Przez dwa czerwcowe tygodnie realizowałam projekt „Korona Beskidu Śląskiego”, którego celem było zdobycie najwyższych szczytów pasma, a przy okazji poznanie regionu, zabytków, kultury i ich promocja za pośrednictwem bloga. Projekt zrealizowałam w pojedynkę, z czego jestem szalenie dumna, choć przyznam, że chwilami nie było łatwo. Wreszcie przyszedł czas, aby o tym wszystkim opowiedzieć.
Spis Treści
SKĄD POMYSŁ NA KBŚ?
Wyszło spontanicznie. Jakiś czas temu nawiązałam kontakt ze Śląską Organizacją Turystyczną, otwartą na wspólne akcje z blogerami.
– Cenimy niezależność blogerów i liczymy na ich fantazję. Masz jakiś pomysł? Chętnie posłuchamy. – Tyle konkretów usłyszałam. Fantazję, mówicie?
– A co powiecie na Koronę Beskidu Śląskiego? To dobry pretekst do przejścia sporej części szlaków.
– Brzmi super! Podeślij szczegółowy plan projektu.
Przyznam, że przejście całej tej korony to ja wymyśliłam na poczekaniu i dopiero po obietnicy opracowania trasy zerknęłam na stronkę Klubu Zdobywców Koron Górskich RP – doszło do mej łepetyny, że to aż 30 szczytów rozrzuconych po całym paśmie. Kurczę, tego się nie dziabnie w 3 dni i będzie potrzeba sporo czasu i sił na realizację. Eeee, dasz radę – myślę sobie – w końcu jesteś Tułaczką!
Tydzień zajęło mi dopieszczenie dokładnego przebiegu mojej wędrówki. A to wcale nie było takie łatwe do ustalenia. Nie mogłam zaplanować zbyt forsownych wędrówek, by nie doszło do sytuacji, że na którymś etapie nie podołam i misternie utkany plan runie jak domek z kart. Musiałam wziąć pod uwagę ewentualne obsuwy w czasie spowodowane urazem, ulewą, burzą czy innym kataklizmem. Nocleg w jednym miejscu musiał stać się jednocześnie optymalną bazą do wyruszenia na kolejny szczyt z korony. Poza tym chciałam dać sobie możliwość pozwiedzania nie tylko samych gór, ale w miarę możliwości również atrakcji zlokalizowanych u stóp Beskidów. Dopiero trzeci z kolei plan uznałam za optymalny i taki też przesłałam do akceptacji.Udało się! Projekt bardzo się spodobał i mogłam jechać z błogosławieństwem Śląskiej Organizacji Turystycznej.
KLUB ZDOBYWCÓW KBŚ
Korona Beskidu Śląskiego została wytyczona przez Klub Zdobywców Koron Górskich Rzeczpospolitej Polskiej, nieformalną organizację skupiającą górołazów, zafiksowanych na punkcie górskich wędrówek (to oczywiste) oraz lubujących się zdobywaniem odznak w trakcie ich realizacji. Przy wyborze konkretnych szczytów do korony kierują się zasadą 4N, czyli biorą na świecznik góry:
- najwyższe
- najwybitniejsze
- najciekawsze
- na szlaku (tudzież w bliskim jego sąsiedztwie)
Takie podejście do tematu gwarantuje, iż zdobywanie danej korony zaowocuje nie tylko uzyskaniem trofeum, ale również dotarciem do wielu atrakcyjnych zakątków danego pasma górskiego. O to właśnie mi chodziło, gdy brałam na tapetę Beskid Śląski.
Do zdobywania koron górskich opracowanych przez KZKG RP uprawnieni są jedynie członkowie klubu. Innymi słowy, aby stać się oficjalnym zdobywcą Korony Beskidu Śląskiego (lub innej) należy zacząć od wypełnienia wniosku i karty zgłoszeniowej (tutaj szczegóły). A potem wio na szlak zdobywać szczyty! Po weryfikacji na podstawie pieczątek, zdjęć czy innych książeczek następuje honorowanie oraz przyznanie przysługującej odznaki. O na przykład takiej:
Voilà! Można się rajcować i nosić na piersi albo schować do szuflady i za kilka lat pokazać dzieciakom, z nadzieją, że pójdą w nasze górskie ślady.
30 SZCZYTÓW Z LISTY KBŚ
Jak wspomniałam wyżej, to Klub Zdobywców Koron Górskich RP opracował i wyznaczył 30 szczytów zaliczanych do KBŚ. Mój projekt, o którym szeroko piszę na blogu, polegał na zdobyciu szczytów z korony, poznanie przy okazji Beskidu Śląskiego oraz promocja jego szlaków i najfajniejszych zakątków. Oczywiście kwestia wytyczenia drogi, tak poprowadzenia trasy, aby te wszystkie górki pospinać w jedną składną całość, leżała tylko i wyłącznie na moich barkach. Calusi tydzień ślęczałam nad mapą, rozpatrywałam różne warianty, dopóki plan wyprawy nie usatysfakcjonował mnie całkowicie. Ale o tym już chyba wspominałam. 😉
Dość ględzenia, oto 30 szczytów należących do Korony Beskidu Śląskiego:
- 1. Skrzyczne 1257 m
- 2. Barania Góra 1220 m
- 3. Małe Skrzyczne 1211 m
- 4. Kopa Skrzyczeńska 1189 m
- 5. Malinowska Skała 1152 m
- 5. Zielony Kopiec 1152 m
- 7. Magurka Wiślańska 1140 m
- 8. Klimczok 1117 m
- 9. Malinów 1115 m
- 10. Magura 1109 m
- 11. Magurka Radziechowska 1108 m
- 12. Trzy Kopce 1082 m
- 13. Gawlasi 1076 m
- 14. Stołów 1035 m
- 15. Glinne 1034 m
- 16. Szyndzielnia 1028 m
- 17. Czantoria Wielka 995 m
- 18. Kiczory 989 m
- 19. Kotarz 985 m
- 20. Stożek Wielki 979 m
- 21. Cieńków Wyżni 957 m
- 22. Karolówka 931 m
- 23. Błatnia 917 m
- 24. Soszów Wielki 886 m
- 25. Równica 885 m
- 26. Mała Czantoria 866 m
- 27. Trzy Kopce Wiślańskie 810 m
- 28. Horzelica 797 m
- 29. Kozia Góra 683 m
- 30. Tuł 621 m
TRASA WĘDRÓWKI
DZIEŃ ZEROWY
Zaczęłam w balerinkach. Miejsko. Od zwiedzania Katowic oraz Bielska-Białej.
DZIEŃ PIERWSZY
Koronę otworzyłam niepozorną Kozią Górą, ale w jakim stylu! Na rowerze! zaliczając przy okazji Twistera z górskich ścieżek rowerowych Enduro Trails. Po zajrzeniu w bebechy Beskidu Śląskiego (zwiedziłam Jaskinię Salmopolską) w końcu zarzuciłam na barki ciężar plecaka i ruszyłam w góry.
Trasa (krótka z racji późnej godziny): Bystra Górna – Schronisko na Klimczoku – Magura – Siodło pod Klimczokiem – Szyndzielnia (nocleg w schronisku); szlak czerwony, niebieski, czerwony
- Relacja: Kozia Góra oraz Jaskina Salmopolska
DZIEŃ DRUGI
Ten dzień nie prezentował się jak powinien. Ze zmęczenia pokićkałam to i owo, a pogoda nie ułatwiała wędrówki. Życie. 😀
Trasa: Szyndzielnia – Klimczok – Trzy Kopce – Stołów – Błatnia – Dolina Wapienicy – Szyndzielnia – Przełęcz Karkoszczonka (nocleg w schronisku); szlak żółty, niebieski, czerwony
- Relacja (z dwóch dni): Trudny początek w rejonie Klimczoka
Muszę na chwilkę pochylić się nad początkiem wyprawy. Otóż wcale nie zrealizowałam go wedle wcześniej misternie ułożonego planu. MTB i jaskinia, że już o burzy i własnym gapiostwie nie wspomnę, wyskoczyły znienacka i niejako pomieszały szyki, zmuszając mnie do improwizacji. Przygody te opisywałam w relacjach, toteż nie będę powtarzać, jednak chciałam podać pierwowzór trasy – przyda się do zaplanowania własnej korony.
A miało być tak: Jaworze-Nałęże (Aglomeracja bielska) – Cały Cisowy – Wielka Cisowa – Błatnia – Stołów – Klimczok (nocleg w schronisku); a drugiego dnia trasa: Klimczok – Szyndzielnia – Kołowrót – Przełęcz Kozia – Kozia Góra – Bystra Krakowska – Magura – Przełęcz pod Klimczokiem – Przełęcz Karkoszczonka (nocleg w Chacie Wuja Toma). Dalej obyło się bez tak drastycznych zmian.
DZIEŃ TRZECI
Wiatr się odmienił. Wszystko poszło zgodnie z planem, no może poza pominięciem Hali Jaworowej, ale to już wina diabła, nie moja. 😛 I bez Hali widoki miałam miodne.
Trasa: Przełęcz Karkoszczonka – Hyrca – Kotarz – Grabowa – Przełęcz Salmopolska – Malinów – Malinowska Skała – Zielony Kopiec – Cieńków – Wisła Nowa Osada (nocleg na kwaterze); szlak czerwony, zielony, żółty
- Relacja: Przez malownicze grzbiety do Wisły
DZIEŃ CZWARTY
Troszkę zmokłam, ale nie przeszkodziło mi to zapoznać się z genialnymi miejscówkami w Beskidzie Śląskim. Przeszkodziło mi to w zejściu do Brennej (skróciłam trasę przez podłą pogodę), bez większego żalu, w ogólnym rozrachunku liczyło się przecież zdobycie koronnych perełek. Jedno miejsce szczególnie przypadło mi do gustu, będę chciała tam wrócić ze szczwaną misją. O co kaman? Doczytacie w relacji.
Trasa: Wisła Nowa Osada – Gościejów – Jawierzny – Przełęcz Salmopolska – Grabowa – Stary Groń – Horzelica – Dolina Leśnicy – Trzy Kopce Wiślańskie – Kamienny – Wisła Centrum (nocleg na kwaterze); szlak czarny, żółty, czerwony, czarny, zielony, żółty
- Relacja: Pora na Telesfora
DZIEŃ PIĄTY
W końcu przyszła pora na jeden z największych przebojów Beskidu Śląskiego – na Baranią Górę. Miałam szczęście, że na żółtej wieży panowałam niepodzielnie, jednak większą frajdę sprawiło mi odkrycie mało znanego i szalenie widokowego miejsca. O czym mowa? Karty odkrywam w relacji.
Trasa: Wisła Fojtula – Dolina Białej Wisełki – Barania Góra – Przysłop – Karolówka – Stecówka – Przełęcz Szarcula – Przełęcz Kubalonka – Kozińce – Groń – Wisła Nowa Osada (nocleg na kwaterze); szlak niebieski, czarny, czerwony, zielony
DZIEŃ SZÓSTY
Przeznaczyłam na zwiedzanie Wisły i okolic. Czego rezultatem jest artykuł Wisła kontra Ustroń.
DZIEŃ SIÓDMY
Pół dnia zajęło mi piesze przetransportowanie się z Wisły do Ustronia, zahaczając po drodze o kilka genialnych miejsc, drugie pół poświęciłam na odkrywanie uroków Ustronia.
Trasa: Wisła Nowa Osada – Grapa – Czupel – Gościejów – Trzy Kopce Wiślańskie – Świniorka – Orłowa – Beskidek – Równica – Ustroń Centrum (nocleg na kwaterze)
DZIEŃ ÓSMY
Sytuacja pogodowa pod postacią całodziennej wichury oraz przelotnych acz powracających z upierdliwą systematycznością ulew i gradobić zmusiła mnie do odpuszczenia planowanej wędrówki i pozostania jeszcze jednej nocy w Ustroniu. Jako, że nie uśmiechało mi się zbijanie bąków w uzdrowisku, postanowiłam przeznaczyć extra czas na zwiedzanie Trójwsi. To był strzał w dziesiątkę!
DZIEŃ DZIEWIĄTY
Nawałnica, która przetoczyła się przez region oczyściła atmosferę, dzięki czemu po raz pierwszy na tym wyjeździe dane mi było zobaczyć panoramę Tatr. Ten dzień wspominam jako jeden z najlepszych na całym wyjeździe.
Trasa: Goleszów – Rezerwat Zadni Gaj – Tuł – Czantoria Mała – Wielka Czantoria – Soszów Wielki – Cieślar – Wielki Stożek (nocleg w schronisku); szlak czarny czerwony
DZIEŃ DZIESIĄTY
Dzień zaczęłam z grubej rury, bo od malowniczego wschodu słońca na Wielkim Stożku. Później czekała mnie już tylko niezobowiązująca wędrówka przez Kiczory, skąd zeszłam raz jeszcze do urokliwej Trójwsi. Zwiedziłam to, czego nie udało mi się za pierwszym razem, po czym przez Ochodzitą i Sołowy Wierch udałam się do Zwardonia. Tam złapałam pociąg do Węgierskiej Górski, gdzie załatwiłam sobie 2 noclegi na kwaterze.
Trasa: Wielki Stożek – Kiczory – Młoda Góra – Trójstyk – przejazd busem z Jaworzynki do Koniakowa – Ochodzita – Przełęcz Rupienka – Sołowy Wierch – Zwardoń – przejazd pociągiem do Węgierskiej Górki (nocleg na kwaterze); szlak czerwony, żółty, zielony, niebieski
- Relacja (łącząca dwa powyższe dni): Mega wycieczka przez Tuł, Czantorie, Soszów, Cieślar i Wielki Stożek
DZIEŃ JEDENASTY
Całodzienne burze i ulewy zniechęciły mnie do pokonania najbardziej widokowej trasy w Beskidzie Śląskim. Zamiast kląć na czym świat stoi i psioczyć na warunki, postanowiłam pauzować w Węgierskiej Górce. Pogody starczyło na krótki spacer do schronu bojowego „Waligóra”. Resztę dnia spędziłam w łóżku pod kołdrą.
DZIEŃ DWUNASTY
Na szczęście dzień zapowiadał się pięknie. I tak faktycznie było. Do dziś plułabym sobie w brodę, gdybym przeszła tę trasę w ulewie, pod ostrzałem piorunów. Czerwony szlak z Węgierskiej Górki na Magurki, a potem grzbietem przez Malinowską Skałę na Skrzyczne uważam za najlepszy trip w całym Beskidzie Śląskim! No i tak się poukładało, że ostatnim zdobytym przeze mnie szczytem z listy KBŚ okazało się Skrzyczne – szczyt, który tę listę otwiera.
Trasa: Węgierska Górka – Glinne – Hala Radziechowska – Magurka Radziechowska – Magurka Wiślańska – Gawlasi – Zielony Kopiec – Malinowska Skała – Kopa Skrzyczeńska – Małe Skrzyczne – Skrzyczne (nocleg w schronisku); szlak czerwony, zielony
DZIEŃ TRZYNASTY
W zasadzie to spokojnie zdążyłabym zejść dwunastego dnia do Szczyrku, a potem wieczorno-nocnymi połączeniami dostać się do Bydgoszczy, ale nie obejrzałabym meczu Polaków na Euro 2016 i nie odebrałabym gadżetów, które czekały na mnie w urzędzie w Bielsku-Białej. Dlatego wyszło tak, że ostatni dzień całej wyprawy obejmował „zaledwie” wschód słońca na Skrzycznem, spacer do Szczyrku, a potem to już dłuuuugie godziny w pociągach do domu…
Trasa: Skrzyczne – Hala Jaworzyna – Szczyrk
- Relacja (obejmuje dwa ostatnie dni w Beskidzie Śląskim): Najlepsze na koniec, czyli Magurki, Malinowska Skała oraz Skrzyczne
UWAGI
Po powyższej rozpisce znakomicie widać, że nie trzeba dwóch tygodni na zdobycie Korony Beskidu Śląskiego. Wędrując średnim tempem wystarczy przeznaczyć około 7-9 dni, aby zrealizować wytyczoną przeze mnie trasę, oczywiście wyłączając z niej dni poświęcone na zwiedzanie lub wypoczynek. Ba, ktoś o nienagannej kondycji jest w stanie pokonać te marszruty w jeszcze krótszym czasie, ale to już będzie bardziej ocierało się o wynik sportowy niż potrzebę poznania regionu Beskidu Śląskiego.
Ja miałam wielką potrzebę i niejako obowiązek, by zwiedzić jak najwięcej tej części województwa śląskiego, toteż z premedytacją ułożyłam plany wycieczek i miejsca noclegów tak, by otworzyć sobie ku temu sposobność.
NOCLEGI
Wędrowałam sama. Z tegoż względu nie mogłam zwalić choćby części bagażu na barki towarzysza. Jako że planowałam nie tylko górskie wędrówki, ale również zwiedzanie miasteczek, postawiłam na noclegi w schroniskach i na kwaterach. Z czystego wygodnictwa. Ulżyłam sobie zostawiając biwakowe klamoty w domu, w zamian pakując do plecaka 1 miejski outfit plus balerinki. 😉 Decyzja była dobra – czerwcowe noce były chłodne, często deszczowe – samotne biwaki na bank by mnie dobiły. Poniżej lista miejsc noclegowych, z których korzystałam podczas wędrówki po Beskidzie Śląskim:
1. Bielsko-Biała – Hello Hostel, ul Mickiewicza 40 (1 nocleg)
Hello Hostel znajduje się w samym centrum Bielska-Białej, gdzieś w połowie drogi pomiędzy dworcem PKP a Zamkiem Sułkowskiego. Obiekt jest nowoczesny, czyściutki, przytulnie urządzony. Najważniejsze, że prowadzony przez bardzo otwarte i sympatyczne człowieki. Do tego górskie człowieki! Śniadanko w cenie. Świetne miejsce!
2. Schronisko na Szyndzielni (1 nocleg)
Mimo iż spędziłam tam noc, to nie mogę za dużo powiedzieć. Do schroniska trafiłam późnym wieczorem, wymeldowałam się rano, a więc bez szans na pobłąkanie się po korytarzach czy skorzystania z bufetu. Wnętrza są stare, z komunistycznym sznytem nie przystającym do efektownego opakowania. Jednak napotkani pracownicy byli bardzo sympatyczni. Fajnie się tam czułam.
3. Chata Wuja Toma, Przełęcz Karkoszczonka (1 nocleg)
Z zewnątrz budynek bardziej przypomina karczmę aniżeli schronisko, może dlatego, że znajduje się w prywatnych rękach. Warunki są nienaganne – czyściutko, przytulnie, ciepło, żarełko pyszne. Warto wiedzieć, iż właściciel planuje większą komercjalizację obiektu – w przyszłości chce zlikwidować wieloosobowe sale turystyczne.
4. Wisła – Willa Nowa Osada (4 noclegi)
Genialna kwatera! Wysoki standard za przyzwoitą cenę: osobne niekrępujące wejście, pokoje z łazienkami, w pełni wyposażona kuchnia do dyspozycji, wi-fi, miejsce do grilla, udogodnienia dla dzieciaków, TV (wyjątkowo było to dla mnie ważne, ze względu na Euro 2016). Część dla turystów jest świeżo wybudowana, a więc wszystko jest nowiutkie, czyściutkie i błyszczące. Kwaterka znajduje się w genialnym miejscu – w Nowej Osadzie, jakieś 35-40 minut spacerkiem do centrum (lub chwilunia busem). Okolica jest zielona, spokojna, cicha, bogata w szlaki turystyczne. 3 minuty od kwatery znajduje się duży market oraz przystanek busa. Jak do Wisły to tylko tam!
5. Ustroń – Pokoje Gościnne Active, ul. Lipowczana 15 (2 noclegi)
Kwaterka znajduje się na obrzeżach Ustronia w spokojnej dzielnicy willowej, mimo tego, spacerek do centrum nie zajmie więcej jak 20 minut, natomiast do sklepu (Tesco) oraz przystanku busa około 10 minut. To starszy obiekt, także trzeba wziąć poprawkę na warunki (łazienka na korytarzu). Piechurów ucieszy niska cena, brak dopłat za pokoje jednoosobowe oraz właścicielka, która jest instruktorką kolarstwa górskiego (można umawiać się na wspólne wycieczki). Ze względu na pieski to nie jest miejsce dla alergików.
6. Schronisko na Stożku (1 nocleg)
Wiadomo, że stare, zabytkowe, dodam, że skrzypiące. I to by było na tyle. Ani jedzenie mnie nie powaliło, ani warunki, a już na pewno nie klimat. Dodam, że spałam w pokoju o standardzie turystycznym, a do dyspozycji turystów są również pokoje po remoncie, oczywiście za wyższą opłatą. Nie zapomnę pościeli rodem z PKP z lat 80-tych – trochę krótka, dziurawa, ale najważniejsze, że czysta. 😉 Ceny w bufecie ciut wyższe niż w innych schroniskach. Miejscówka broni się piękną panoramą.
7. Węgierska Górka, Pokoje Gościnne u Wandy, Osiedle Leśniczówka 14 (2 noclegi)
Przyjemna kwaterka położona w spokojnej willowej dzielnicy, oddalona od centrum Węgierskiej Górki o 15 minut spacerku. Miałam malutki pokój, ale z własną łazienką. Do dyspozycji dobrze wyposażona kuchnia. Mili gospodarze. Dobre warunki za przyzwoitą cenę.
8. Schronisko na Skrzycznem (1 nocleg)
Cóż by tu powiedzieć. Warunki jak na schronisko luksusowe. WiFi, łazienka i tv w pokoju, bety z czystą pościelą również. W zasadzie to dobra kwaterka w regionalnym klimacie, tyle że położona na najwyższym szczycie Beskidu Śląskiego. 😉 Na fajną ekipę trafiłam, mecz obejrzałam, pysznie podjadłam. Tylko te ceny… Auć!
EKWIPUNEK
Obiecałam sobie, że wezmę najmniej rzeczy, jak to będzie możliwe. Wyszło całkiem dobrze, choć Łukasz Supergan pewnie by się złapał za głowę na widok niektórych podpunktów. Muszę jednak zaznaczyć, że połączenie górskiej wędrówki z typowo miejskim zwiedzaniem wymagało zabrania mieszanej garderoby. Jakoś nie podejrzewałam trekkingów o komfort podczas kilkugodzinnej wizyty w Śląskim Muzeum albo przemierzenia w upale uliczek Bielska-Białej.
Oto lista rzeczy, które zabrałam na czerwcowy wypad w Beskid Śląski:
- buty Meindl Antelao Lady – napisałam cały artykuł o tym, jak się sprawowały na szlakach, także zapraszam tutaj
- balerinki – leciutkie jak piórko, dające skompresować się do rozmiarów japonek, do podróży i zwiedzania
- klapki – do kąpieli (różnie bywa na kwaterach, a w schroniskach to mus)
- spodnie Quechua Forclaz 500 – szybkoschnące, lekkie spodnie trekkingowe, te same, które mi buchnęli we wrześniu w Tatrach, więcej o nich w tekście: Rzeczy z Decathlonu
- spodenki – zwyczajne bawełniane gacie z sieciówki, wtedy nie miałam jeszcze Quechua Arpenaz 500
- skarpety – 3 pary turystycznych (Quechua Forclaz 500, Expansive Travel oraz Karrimor Merino Fibre), plus 1 para zwykłych bawełnianych na wieczory w kwaterce
- bluzki z krótkim rękawkiem – 2 poliestrowe szmatki z Go Sport plus Brubeck Active Wool
- polar – lekki i cienki Quechua Forclaz 50 idealnie nadał się chłodniejsze wieczory i poranki, w ciągu dnia nie było potrzeby wyciągać go z plecaka
- bluzka z długim rękawem – leciutki sweterek Quechua Arpenaz 50 zabrałam, by podczas miejskich wycieczek nie paradować w polarze oraz by mieć świeże odzienie po kąpieli
- legginsy – zwykłe, miejskie, zajmują mało miejsca, wzięłam je z tych samych pobudek co bluzkę
- wiatrówka – model Argenta od HiMountain, o której pisałam w artykule: Kurtka w góry, mój zestaw na trzy sezony, tym razem przesiedziała w plecaku (na szczęście waży tylko 100 gr), było zbyt upalnie na jej usługi
- kurtka przeciwdeszczowa – a dokładnie Rain-Cut ważący niewiele więcej od wspomnianej wiatrówki, o jego właściwościach pisałam w artykule zalinkowanym punkt wyżej
- buff – skitrany na wszelki wypadek, nie użyty ani razu podczas całej eskapady
- kijki trekkingowe – używam lekki lecz solidny model Fizan Compact
- czołówka + baterie – stałe wyposażenie
- apteczka + kosmetyczka – żeby nie dźwigać zbyt dużo, przelewam żel i szampon do małych 100 ml buteleczek, zabieram tylko niezbędne produkty
- ręcznik szybkoschnący – używam mikrofibry z Decathlonu (marka Nabaiji)
- aparat Nikon 5100 + obiektyw Nikkor 16-85 mm + baterie + karty pamięci + ładowarka – aparat z reguły wisi na mojej szyi
- statyw – najczęściej dźwigam zupełnie niepotrzebnie, podczas 2 tygodniu trafiłam na 2 wschody słońca, no ale cóż, przynajmniej wtedy nie plułam sobie w brodę, że zdjęcia są poruszone
- telefon + ładowarka
- mapa – wybrałam Beskid Śląski Wydawnictwa Compass
- kubek – najzwyklejszy stalowy, gotowałam w nim owsiankę i piłam z niego herbatkę
- nóż + łyżka – wiadomo do czego
- plecako-worek – to taki wodoodporny wynalazek od Quechua (model Arpenaz 20 Ultra Compact), dzięki któremu nie musiałam dźwigać dużego plecaka podczas tych wszystkich miejskich wycieczek, waży 100 gr i mieści się w dłoni, podczas deszczu stanowi dodatkową ochronę dla aparatu
- plecak – zdecydowałam się na Deuter Futura Pro 40+4 SL, akurat pomieścił moje klamoty plus żarcie, a siatka dystansująca pomagała podczas upalnych dni.
W zasadzie miałam przetestować na sobie Highland Trail XT 50 marki Jack Wolfskin, ale zapakowawszy wszystkie wymienione wyżej rzeczy (a wydaje się ich sporo, co nie?) okazało się, że ledwie pół wora wypełniłam. Nie było sensu nosić na wpół pustego plecaka, toteż finalnie na wycieczkę wzięłam Deutera. To że przepakowywałam się w biegu na dworcu, na 5 minut przed odjazdem pociągu, to już inna historia…
JEDZENIE
Tu nie będę się zbytnio rozwodzić. Beskid Śląski jest na tyle zagospodarowanym pasmem, a szlaki często-gęsto przecinają miejscowości, że z zaopatrzeniem czy „upolowaniem” ciepłego posiłku nie ma problemu. Nie nosiłam więcej zapasów niż na 2 dni do przodu, a obiadki jadałam zazwyczaj w schroniskach górskich. Planując lwią część noclegów na kwaterach, nie zabierałam kuchenki turystycznej i nie bawiłam się w gotowanie na bazie wrzątku.
Dzień zaczynałam od owsianki – na kwaterce przyrządzam ją samodzielnie z płatków górskich i wody, dodaję owoce, ziarna słonecznika, pestki dyni lub orzechy, w schronisku zalewam gotowca wrzątkiem i dodaję ziarna. Na szlaku zazwyczaj wciągam jakąś bułę albo dwie (lubię mieć do niej warzywne dodatki, np. ogórka, pomidorki koktajlowe albo rzodkiewki), zagryzam ciastkiem / batonikiem / chałwą. Na koniec staram się zjeść jakiś pożywny ciepły obiadek. Jeśli mijam sklep to zawsze szukam jednodniowych soków marchwiowych i owoców sezonowych, które szamałam na deser.
KOSZTY
TRANSPORT | 190 zł |
przejazd Bydgoszcz - Katowice - Bydgoszcz | 120 zł |
przejazd Katowice - Bielsko-Biała - Katowice | 30 zł |
przekazdy lokalne (do szlaków, podczas zwiedzania) | 40 zł |
NOCLEGI | 518 zł |
Hello Hostel w Bielsku-Białej | 1 x 60 zł |
Schronisko na Szyndzielni | 1 x 30 zł |
Chata Wuja Toma, Przełęcz Karkoszczonka | 1 x 33 zł |
Willa Nowa Osada w Wiśle | 4 x 40 zł |
Pokoje Gościnne Active w Ustroniu | 2 x 70 zł |
Schronisko na Stożku | 1 x 40 zł |
Pokoje u Wandy w Węgierskiej Górce | 2 x 30 zł |
Schronisko na Skrzycznem | |
JEDZENIE | 350 zł |
BILETY WSTĘPU (nie licząc Muzeum Śląskiego i przewodnictwa w Jaskini Salmopolskiej) | 36 zł |
ŁĄCZNIE | 1094 zł |
Największe koszty wygenerowały noclegi, aczkolwiek trzeba pamiętać, że aby zrealizować Koronę Beskidu Śląskiego część z nich nie będzie konieczna. Chyba, że chcesz – tak jak ja – poświęcić czas na zwiedzanie kulturowych atrakcji w rejonie Beskidu Śląskiego. W sezonie prawdopodobnie zaoszczędzisz na noclegach w schroniskach, przy pełnym obłożeniu możesz wylądować na glebie, płacąc za nocleg kilkanaście złotych. Doświadczonym turystom polecam wędrówkę z własnym sprzętem biwakowym. 😉
LINKI
Jeśli szukasz inspiracji na krótsze wycieczki, to zapraszam do lektury artykułu, w którym to rozpisałam najciekawsze trasy z popularnych miejscowości Beskidu Śląskiego.
BESKID ŚLĄSKI – PROPOZYCJE GÓRSKICH WYCIECZEK
Zastanawiasz się, które zakątki Beskidu Śląskiego grzeszą nieprzeciętna urodą? Stworzyłam listę.
TOP 15 NAJPIĘKNIEJSZYCH MIEJSC W BESKIDZIE ŚLĄSKIM
A może by tak dziabnąć Beskid Śląski na rowerze? To znakomity region na rowerowe eskapady, a pomysły na przyjemne trasy przedstawi Szymon z bloga ZnajKraj.
PYTANIE DO CIEBIE
Jeśli masz pytania, interesuje Cię jakiś szczególny aspekt realizacji tego projektu, to śmiało pytaj za pomocą komentarza. Chciałabym, aby ten post stał się kompleksowym kompendium wiedzy na temat całej wyprawy, by ci którzy zechcieli ruszyć w moje ślady, mieli na tacy podane wszelkie przydatne informacje.
Pozdrawiam 🙂
Madzia / Wieczna Tułaczka
PROJEKT WSPARLI:
Świetna koncepcja:) Sam jutro ruszam w miesięczną podróż na stopa dookoła Polski i wiem ile wcześniej mi zeszło aby to wszystko zaplanować i przygotować… Ciężki godziny o których wielu nawet nie ma zielonego pojęcia.
Gratuluję „wyjątkowej” korony bo Beskidy Śląski, Mały i Żywiecki są wyjątkowe:)
pozdrawiam
http://www.sebazwiedza.pl
Bardzo lubię ten etap planowania, ale fakt. Ilość czasu strawionego z palcem na mapie była przerażająca. 😉 Powodzenia w podróży! Będę śledzić. 🙂
Fajne tourne się wam szykuje . Tym razem żeby było mi tam grzecznie na tych ślunskich wiersyckach – bez żadnych patologii !!!
Ale ja już wróciłam! 😀 Byłam sama, więc obyło się bez patologii. 😉 teraz będę opisywać co widziałam 🙂
Mam takie pytanko 🙂 na jakiej stronie sprawdzasz pogodę długoterminową dla Zakopanego? Za tydzień się tam wybieram i na każdej stronie jest coś innego
Nigdzie! Pogoda długoterminowa się nie sprawdza, w górach tym bardziej. Wierzę tylko w prognozę na 1-2 dni do przodu, choć te też nie zawsze mają pełne pokrycie z rzeczywistością. Pogodę sprawdzam na meteo.pl, yr.no, mountain-forecast.com i na stronie tpn.pl Powodzenia! 🙂
Kiedy można się spodziewać dalszej części wpisu? Właśnie jestem w trakcie planowania rodzinnego wypadu i przeogromnie by mi się przydał! 🙂
Całe lato będą się pojawiać wpisy o Beskidzie Śląskim. Następny coś koło weekendu.
Rewelacja – dziękuję za super pomocny wpis 🙂
Dziękuję za te informacje – na pewno przydadzą się w praktyce.
ps. świetny blog pozdrawiam
Wspaniały wpis i cenne informacje:)
Super ! Na prawdę dużo informacji fajna trasa myślę że podobną obiorę wybierając się na KBS . Super wyprawa.
Przydatne informacje zwłaszcza te o noclegach podoba mi się ten wpis jest bardzo praktyczny i na pewno z niego skorzystam wybierając się w przyszłym roku do Beskidu Śląskiego
Bardzo się cieszę! Korzystaj ile wlezie. 🙂
Super ! Na pewno ten artykuł zmienił mój pogląd na koszty takiej wyprawy i mam bardzo dużą chęć też odbyć taką wycieczkę. Jest to bardzo fajne doznanie.
Cześć. Wspomniałaś, że można zaliczyć wszystkie 30 w dość krótkim czasie. Jestem doświadczonym gorołazem, ok.25 z nich już odwiedziłem (wiele kilkukrotnie) i chciałbym zdobyć złotą odznakę w „lekkim” stylu. Zanim i ja pochylę się nad mapą powiedz: czy 4 dni wystarczą?
Te 30 szczytów można zrobić w ok. 7 dni. 4 dni? Może, jeśli masz dobrą kondycję i dobrze sobie wszystko rozplanujesz.