Woda zamiast ulic, woda z nieba, woda w butach i za kołnierzem. Cholera nie tak miało być! Wenecję otacza specyficzny mikroklimat i możliwe jest, że pada wszędzie dookoła, a nad Wenecją będzie słońce. Nadzieja zdycha ostatnia…
Gdy wysiadamy z tramwaju wodnego na nabrzeże Riva degli Schiavoni wita nas…zgadniecie? Deszcz! Niby jest cieplej i jakby parniej, ale nie tak to zaplanowałam. Postanowiliśmy nie poddawać się aurze i nie zasilać deszczu naszymi łzami rozpaczy. Zamiast tego szukamy pozytywów: jest kwiecień, wredna pogoda, więc przynajmniej ludzi będzie mniej. No to ruszamy na podbój miasta!
No i stajemy na progu najsłynniejszego placu Wenecji. Turystów jest dużo, więc zastanawiamy się co to się dzieje w wakacyjny słoneczny dzień? Na pewno rzeźnia.
Jako że kolejka do bazyliki ustawiła się całkiem spora, a mając na zwiedzanie jedynie kilka godzin, odpuszczamy sobie wejście. Traktujemy ten dzień jako rozeznanie, bo po tych kilkunastu minutach w Wenecji już wiemy, że na pewno kiedyś wrócimy tu na dłużej. Zapuszczamy się w labirynt uliczek i wyszukujemy zabytki, które wcześniej pozaznaczałam na mapie i w przewodniku. Zabawa jest przednia, bo z początku ciężko jest się poruszać w tej pajęczynie atrakcji.
Kolory jak na taką pogodę są bardzo przyzwoite, a tak się bałam szaro-burych zdjęć z Wenecji! Morale znacznie się nam podnoszą.
Skupiliśmy się na dzielnicy San Marco, San Polo i najbliższym otoczeniu Canal Grande. Na coś trzeba było się zdecydować 🙂 Biegaliśmy po Wenecji jak szaleni, to gubiąc się, to odnajdując właściwą drogę. I to jest siłą Wenecji! To jedyne miasto na świecie zbudowane w całości na wodzie! Zbudowane na ponad stu małych wysepkach, połączonych ze sobą 400 mostami! Ciężko to sobie wyobrazić, a będąc na miejscu osłupienie jest jeszcze większe.
Nawet nie bardzo wiem jak opisać rozmach z jakim wybudowano to miasto. To trzeba zobaczyć na własne oczęta. Rozmawiałam z osobami, które twierdziły, że Wenecja nie zrobiła na nich większego wrażenia. I prawdę mówiąc nie rozumiem jak można tak myśleć. Drugiego takiego miejsca nie widziałam i nie zobaczę, bo zwyczajnie Wenecja jest jedyna w swoim rodzaju. Na pewno tłumy turystów skutecznie psują odbieranie bodźców, jednak wystarczy trochę się wyluzować, bo na to nic nie poradzimy. Nie tylko my przyjechaliśmy na zwiedzanie. Taka jest prawda objawiona. Wenecja była, jest i będzie oblegana przez miliony zwiedzających.
Ogromnym i oczywistym atutem Wenecji jest brak aut. Chyba nie muszę pisać o plusach takiego stanu. Wyobrażacie sobie zaparkowane auta na Piazza San Marco? Albo trąbiących Włochów pędzących jedną z uliczek wzdłuż Canal Grande? Dopiero byłby sajgon.
To co zrobiło na mnie największe wrażenie to wielkość Wenecji. Niby czytałam w przewodniku, że miasto zajmuje 412 km², ale człowiek wyobraża sobie, że zabytki będą w jednej dzielnicy, a reszta miasta będzie zwyczajna. A przynajmniej zwyczajniejsza. Nic bardziej mylnego! Cała Wenecja to plątanina kanałów, mostków, pałaców i klimatycznych miejscówek, dlatego warto przeznaczyć na zwiedzanie kilka dni. Mnie Wenecja przywitała okropną pogodą, ale strugi deszczu nie zdołały przyćmić jej uroku. Ja na pewno tu wrócę!
Pozdrawiam,
Madzia / Wieczna Tułaczka
***
Tu też jest fajnie:
Mimo kiepskiej pogody Wenecja i tak wygląda niesamowicie! Czekam na więcej wpisów.
Wenecja jest tak cudna, że nawet paskudna pogoda nie przykryła jej uroku 🙂
Wenecja jest piękna, byłem tam dwa razy, ale chętnie bym się jeszcze kiedyś wybrał jeśli będzie okazja. Ja co prawda miałem przyjemność oglądać ją za każdym razem w pełnym słońcu.
A co do tego: „(…) człowiek wyobraża sobie, że zabytki będą w jednej dzielnicy, a reszta miasta będzie zwyczajna. A przynajmniej zwyczajniejsza. Nic bardziej mylnego! ” – No niestety muszę Cię rozczarować, ale właśnie tak jest 😉 Bo współczesna Wenecja, to nie tylko to Stare Miasto, z kanałami, mostami i brakiem samochodów, ale również normalne/zwyczajne miasto na stałym lądzie, które jest połączone mostem.
Wenecja… Wspominasz tych którzy byli, i twierdza że to nic szczególnego. Tacy sami twierdza, że na Teneryfie nic nie ma, a Sardynia, od sardynek nazwę wzięła… A pies z nimi tańcował. Cieszmy się że to my mamy ten dar postrzegania piękna.
Dla mnie jest to magiczne miejsce, któremu warto poświęcić przynajmniej kilka dni. Są też okoliczne wysepki których ominąć nie sposób, choćby Murano znane na całym świecie z hut szkła ozdobnego. To niesamowite co potrafią wydmuchać z gluta stopionego szkła.