muğla escort bayan aydın escort bayan çanakkale escort bayan balıkesir escort bayan tekirdağ escort bayan gebze escort bayan mersin escort bayan buca escort bayan edirne escort bayan

PATOLOGICZNA MAJÓWKA: JAK ŁOIŁAM POŁUDNIOWĄ ŚCIANĘ GUBAŁÓWKI

PATOLOGICZNA MAJÓWKA: JAK ŁOIŁAM POŁUDNIOWĄ ŚCIANĘ GUBAŁÓWKI

 

PATOLOGICZNA MAJÓWKA – DZIEŃ II  (8.05.2016)

JAK ŁOIŁAM POŁUDNIOWĄ ŚCIANĘ GUBAŁÓWKI

Koniecznie przeczytaj część I, w przeciwnym razie nie ogarniesz co się tu wyprawia…

Podróż w spółce z wycieczką na Halę wykończyły nas do tego stopnia, że piwo weszło jak nóż w roztopione masło. Nie pamiętam, do której żeśmy urzędowali na kwaterze, aczkolwiek doskonale pamiętam moment przebudzenia i ten jęk zawodu na widok południowej godziny. A więc, nigdzie już nie zdołam wyciągnąć patoli w góry. W tym przeświadczeniu umocnił mnie charakterystyczny dźwięk uwalnianego kapselka. No tak, czy spodziewałam się czegoś innego? Pytanie do bólu retoryczne.

Jak się dobrze przyjrzycie, to w tle Giewont zobaczycie. ;)

Jak się dobrze przyjrzycie, to w tle Giewont zobaczycie. 😉

Plus był taki, że dysponowaliśmy pokaźnych rozmiarów tarasem i do pełnego majówkowego stereotypu brakowało nam tylko grilla z wonną kiełbą.

Gubałówka maj 2016 (2)

Niby sielaneczka, ktoś powie, fun od rana, zero ciśnienia, lenistwo – majówka doskonała. Ale ja jestem na takim etapie, że nie umiem bawić się wolną chwilą, nie na wyjeździe. Kotłuje się we mnie świadomość, że ja przecież chcę w góry, toć są na wyciągnięcie ręki i aż grzech nie korzystać! Tym większy, że przecież większość czasu spędzam 600 km od ziemi garbatej, zazwyczaj usychając z tęsknoty, za tym, co teraz topię w kolejnej butelczynie browara.

Uciszam ledwo słyszalny głosik, mamroczący coś pod kopułką, o tym, że to urlop Smilera, że my tu tylko dla towarzystwa, a nie od podejmowania decyzji i zasiadam do jednej z ulubionych rozrywek – przeglądania map.

Gubałówka maj 2016 (3)

Mamroczę coś pod niedźwiedzim nosem o możliwościach górskich wyryp na kolejne dni, przy okazji potajemnie szukając czegoś do wypełnienia dzisiejszego popołudnia. Może chociaż na Kopieniec z Nosalem? Syk kapselków z drugiej partii piwa właśnie przekreślił ten szczwany plan. Może chociaż Rusinowa z Gęsią? Eeee, przecież ostatnio zabraliśmy tam Werę, bez sensu. Mam! Mam coś co powierzchownie nasyci moje żądze, nie wyrywając jednocześnie patoli z majówkowego stanu.

– A co powiecie na piwko na Gubałówce?

– Piwko? Toć nie odmówim! 😀 A gdzie to jest?

– A niedaleko. Kawałek trzeba podejść, na górze jest bajzel straszny, kilka knajp, ale też piękna panorama na Zakopane i Tatry. Możemy sobie usiąść na piwko i popatrzeć na góry. Nic innego już i tak nie zdołamy zrobić, a chętnie wejdę na Gubałówkę, bo nie byłam tam 100 lat.

– Jak to na górze? To ile trzeba tam iść?

– Spokojnie, na szczyt jeździ kolejka, zawsze możemy podjechać pod to piwo…

Kłamstwo w żywe oczy! Tzn. kolejka istnieje, a owszem, ale w życiu nie miałam zamiaru z niej korzystać. Wejdziemy o własnych siłach, tyle że Smiler dowie się o tym później.

Zakopane

Idziemy na miasto!

O 14.30 udało nam się opuścić kwaterę i dumnie przemaszerowaliśmy przez Krupówki. Przemilczałam fakt, że prężący się w tle biało-czerwony przekaźnik w zasadzie wyznacza nasz cel, że musimy pokonać 300 metrów różnicy wzniesień, co tak jakby przekreśla lajtowy spacerek, jaki wcześniej obiecałam.

Krupówki, Zakopane

Konkurencyjny miś. Dziecko ze zdjęcia poryczało się na widok tej „sympatycznej” mordy 😀

Gubałówka

Jeszcze się cieszy… 😀

Bo można się śmiać z Gubałówki, że nie honorna (bo nie jest), że brzydka (bo jest), że skomercjalizowana (oj bardzo), ale droga nań prowadząca wcale nie należy do najprzyjemniejszych w świecie. Jest prosto, jest banalnie, ale też śmiało pod górę i z łatwością można się w trakcie podchodzenia spocić i zasapać. Co też wszyscy żeśmy popełnili.

Gubałówka

Giewont

Chatka pod Giewontem

No ale miałam wielką chętkę na spacer, Tomek też, to żeśmy naściemniali Werci, że chwila moment i będziemy na gubałowskim grzbiecie. I kiedy „zobaczysz, będzie tylko trochę pod górę” przerodziło się w „ja pierdolę, ile jeszcze„, to wiedziałam, że nie obejdzie się bez małej aferki. Wera gotowa była zabić mnie wzrokiem, bo do czego to doszło, żeby tak się męczyć w drodze po piwo?

Zapewniłam, że warto się ociupinkę zmachać, że piwo będzie smakować jak żadne na tej majówce (myliłam się, inne okazało się lepsze), ale pod ciężarem spojrzenia umilkłam. Po prawdzie, sama miałam dosyć tego podejścia, bo cóż to za przyjemność łoić Gubałówkę? Ulga na widok zabudowań na szczycie była wyraźna u wszystkich. Tam każdy dostał co chciał, toteż humorki szybko powróciły na właściwe tory.

Gubałówka

Historyczny wagonik z kolejki na Kasprowy Wierch

Gubałówka

Ile się człowiek musi namęczyć, żeby spokojnie piwko wypić…

Gubałówka

Wasze zdrowie! 😀

Gubałówka

Na Gubałówce jest plaża, są leżaki, high-life. Była też palma, ale niewykluczone, że zamarzła, bo ja jej nie widziałam. 😉

Tatry z Gubałówki

I są one…
Jagnięcy, Kołowy. Kieżmarski, Łomnica, Lodowy…

Tatry z Gubałówki

Orla Perć + Kościelec, Świnica oraz Pośrednia i Skrajna Turnia. Na pierwszym planie Krokiew i słynne skocznie.

Czerwone Wierchy z Gubałówki

Czerwone Wierchy, a dokładnie Małołączniak, Krzesanica oraz Ciemniak

Gubałówka

Atrakcją numer jeden Gubałówki jest słynny biały miś. O pardon, niedźwiedź.

Gubałówka

Z początku wydawał się mało przyjacielski…

Gubałówka

…ale po chwili okazało się, że to swój gość! 😀

Gubałówka

Yyyy, a raczej gościówa, bo miś okazał się misicą! 😀

Gubałówka

Zabawę popsuły ciemne chmury, które przywlekły ze sobą lekką pizgawicę.

Gubałówka

Toteż zabraliśmy co nasze (patrz na ręce)…

Gubałówka

…i czmychnęliśmy do środka przybytku. Nietęga mina jest wynikiem niezbyt miłej obsługi i jeszcze gorszego żarcia.

Gubałówka

Na ścianach nie lepiej – jakieś dziwne freski. Mówię Wam, z tym koniem jest coś nie tak!

Gubałówka, biały miś

Bo napełnieniu brzuszków wyszliśmy na zewnątrz i znów nadzialiśmy się na misicę.
I teraz muszę coś wyznać. Ta misica to ja. Gdyby ktoś nie poznał…

Gubałówka

Robiłam wszystko! Pozowałam do zdjęć, skakałam, zabawiałam turystów, ale na nic to! Nie zarobiłam ani złotówki! 🙁

Gubałówka

A chciałam dorobić na piwo!

Gubałówka

Być może ma to coś wspólnego z faktem, że po Gubałówce pałętał się tylko pies z kulawą nogą…

Gubałówka

Gubałówka

Skoro spociliśmy się człapiąc pod górę, to nie było już przeciwskazań do pieszego zejścia na łono Zakopanego

Gubałówka, panorama

W nagrodę za podjęty trud (bulgoczące piwo w brzuchu było doprawdy niekomfortowe przy zejściu) Matka Natura odbarowała nas tą piękną panoramą 😀

Giewont i Małołączniak

Giewont i Małołączniak

Kasprowy Wierch

Kasprowy Wierch

Na Gubałówkę

Troszkę żeśmy się bonusowo ponapawali słonkiem i widokami

Gubałówka

Giewont

I love Giewont! A z daleka najbardziej! 😀

Giewont

Alegoria zadeptania Giewontu 😉 😀

Zakopane

Fajnie było, ale teraz idziemy do karczmy. 😉

Krupówki, Bacówka

– Pićku!
– Oho! Misiu, ty też?

Zakopane, Krupówki

Suma sumarum wycieczka okazała się szalenie udana. To nic, że cel był tak naprawdę z dupy wzięty, w porównaniu z Kieżmarami, Szatanami i wysokogórskimi wschodami słońca prezentował się niczym Fiat na tle Camaro, ale zrobiłam wtedy bardzo ważną rzecz. W zasadzie dwie. Wyluzowałam się do tego stopnia, że nie żal było mi tego dnia (wierzcie, to był dla mnie wyczyn) i nie zajechałam Weroniki, prawie idealnie wpisując się w jej wizję udanego urlopu.

Ale co się odwlecze… Tak! Tak! Tak! Dobrze myślicie! Następny dzień będzie górski, z przygodami. Będzie pot, śnieg i łzy! 😀 I like it!

Pozdrawiam,

Madzia / Wieczna Tułaczka

 

***

Tu też jest fajnie:

Facebook   Instagram

 

 

 

12 komentarzy

  1. Misiek na Krupówkach mega schizowy, nic dziwnego, że dziecko ryczało na jego widok 😉 Na Gubałówce byłam raz,100 lat temu i pewnie się szybko nie wybiorę. Ale w sumie – w fajnym towarzystwie wszedzie fajnie, i lepiej pić piwo z widokiem na Tatry niż gdzieś na Krupówkach 😉

  2. Już naście lat jeżdżę w góry a tylko raz byłem na Gubałówce i może ze dwa na Krupówkach i staram się te miejsca omijać z daleka, po prostu te tłumy mnie przerażają.

    • Wieczna Tułaczka

      Dobrym terminem jest tydzień zaraz po weekendzie majowym. Na Krupówkach można swobodnie przejść środkiem. 😉 a na Gubałówce trafiłam na luzy totalne. Może 20 osób się plątało, a jak dopiliśmy piwo o 15 to już same niedobitki. Więc i tam można w spokoju podziwiać Tatry. 🙂

      • Gubałówka….. też „złoiłem” ją drugiego dnia podczas mojego pierwszego (tak – w ubiegłym roku dopiero) wypadu w Tatry. Pierwszego. To był odpoczynek po pierwszym dniu (OP – Zawrat-Kozia przełęcz) Kurcze aż nie miałem ochoty (siły) tego piwa tam sobie kupić 😉
        Dopiero po powrocie do Murzasichle pękł czteropak 🙂
        Widoki z Gubałówki fajowe, ludzi duuuuużo (połowa lipca). No i tyle o Gubałówce 🙂
        W tym roku Taterki od 15 lipca – już się nie mogę doczekać 🙂
        W planach NIE MA Gubałówki….
        Rysy, OP, MPCH (może coś jeszcze pierwszy raz…) i takie sprawy. Niestety mam daleko (z nad morza) i muszę wykorzystać wyjazd na maxa.
        No chyba że (tfu tfu) pogoda nie dopisze to może przeproszę Gubałówkę.
        Pozdrawiam

  3. Zakładam, że 9 lipca wystąpisz jako misica. 😉

  4. Fajne spodnie Twoje… Skąd?
    A ten Pan ukradł mój plecak 😛

  5. Chodzą takie cepry po tatrach , zamiast trekingu uprawiają – łomżing gubią plecaki , spadają z grani a potem trzeba śmigłowiec wzywać.

    • Wieczna Tułaczka

      Ale to do nas? Pokaż mi Łomżę, zgubiony plecak, wypadek i wycinek z kroniki TOPR, który mówi o ściąganiu nas z Ornaku.
      PS. Tatry pisze się z wielkiej litery. 😛

  6. Łomża na pierwszym planie – najlepsze foto!!

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.