muğla escort bayan aydın escort bayan çanakkale escort bayan balıkesir escort bayan tekirdağ escort bayan gebze escort bayan mersin escort bayan buca escort bayan edirne escort bayan

7 SPOSOBÓW NA SKUTECZNY LANS W GÓRACH

7 SPOSOBÓW NA SKUTECZNY LANS W GÓRACH

Nie od dziś wiadomo, że po górach chodzi się dla lansu. Ci, co upatrywali jakiś wyższy sens w górołażeniu już dawno przeszli na drugą stronę grani, a wraz z nimi zdechł romantyzm w górach.. Teraz wędruje się z potrzeby zaimponowania innym, a chęć zaszpanowania swoimi osiągami przerasta najwyższe szczyty świata. Zanim rozsiejesz swoje lansiarskie foty szczytowe po fejsie dowiedz się, jak skutecznie i efektownie poszpanować jeszcze na szlaku, tak by innym zmiękły wibramy.

 

1. LANS NA TURYSTĘ PIERWSZEGO SORTU

Turystów w górach tyle, że nie wystarczy założyć tradycyjne trepy i pseudo softshell z Lidla, żeby zaimponować tym mniej ogarniętym. Żeby zabłysnąć w dzisiejszych czasach trzeba założyć buty ekspedycyjne na letnią wycieczkę do Pięciu Stawów. Już wczesną jesienią zadbaj o raki i czekan przytroczone do plecaka – wywrzesz wrażenie osoby obytej w trudnych warunkach i zawczasu przygotowanej na wszelkie pizgawice świata. Nie przejmuj się temperaturą +20°C – przecież nigdy nie wiadomo, kiedy zima zaskoczy turystów.

Pamiętaj, im większy i bardziej obwieszony ekwipunkiem plecak, tym profesjonalniej się zaprezentujesz i ściągniesz więcej zazdrosnych spojrzeń, niż będziesz w stanie zliczyć.

Ostatnim krzykiem mody jest kamerka GoPro, zamontowana na kiju da +50 do lansu. Nie dość, że z daleka przyciąga uwagę, to jeszcze będziesz mógł cieszyć się tzw. lansem wtórnym, gdy wrzucisz foty/filmik na fejsa (i przy okazji na wszystkie możliwe górskie grupy). Słitfocia w szerokim kadrze to kolejne + 50 do lansu.

Last but not least, unikaj burych, ciemnych kolorów ubrań. Chyba nie chcesz być wzięty za szarego, smutnego człowieczka, a co gorsza, stopić się z tłem? Masz się wyróżniać! No i neony są trendy.

Źródło: www.funtime.ge

2. LANS NA GAWĘDZIARZA

Wygląd to nie wszystko. Każdy głupi to powie. W myśl tej zasady polansuj się werbalnie. Nie krępuj się zagadywać ludzi na szlaku i po odpykaniu grzecznościowego „Cześć!” przejdź szybko do zasadniczej części dyskusji, tj. Gawędy Na Temat Twojej Zajebistości. Opowiedz jak przepędziłeś kiedyś niedźwiedzia wkładając mu rękę w gardziel, o zatrważającym biwaku na Orlej Perci, kiedy to pioruny waliły Ci po piętach, o wycieńczającym podejściu w czasie zamieci na Świnicę i budowaniu igloo w celu przetrwania zimowego ataku stulecia, i o tym jak uratowałeś turystów na Rysach od niechybnej śmierci. Bajeranckie skrzydła w pełni rozwiniesz w schronisku przy piwku. Im barwniejsze bajcowanie (i więcej piwa), tym większa szansa, że zostaniesz gwiazdą wieczoru. Ba! Regularne bajerowanie w danym schronisku uczyni z Ciebie lokalną legendę!

Źróło: www.joemonster.org

3. LANS NA GÓRALA

Lans na śwarnego górola to high level, wymagający sporych umiejętności językowo-gawędziarskich. Górale słyną z mocnej gęby i wyrazistego „zaciągania”, zatem nie obejdzie się bez opanowania podstawowego słowniczka gwary góralskiej. Aby syćko zwyrtło sie godnie heboj tu.

A dyć nie wystarczy dobrze godoć przeca trzeba nastroić rysztunek. Nieodłącznym atrybutem górala (przynajmniej w wizji przeciętnego turysty) jest kłobuk, czyli kapelusz z muszelkami i piórkiem. Dobrze zaopatrzyć się również w ciupagę, by z jej pomocą wartko pogonić ewentualnych niedowiarków, podważających Twe góralskie korzenie. No i nie zaszkodzi skitrać pelenkę za pazuchą. Tak przygotowany śmiało ruszaj w góry. Rozgość się na szlaku, chodź dumnie z wysoko podniesioną głową, nie wahaj się tubalnym głosem obśmiewać ceprów. Dyć to ziemia garbata Twoich przodków.

Źródło: www.wp.pl

Owe góralskie insygnia zakupisz na Krupówkach – kilkanaście złotych sztuka.

4. LANS NA WSPINACZA / TATERNIKA

Eh ci wspinacze… Rozsiewają wokół siebie wręcz mistyczną aurę zarąbistości. Imponują nie tylko przeciętnym turystom, ale i samym sobie. To nie byle jakie kąski: smukłe, silne, odważne, pełne pasji i zaciętości, toteż lans na wspinacza zdaje się przedsięwzięciem wartym zachodu. Możesz uszczknąć ociupinkę tej aury, obwieszając się szpejem jak choinkę bombkami. Hasła typu: jebadełko, łojenie czy Kastrator nie powinny wzbudzać w Tobie żadnych podejrzeń, a tym bardziej dziwnych skojarzeń.

Uwaga! Laski będą wzdychać, obmacywać Twój sprzęt i pytać do czego służy!

Źróło: www.drytooling.com.pl

Źróło: www.drytooling.com.pl

5. LANS NA TOPROWCA

Od wspinaczy bardziej zajebiści są tylko Toprowcy. Z premedytacją skupiam się na ratownikach spod samiuśkich Tater, bo ci z „pagórów” (Goprowcy) nie uczestniczą w tak widowiskowych akcjach jak podhalańscy koledzy, a co za tym idzie, nie wzbudzają takiego uwielbienia w społeczeństwie. Jak siać lans, to na całego! Tylko jak? Bez dostępu do Sokoła… Ano z pomocą przyjdzie nieśmiertelna czerwono-czarna kurtka (tudzież polarek), od lat kojarzona właśnie z ratownikami. Można by pokusić się o wyhaftowanie czterech magicznych żółtych literek, by uwiarygodnić bajer o służbie w szeregach TOPR-u, ale… Problem pojawi się, gdy zaliczysz wtopę i napotkasz na swej drodze prawdziwego ratownika… Podejrzewam, że będzie bolało! Auć!

Boguś na propsie

Boguś na propsie

6. LANS NA BLOGERA

Ta opcja ściśle wiąże się z lansem na gawędziarza. Jak wiadomo bloger to megalomański besserwisser, który ma za dużo do przekazania i nade wszystko uwielbia swoją trzódkę odbiorców. Kiedy już przyciągniesz swymi opowieściami grupkę słuchaczy z zapartym tchem chłonących Twoje szałowe przygody, wtedy zaskocz wszystkich, wtrącając od niechcenia, że przecież to już wszystko opisywałeś na blogu. To tylko utwierdzi gawiedź w przekonaniu, iż jesteś ekspertem w swojej dziedzinie i ugruntuje pozycję lidera.

Uwaga! Laski będą chciały robi sobie z Tobą selfie!

Lans w górach (6)

7. LANS NA IDIOTĘ

Kiedy wszystkie powyższe środki zawiodą, kiedy sztuczki nie przyniosą spodziewanego szpanu, pozostaje jedna słuszna droga – lans na idiotę! Po prostu zrób coś skrajnie nieodpowiedzialnego, a gwarantuję, że w ciągu dnia przewiniesz się przez wszystkie fejsbukowe grupy, górskie portale, skąd już tylko krok do Onetu i statusu Gwiazdy Internetu. Jakieś rady? Pomysły? Proszę bardzo. Próba zimowego wejścia na Świnicę bez raków, wyprawa w japonkach na Rysy, noszenie pod pachą niemowlaka na Orlej Perci – to już sprawdzone klasyki z repertuaru górskiego faux-pas.

Reklamówka z Biedry zwiększy Twoją medialność. Źródło: www.sadistic.pl

Reklamówka z Biedry zwiększy Twoją medialność.
Źródło: www.sadistic.pl

Jeśli macie jakieś swoje sprawdzone sposoby, to walcie w komentarzach… 😀

 

Z wyrazami górskiego szacunku,

Madzia / Wieczna Tułaczka

 

Po kolejną dawkę humoru zapraszam tu:

10 POWODÓW, PRZEZ KTÓRE SZCZERZE NIE ZNOSZĘ GÓR

 

 

68 komentarzy

  1. Brzmisz jak byś miała z tym jakiś problem, co cie to obchodzi? nie masz co robić z czasem w górach? to biegaj góra-dół i ci przejdzie ochota;p

  2. a ten/ ta „GORY” jaja sobie robi czy nie, bo już się pogubiłam?

    • Wieczna Tułaczka

      Podejrzewam, że jednak jaja. 😀 Dla pewności wplotłam motyw „Prima Aprilis” w komentarzu, żeby uprzedzić tych komentujących, co zarzucają mi, iż zamiast podziwiać majestat gór, gapię się na ludzi i jeszcze śmiem opisywać ich wygląd i zachowanie oraz zapędy. 😀

  3. zajebiste! czekam na falę hejtu zwłaszcza na temat punktu 1.
    ps. ja się lansuję na turystkę pierwszego sortu za granicą, gdzie, oprócz Niemców, niektórzy chodzą po górach w trampkach albo sandałach ( np pod Teide, bo jak na plaży upał to na 2000 m też można jechać w bluzce bez pleców) Wtedy człowiek w butach trekkingowcy urasta do rangi zaawansowanego alpinisty 😀

    • Wieczna Tułaczka

      No widzisz, od alpinistki do himalaistki już tylko rzut beretem. 😀
      Dostałam jeden piękny komentarz na fejsie. Całą rozprawkę na temat punktu pierwszego, że to normalne, że duży plecak ma każdy przygotowany turysta, że kolorowe ciuchy w górach to nic dziwnego, bo takie kolory lansują producenci (żeby ewentualnie łatwiej turystę znaleźli Ratownicy). I tak dalej i tak dalej. Na koniec, że artykuł jest smutny, ja jestem smutna, i w ogóle o co kaman i cały tekst nie ma sensu. Po mojej odpowiedzi, czy Prima Aprilis wniesie nieco więcej sensu do tekstu komentarz wsiąkł i ni ma. A szkoda, bo chciałam go jutro na łamach fanpejdża cytować. 😉 😀

  4. A ja mam bluzę z Lidla, ale za to neonową. Może się jednak załapię? 😉

  5. Masz jednak pozytywnie nasrane 😀 xoxo

    • Wieczna Tułaczka

      Zwykłe górołażenie jest już passé i nie ma większego sensu w dobie fejsa. 😀

    • @Joanna, zastanawiałem się, jak skomentować ten wpis Madzi.
      I znalazłem! Wyjęłaś mi to z ust… to 'nasrane pozytywnie'. Jest mniamniusie 😀
      Brawo Madzia! 🙂

  6. Ty ostrzegaj, żeby nie jeść w trakcie czytania. Mam teraz opluty ekran. 😀 Na następny jakiś wyryp biere zapas foliowych siatek. 😀

  7. A kto przygotował tak piękną grafike?

  8. Znasz ten klasyk? 🙂
    „To jest straszne jak ludzie idą w góry! Nie zdają sobie sprawy z zagrożenia! Ja wchodziłem w zeszłym roku na Giewont, lipiec, skwar, wszyscy w krótkich spodenkach, japonki, klapki, małe dzieci – koszmar! Ja jedyny byłem przygotowany: dwa czekany, raki, profesjonalna odzież, specjalistyczny mocno spłaszczony namiot (żeby opierał się wiatrom), butle z tlenem – najgorsze były te ich drwiące spojrzenia ignorantów. A przecież to GÓRY i wszystko może się zmienić w sekundę!”

  9. Z tymi Toprowcami to prawda. Przypadkowo z mężem ubraliśmy się w kurtki popielato-czerwone, ukłonów na szlaku doświadczyliśmy co niemiara, a w schronisku grzecznie przepuszczono nas w kolejce. Nareszcie ktoś zrobił zdjęcia z nami w tle i wtedy okazało się, że to z powodu kolorystyki.

    Mam, mam taki sposób. Idąc w górę, np. w okolicach Czarnego Stawu pod Rysami, należy pytać schodzących w dół: jaka pogoda jest na Rysach, albo czy na Rysach jest tłok, ostatecznie można zapytać jak daleko do Rysów albo do łańcuchów. Tylko uważać, nie wracać do schroniska zbyt szybko, bo można spotkać tego, który udzielał odpowiedzi.

    • Wieczna Tułaczka

      „ukłonów na szlaku doświadczyliśmy co niemiara” – padłabym ze śmiechu! 😀

    • Akurat na Rysy to idą głównie ludzie bez pojęcia o Tatrach i górach. Ci bardziej doświadczeni to w tej okolicy chodzą gdzie indziej. Także akurat to, że się wybieramy na Rysy to raczej nie jest powód do dumy.

  10. Autorka niby zgrywa się 1 kwietnia i zasłania tym, ze wszyscy bedą hejtowac wpis z braku zrozumienia, ale sorry nie kupuje tej zasłony dymnej.

    • Wieczna Tułaczka

      To nie kupuj. Bierz wszystko na serio i nie dopuszczaj żadnych dowcipów na klatę. Na pewno życie minie Ci przyjemniej. 😉

  11. Bardzo mi się podobało hahahahahaha masz poczucie humoru, dobre 😉 my tu śmichy chichy a często okazuje się że to o czym piszesz faktycznie ma miejsce i to jest przerażające tak czy siak idealne poczucie prima aprilisu 😉 wieeeelkie gratulacje uśmiałem się 🙂

    • Wieczna Tułaczka

      Z czego tu się śmiać? Przecież Prima Aprlis to tylko zasłona dymna, a ja tu napisałam poważną rozprawkę encyklopedyczną. 😉

  12. Zdjęcie „Boguś na propsie” zniszczyło system. Uśmiałem się, nie ma co … szkoda tylko, że nie wszyscy rozumieją tego typu żarty i dopisują ideologie tam gdzie jej nie ma…
    Anyway, keep working, good job!!

    • Wieczna Tułaczka

      Pewnie ktoś poczuł się urażony albo jest zbyt-poważnym-człowiekiem-na-zbyt-ważnym-stanowisku żeby mieć poczucie humoru. 😉 😀

  13. Ja się ubawiłam :))) dziękuję

  14. Genialne:))))

  15. A retro-lans? Czyli stary PTTK-owiec! Zakładamy: koszula flanelowa, wełniane skarpety, plecak drelichowy ze skórzanymi paskami i aluminiowa menażka – gwarancja, że ktoś sobie niby przypadkiem zrobi z nami zdjęcie i setka lajków jak nic. Wiem, bo mój teściu tak po górach chodzi. Zawsze mu ktoś w schronisku piwo postawi.

  16. to wszystko już było… w tym roku lansujemy się dronami…

  17. Jak zwykle … DOSKONAŁE!

  18. Zapomnieli o brodzie. No zapomnieli…
    Broda przeca dodaje profesjonalności. Kobietom też.

  19. Siemka. Mnie najbardziej bawia ludzie którzy w „profesjonalnym” stroju wyjeżdżają kolejka gondolowa na Szyndzielnie, pija piwko w schronisku, robia kilka fotek na tle schroniska i widoków Bielska Bialej w tle a potem oznaczaja na fb ” niedzielny trip na Samodzielnie-padam”

  20. „Śmiesznie” brzmi zwłaszcza pkt. 6, o którym pisze blogerka. Nie zauważyłem, żeby txt pojawił się 1.04, może kiepsko widzę, więc ten prima aprilis naciągany, a wpis [jak dla mnie oczywiście] zwyczajnie słaby.
    Zacząłem czytać z mieszanymi uczuciami, ale jak doszedłem do kolorów neonowych to już wymiękłem.
    Co jest złego w tym, że w górach ludzie będą widoczni, chociażby ze względów bezpieczeństwa?
    Masakra. Wpis na siłę. Nieciekawy. Słaby.
    A tak poza wszystkim dlaczego w ogóle zajmujecie się lansem?
    Idźcie w góry dla samych gór, a nie dla wypatrywania lansu i potem tworzenia quasi paszkwili nt. lansiarzy.
    Jak jest dużo lansiarzy, którzy mi przeszkadzają audiowizualnie, to szukam miejsc, gdzie ich nie ma, ale ci lansiarze też mają prawo tam być, bo GÓRY SĄ DLA WSZYSTKICH!

  21. No to moje córki mieszczą się w punkcie 1! No bo ten, hasają w tych pseudo softshelach z Lidla (choć mówiąc poważnie dla dzieciaków to całkiem niezłe rozwiązanie. A ja… ja mam polarek czarno – czerwony i kurtkę szaro czerwoną… I tylko pan mąż się uchował – a nieeee ona ma zawsze wieeeelki plecak.
    Niezły z nasz miszmasz 😉

  22. Madzia, jak zawsze rewelacja. Świetny tekst.
    Do wszystkich co im się nie spodobało:
    „UDERZ W STÓŁ….”

  23. Tak, bardzo dobry żartobliwy tekst, który wyprowadza jakiś morał.
    Sam trochę rzeczy mam na sobie z Lidla i spisują się dobrze, fejsa nie mam, gdyż nadal wolę relacje bardziej realne,
    po górach chodzę, bo lubię, nie śmiecę tam, nie krzycze, innym nie przeszkadzam, podziwiam pięknie stworzony swiat, jeżeli potrzeba pomagałem. Nie szukam w tym lansu.

  24. W ubiegłym roku hitem sprzedaży w Lidlu były laczki trekingowe , klejone jakimś lichym klejem – chyba klejem biurowym , albo gumą arabską.
    Podczas deszczu i pierwszym kontakcie z wodą podeszwy w nich zaczynały odchodzić , a już zaraz potem można było je zgubić.
    W ubiegłym roku pamiętam media pisały że z Rys schodził jakiś gość boso któremu podeszwy odpadły i myślę że to właśnie w takich schodził lub podobnych z marketu.
    Z Rys zejść do Moka na bosakach , to już jest nie lada wyczyn tzw. Lans na twardziela.
    No niestety ludziska tak myślą iż po co mam przykładowo wydawać na dobre treki z tysiąc złotych , jak w Lidlu kupię za tą sama kwotę ze 20-30 sztuk marketowych.

  25. He he.
    Jak pisałem w innym miejscu to pierwsze moje kontakty z górami przypadają na rok 1994, a potem nie licząc pojedynczych epizodów była długa przerwa trwająca bez mała do roku 2016r. Dlatego mój sposób na lans to zwykła koszula i zamiast kijków conajwyżej zwykły, znaleziony w lesie kij. Czyli lata 90 (i wcześniejsze) w czystej postaci.

    A ponadto. Gdy w długi majowy weekend nawiedziłem Krynicę-Zdrój (potocznie Górską) widziałem jak niektórzy w niedzielny poranek potrafili ruszyć na szlak prosto z kościoła (ja to załatwiłem przezornie już w sobotni wieczór). Tak, w garniturze i lakierkach. A ponieważ majówka w tym roku do ładnych nie należała, a niedziela była tak brzydka, że w swej brzydocie aż fascynująca to do powszechności należały małżeńskie sprzeczki o pranie tych ciuchów, gdy towarzystwo w drodze na Jaworzynę tonęło w błocie po kolana. Moje zaś doświadczenie jest takie, że gdy wszedłem na obiad do takiej zielonej knajpki pod ową Jaworzyną, gdzie ceny są dość warszawskie siedziało tam dość wyelegantowane towarzystwo i tylko ja miałem zaszczyt ociekać wodą i błotem.
    Tak wygląda lans po krynicku.

  26. heh. Odnośnie wyglądu to chodzę na czarno w czarnym kapturze i czarnych rękawicach oczywiście zestaw uzupełniają czarne buty i spodnie wraz z czarnym plecakiem żeby było mało mam czarny charakter i czarne podniebienie

  27. Ja już ponad rok temu mówiłam, że muszę po raz kolejny wejść na Rysy, żeby zrobić sobie zdjęcie ze szczytu jakiego jeszcze nikt nie ma w sieci. A mianowicie w tej śmiesznej nylonowej pelerynie, z kapturem na głowie, ewentualnie z zimową puchatą czapką stylizowaną na głowy zwierząt, z uniesionymi do góry rękami na znak zwycięzcy, ewentualnie jedną na podobieństwo Statui Wolności. A co się tyczy butów nie myślałam o tym, ale podsunęłaś mi świetny pomysł – klapki albo jeszcze lepiej szpileczki. I zamiast plecaka jakiś worek na drążku. Lansowanie się na idiotę? Nie – po prostu wszystkie zdjęcia ze szczytów są takie pełne powagi to moje by było z przymrużeniem oka. 🙂

  28. A! I zapomniałam coś dodać: Artykuł GENIALNY ;D.

  29. To to jakiś klasyk?! Ja to widziałam wcześniej wśród komentarzy na onecie i było to znacznie dłuższe

    ~Prawdziwy człowiek gór, alpinista, profesjonalsta : To jest straszne jak ludzie idą w góry! Nie zdają sobie sprawy z zagrożenia! Ja wchodziłem w zeszłym roku na Giewont, lipiec, skwar, wszyscy w krótkich spodenkach, japonki, klapki, małe dzieci – koszmar! Ja jedyny byłem przygotowany: dwa czekany, raki, profesjonalna odzież, specjalistyczny mocno spłaszczony namiot (żeby opierał się wiatrom), butle z tlenem – najgorsze były te ich drwiące spojrzenia ignorantów. A przecież to GÓRY i wszystko może się zmienić w sekundę! Wejście podzieliłem na 4 dni, co paręset metrów obóz, aklimatyzacja, oczywiście poręczówki na każdym etapie i ostatniego dnia atak na szczyt. Co dzień rano znajdowałem w przedsionku mojego namiotu puszki po Coli i opakowania po chipsach! Przeklęci amatorzy! W końcu zdobyłem szczyt, zużyte butle zostawiłem w pod krzyżem w strefie śmierci, gdzie -o zgrozo! – spotkałem babcię z dwójką wnucząt! Schodziłem kolejne 4 dni, ale przeżyłem tę próbę umiejętności i charakteru. Pod koniec sierpnia planuję wejść na Kopiec Kościuszki, w stylu alpejskim – ale jak zobaczę turystów z dziećmi i watą cukrową, to dzwonię na policję.

    To jest pod artykułem: „Tatry: turystka spadła w przepaść”. Polecam całą dyskusję :D, jest w niej jeszcze parę innych komentarzy tego gościa, ale nie chcę tutaj spamować i wklejać Ci wszystkiego 😀

    • Wieczna Tułaczka

      To moje wypociny. 😉 Ale można je uznać za klasyk, czemu nie. : D

      • To TY byłaś tym „prawdziwym człowiekiem gór…”???!!! Boże ale ten internet mały!!! ;D

        • Wieczna Tułaczka

          Nie, nie! Sorry, wprowadziłam w błąd. Odpisywałam przez telefon, gdzie nie wyświetliło mi Twojego cytatu, więc źle odebrałam całą wiadomość. To nie ja pisałam. Świat jest nadal duży. 😉

          A sam komentarz oczywiście znam, faktycznie klasyk. 😀

  30. Ewelinko. Moze spróbuj to na Mnichu.

    • Adam: chodzi o to zdjęcie które mam zamiar zrobić? Na razie we wspinaczkę się nie bawię (choć mam zamiar robić to w przyszłości) a z tego co wiem drogi które tam prowadzą są wyłącznie wspinaczkowe. Jak zacznę się już wspinać to wezmę pod uwagę Twoją sugestię ;).

  31. Cześć! Wpadłam na bloga i czytam z zapartym tchem! Mi tez się budynek przy Śnieżnych Kotłach kojarzy z chatką Muminków! 😀
    Teraz też się mega pośmiałam, ekstra!
    Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku!

  32. A ja muszę napisać, że w tym roku nieco opuściło mnie szczęście i po tym jak trzy dni straciłem na suszenie ciuchów i butów to zmieniłem zdanie na temat warszawiaków. Bo wszyscy się ich czepiają, że robią sobie pokaz mody na szlakach, ale jak się okazało to ma jednak aspekt pragmatyczny, zwłaszcza przy złej pogodzie. Niestety, mój ,,lans na lata 90″, chociaż w tym roku dość częsty (zarówno w Tatrach jak i Beskidzie Śląskim) nie sprawdził się zupełnie, a w pewnych momentach strach było go robić nawet przy ataku na Krupówkową Perć. A tak w ogóle to ci warszawiacy nie są tacy źli. Spotkałem sporo całkiem sympatycznych i to zarówno w Zakopcu jak i okolicach Zawiercia (tu pozdro dla Kasi i Kuby, jeżeli czasem tu zaglądają).

  33. Włąśnie przeczytałam. Po prostu FAJNE. Z nikogo moim zdaniem nie „drzesz łacha”, a Ci, którzy poczuli się dotknięci… no cóż. Trochę luuuuzu 🙂 To nie do Was, hehe. Dobrze się Ciebie czyta. Masz ZACIĘCIE.

  34. Swietne 🙂 Tragikomizm w pelnej skali… tyle prawdy i doskonaly zart. Poza tym trzeba miec do siebie nieco dystansu. Brawo Pani Autorko 🙂 Ogolnie niezly blog. Himalayistyczny, bo w Polsce ogolnie wiekszosc to himalayisci – zdobywanie Rysow w kubotach to wyczyn na ktory ja bym sie nie zdobyl 😉 pozdro z gor 🙂

  35. W tym roku pogoda dopisała i lans na lata 90 wystarczał w zupełności. Zresztą musiał, bo zaczęły się sypać finanse. Gorzej było podczas ,,czerwcówki” w Beskidzie Śląskim.

  36. Genialne i w punkt!!!!
    Mega fajnie i przyjemnie się tutaj czyta ️

    Zapraszam do moich wypocin też!
    http://www.naszczytachmarzen.pl

  37. ja tam się uśmiałem, więcej humoru ponuraki

  38. A ja coś o ciupadze napisze. Czesto chodze po lesie a ostatnio cześciej niż zwykle pog górach. (mam góry 20 min samochodem od mojego domu ale jakoś czasu nie było ech…) W lesie czasami zdażyło sie że psy uciekające z gospodarstw bywały agresywne, to sobie pomyślałem żeby sobie kupić ciupaske żeby france odganiać, no i jako kij trekingowy mozę się przydać latem w górach. No i mam taką i sobie z nią chodze. Jako kij trekingowy to bym powiedział zę średnio sie sprawdza ale generalnie jestem zadowolony. Moj ekwipunek w góry ma od 8 do kilkunastu lat. stąd lans mam w poważąniu. Pozatym np. lubie muzyke ludową w tym i góralskie utwory wiec może dzieki temu ze ją ze soba zabieram ( i czasem sobie jakąś górlaską nutke zagwiżdze pod nosem) dokładam jakieś 5 groszy do podtrzymania tradycji/kultury ?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.