Dobszyńska Jaskinia Lodowa). Ceny nie znam, podejrzewam, że będzie to nie więcej jak parę euro.
Do jaskini na upartego można dostać się również koleją. Niestety nie ma bezpośredniej relacji z Popradu. Nasz przystanek nazywa się po prostu Dobšinská l’adová jaskyňa, chociaż w wyszukiwarce słowackich kolei to hasło mi nie wyskakiwało. Po wpisaniu hasła Dobšin lub Stratená nie miałam problemu z odnalezieniem odpowiednich połączeń.
WEJŚCIE DO JASKINI:
Wejście do jaskini znajduje się na północnym zboczu góry Ducza na wysokości 969 m. n.p.m., 130 metrów ponad dnem doliny Hnilca. Na początek musimy pokonać właśnie te 130 metrów przewyższenia. Szlak od parkingu w osadzie do kas biletowych ma ok. 1 km długości i zajmuje 30 minut.
CENY:
Tej kwestii niestety nie da się pominąć i trzeba przełknąć gorzką pigułkę wartą 8 euro (dzieci 4 euro, studenci i emeryci 7 euro).
Warto zaznaczyć, iż za burżujską sumę 50 euro (i po wcześniejszej zgodzie zarządu jaskini) można zwiedzić jaskinię między godzinami regularnych wejść. Jak ktoś ma kasę i nie lubi tłumów, to czemu nie, chociaż moim zdaniem to zbędny wydatek.
GODZINY OTWARCIA:
- Jaskinia jest udostępniana do zwiedzania od 15 maja do 30 września..
- W maju i we wrześniu wejście następuje o godzinie 9.30, 11.00, 12.30, 14.00.
- W czerwcu, lipcu i sierpniu o 9.00, 10.00, 11.00, 12.00, 13.00, 14.00, 15.00, 16.00.
- Zwłaszcza latem, kiedy turystów kłębiących się pod wejściem jest sporo, może się zdarzyć, iż grupki będę wpuszczane częściej.
- Uwaga! W poniedziałki jaskinia zamknięta jest na trzy spusty, a więc nici ze zwiedzania.
ZWIEDZANIE:
Kiedy pokonamy szlak dojściowy i uiścimy opłatę za wstęp pozostaje nam czekanie na przewodnika – bowiem przeczesywanie Lodowej Jaskini możliwe jest tylko w grupie, pod opieką wykwalifikowanej osoby. Udostępniona trasa turystyczna ma około 500 metrów, a jej przejście zajmuje około 30 minut. W trakcie zwiedzania przewodnik opowiada o walorach tego miejsca, ale jak się domyślacie, czyni to w języku słowackim. Co nieco idzie zrozumieć, resztę trzeba doczytać na internetach. Abyście nie wyszli zawiedzeni, musicie mieć świadomość, iż formy lodowe nie tworzą tak zróżnicowanych kształtów, jakie możemy zaobserwować w zwykłych jaskiniach.
ZDJĘCIA:
Zacznę od dotkliwej informacji dla fotoamatorów, bowiem zezwolenie na fotografowanie i filmowanie (bez statywu!!) kosztuje aż 10 euro. Za równowartość tej kwoty dostaniesz naklejkę, dzięki której będziesz mógł focić w biegu (uroki zwiedzania w grupach) i zero gwarancji na udane zdjęcia, bowiem ciężko jest fotografować w ciemnym miejscu, na dodatek pod presją czasu.
Najlepszą opcją byłoby wydłużenie czasu naświetlania, ale bez statywu jest niemal pewne, iż zdjęcia wyjdą rozmazane. Można próbować opierać aparat o barierki, ale po sobie wiem, że rezultaty najszczęśliwsze nie były – łapy i tak mi drgały, nie wspominając o tym, że co chwilę ktoś z grupy mnie szturał… Acha, pamiętajcie o tempie zwiedzania, braku czasu na zatrzymanie się w jakimś miejscu na dłużej i kombinowaniu z ustawieniami…
Brak statywu i niemożliwości zastosowania dłuższych czasów naświetlania można zrekompensować wyższą wartością ISO w nagrodę otrzymując szum na zdjęciach. 😉 Coś za coś… W każdym razie ustawiamy też jak najmniejszą wartość przysłony – im większy otwór, tym więcej światła wpada do środka. Jeśli macie wybór, zawczasu zastosujcie najjaśniejszy obiektyw ze wszystkich posiadanych.
A co z lampą błyskową? Te wbudowane w aparaty są z reguły za słabe i doświetlają jedynie najbliższe otoczenie, pozostawiając dalszy plan (który chcemy przecież uchwycić) w mroku. Jeśli fotografujemy szczegół znajdujący się blisko nas, wtedy można pokusić się o skorzystanie z lampy, w przypadku szerszego kadru ten numer nie przejdzie. Podczas zwiedzania w grupie i z przewodnikiem nie ma opcji naświetlania sceny dodatkowymi źródłami światła, sami rozumiecie. 😀
Dodam, iż przewodnik upewnia się czy fotografująca osoba posiada plakietkę, więc jeśli chcecie pamiątkowe zdjęcia, to nie ma co kombinować. Acha, przy wyjściu naklejkę zrywają w mało delikatny sposób – to tak na wypadek, aby nie podarować jej innemu zwiedzającemu. Lepiej samemu się jej pozbyć odpowiednio wcześniej, mówię Wam.
PRZYGOTOWANIE:
Nie zapomnijcie odpowiednio się ubrać. Płaskie buty oraz polar czy kurtka to podstawa. Kaptur, czapka czy rękawiczki to również nie jest głupi pomysł, nawet w lipcu, bo niezależnie od upałów na zewnątrz, w środku utrzymuje się średnia temperatura od -0,2 do – 3,9 °C. I żeby była jasna sprawa, odradzam buty typu mokasyny, baletki (nie wspominając o japonkach tudzież obcasach) – w jaskini jest zimno, bywa ślisko, poza tym nie zapominajcie o szlaku dojściowym – szkoda niszczyć ładne miejskie buciki… Nie trzeba też wpadać w drugą skrajność i zabierać górskie buciory, tzw. „adidasy” dadzą radę (wiem po sobie).
Przed wejściem do jaskini zaleca się odpoczynek i uspokojenie oddechu, spora różnica temperatur może obciążyć organizm.
CIEKAWOSTKI:
- Otwór jaskini (pod nazwą „Lodowa Dziura”) znany był od dawna, ale pierwsze odnotowane wejście miało miejsce 1870 roku. Zaledwie rok później jaskinia została udostępniona do zwiedzania.
- Oświetlenie elektryczne zainstalowano w 1887 roku, dzięki czemu to jedna z pierwszych oświetlonych jaskiń na świecie.
- Do 1946 roku w jaskini można było przez cały rok jeździć na łyżwach! Jeszcze w latach 50-tych trenował tam znany czechosłowacki łyżwiarz oraz wojskowi łyżwiarze szybcy. Teraz jest to nie do pomyślenia!
- Jaskinia osiąga długość 1491 metrów i głębokość 112 metrów.
- W środku zalega 110 tysięcy metrów sześciennych lodu.
- Grubość pokrywy lodowej dochodzi do 26 metrów!
- W jaskini odkryto 12 gatunków nietoperzy. To jedno w ważniejszych zimowisk tych ssaków w Europie Środkowej.
Dojazd z Zakopanego – 40 zł
Wstęp do jaskini – 8 euro
Przedostać się w kilka chwil ze słonecznego świata do lodowej krainy – bezcenne! 😀
Pozdrawiam,
Madzia / Wieczna Tułaczka
***
Sprawdź co jeszcze warto zobaczyć w Słowackim Raju:
SŁOWACKI RAJ – INFORMACJE PRAKTYCZNE SŁOWACKI RAJ – RELACJA
***
Tu też jest fajnie:
Ej no, całkiem spoko Ci te zdjęcia wyszły!
Wygląda rewelacyjnie!
A na tej stacji kolejowej o nazwie Dobšinská l’adová jaskyňa miałem okazję czekac na przesiadkę na inny pociąg jadąc w Niżnie Tatry 😉