Drogę do Berlina Zachodniego otwiera Brama Brandenburska. Jednakże zamiast ujrzeć za nią te mityczne, ultranowoczesne biurowce stajemy na progu…największego parku w mieście. Zanim jednak zagłębimy się w jego alejki, skręcamy w prawo i maszerujemy w kierunku widocznej w oddali szklanej kopuły.
Ta oryginalna konstrukcja wieńczy Reichstag, siedzibę władz zjednoczonych Niemiec. Skąd takie połączenie stylów? Ano w 1933 roku budynek został poważnie uszkodzony w pożarze (jego historia jest znacząca, kogo interesuje niech sobie wstuka w Google hasło „pożar w Reichtagu), a w 1945 roku uległ całkowitemu zniszczeniu podczas alianckich bombardowań. Po wojnie Reichstag odbudowano, lecz bez kopuły, ta została dodana nieco później, za sprawą brytyjskiego architekta N. Fostera.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że wewnątrz wysokiej na 23 metry kopuły znajduje się szeroki, spiralny podest umożliwiający śledzenie obrad parlamentu z góry. Zwiedzanie środka jest całkowicie darmowe, należy jednak z wyprzedzeniem zarezerwować wejście na konkretną datę i godzinę. Robimy to online na stronie www.bundestag.de.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że wlazłam na tę stronkę pięć dni przed wyjazdem i interesujące mnie terminy były zarezerwowane… Kopułę pozostało mi obejrzeć wyłącznie z zewnątrz . Jeśli też nie chcecie obejść się smakiem to ogarnijcie sprawę jakieś 7-10 dni przed wyjazdem, a nawet wcześniej. Zapewne wszystko zależy od okresu i nie zawsze jest problem z rezerwacją, ale co Wam szkodzi wykazać się germańską nadgorliwością.
Tuż obok Reichstagu znajduje się nowy budynek Urzędu Kanclerskiego, który ze względu na swój wygląd nazywany jest przez miejscowych „pralką”. Zdjęć Wam nie zapodam, żeby chętnym na odwiedzenie tego miejsca nie sugerować gmachu. Sami poszukajcie podobieństw do nowoczesnej pralki Beko, a może do tradycyjnej Frani…?
No dobrze, zostawmy gniazda polityków i wróćmy na Strasse des 17. Juni, która biegnie wzdłuż wielkiego parku Tiergatren. Park jak park: jest zielony, naszpikowany zadbanymi alejkami, rzeźbami, kwietnikami, oczkami wodnymi i innymi przyjemnymi zakątkami.
Co ciekawe, były to niegdyś królewskie tereny łowieckie o czym przypomina szereg rzeźb ilustrujących polowanie… Prawdę mówiąc większość z nich wygląda wręcz komicznie, napuszone pozy polujących i przeróżne zdobycze „walające” się u ich stóp przyprawiły mnie raczej o drwiący uśmiech niż podziw. No ale jestem może nieco dziwna i nie doceniam kunsztu i zamysłu autora. 😉

A to jedna z poważniejszych rzeźb w alejce… ale weźcie teraz pod uwagę fakt, że cały łowiecki teren był ogrodzony, aby uniemożliwić ucieczkę zwierzynie i ułatwić polowanie … 😛

Zanim dotrzemy do topowego obiektu przy Strasse des 17. Juni, mijamy kolejny napuszony pomnik – tym razem ku czci żołnierzy radzieckich.
Nad parkiem góruje charakterystyczna Kolumna Zwycięstwa (Siegessäule), upamiętniająca wygrane kampanie wojenne Prus w XIX wieku. W sumie to powstała na cześć zagarnięcia Szlezwiku-Holsztyna, ale że została odsłonięta dopiero w 1873 roku to przypisano jej, niejako hurtowo, iż ma symbolizować też inne pruskie podboje. Wewnątrz obiektu można zobaczyć wystawę z makietami najważniejszych budowli w Berlinie. Można też pokonać 285 stopni i wdrapać się na mieszczącą na wysokości 50 metrów platformę widokową. Przyjemność ta kosztuje 3 euro.

Kolumnę Zwycięstwa zapewne kojarzycie z telewizji z lat 90-tych…kiedy pokazywali głośną Paradę Miłości. To właśnie wokół kolumny toczyła się impreza.

Mijamy jedną z dziwnych rzeźb i próbujemy wykminić co przedstawia… Po burzliwej dyskusji uznajemy iż jest to połączenie antycznego rzutu oszczepem z nazistwoskim pozdrowiem „Sieg Heil”, symbolizujące agresywność dzisiejszych kibiców 😉
Po wyczerpujących łamigłówkach umysłowych trafiamy w końcu w samo serce Berlina Zachodniego, czyli na Kurfürstendamm, po naszemu na Drogę Elektorów. Wytyczono ją już w XVI wieku, ale to za sprawą Bismarcka przeżyła prawdziwy boom. Żelazny Kanclerz zapragnął stworzyć berlińskie Pola Elizejskie, więc żwawo ruszono do budowy okazałych i bogato zdobionych gmachów. Na początku XX wieku ulica stała się miejscem dzikich rozrywek i szalonych zabaw miejscowej cyganerii. A potem przyszła wojna i wszystko zniszczyła… W miejscu zdewastowanych budowli postawiono dosyć brzydkie gmaszyska, jednak i tak w czasie podziału Berlina ulica była symbolem zachodniego high life’u, siedliskiem kawiarni, sklepów, eleganckich butików. Prawda jest taka, że popularny Ku’damm nie odzyskał swego przedwojennego blasku i chyba już nie odzyska, zważywszy na fakt, iż markowe salony i znane restauracje zwyczajnie w świecie przeniosły się do szybko rozwijającego się i coraz modniejszego Berlina Wschodniego.
Na Ku’damm i tak przychodzą tłumy turystów i kierują się w stronę wymownych ruin Kaiser Wilhelm Gedächtniskirche. Kościół Pamięci Cesarza Wilhelma został zniszczony podczas II wojny światowej. Ruiny częściowo zachowano na pamiątkę i chyba ku przestrodze…
W latach 60-tych dobudowano nowoczesną kaplicę i dzwonnicę, które bardzo kontrastują ze zniszczoną świątynią. We wnętrzu znajduje się Hala Pamięci (Gedenhalle), gdzie prezentowana jest wystawa poświęcona wojnie i historii kościoła. Zwiedzanie jest bezpłatne, możliwe w godzinach 9.00-19.00, więcej informacji znajdziecie na tej stronie.
Obok kościoła znajduje się Europa Center, niegdyś popularne centrum handlowe, dziś słynie z wodnego zegara i nietypowej fontanny przed wejściem.

Szumnie nazwana Fontanna Kuli Ziemskiej (Weltkugebrunnen), nazywana jest zwyczajnie Wasserklops, czyli Wodnu Klops 😀
Zostawiamy głupoty i wracamy skrajem Tiergarten, omijając skrzętnie Kulturforum. Tak właśnie, jesteśmy niewrażliwi na skupisko filharmonii, muzeów, bibliotek oraz galerii i bieżymy wprost na Potsdamer Platz. Plac trochę na wyrost nazywany jest berlińskim Manhattanem, jednak mnie się podobał i chciałabym wrócić tu na dłużej. Kompleks powstał według projektów słynnych w świecie architektów, mieści sklepy, restauracje, bary, kina, hotele, kasyno i takie tam. Chętni mogą wjechać ponoć najszybszą w Europie windą na taras widokowy Panorama Point w wieżowcu Kollhoff-Tower i podziwiać widoki za „jedyne” 6,50 euro.
Warto wiedzieć, że Potsdamer Platz w czasie podziału znalazł się na granicy Wschodu i Zachodu, tutaj przebiegał tzw. „pas śmierci”, nic więc dziwnego, że okolica szybko się wyludniła. Po zjednoczeniu postanowiono zabudować atrakcyjnie zlokalizowany plac, a planowanie tego przedsięwzięcia złożono m. in. na barki architekta Renzo Piano, twórcy paryskiego Centrum Pompidou.
Koniecznie trzeba udać się do Sony Center i narobić kilka ciekawych ujęć z cyklu „szkło i stal”. 😉
Z Potsdamer Platz jest rzut beretem do Bramy Brandenburskiej, gdzie kończymy pętelkę po Berlinie Zachodnim. To nie koniec zwiedzania miasta, czeka nas jeszcze jedna atrakcja, ale opowiem o tym w następnym poście.
Pozdrawiam,
Madzia / Wieczna Tułaczka
***
Inne posty o Berlinie:
BERLIN – INFORMACJE PRAKTYCZNE MUR BERLIŃSKI ALEXANDERPLATZ I OKOLICE UNTER DEN LINDEN I WYSPA MUZEÓW BEBELPLATZ, GENDARMENPMARKT I BRAMA BRANDENBURSKA
***
Tu też jest fajnie:
Bardzo wyczerpujący w temacie post. Nic dodać nic ująć! Świetne zdjęcia!!
Dzięki za miłe słowa 🙂 Coś pewnie można by dodać, ale zrobiła by się z tego książka 😉
Niemcy zdecydowanie lubią połączenia starej i nowej architektury i w sumie całkiem fajnie im to wychodzi. 🙂
Dokładnie tak 🙂 Fajnie im to wychodzi, w każdym razie ja to bardzo lubię 🙂
W Reichstagu byłam 3 krotnie, i zawsze rezerwowałam miejsce w ostatniej chwili, 2-3 dni przed co się kończyło zwiedzaniem o 8 rano 🙂 marzy mi się jeszcze rezerwacja godzin wieczornych, ale niestety ostatni pociąg z Berlina do mnie jest przed 20…
Zachowana ruina kościoła pozostała nie tylko ku przestrodze, miasto chciało go rozebrać i w jego miejscu zbudować nowy kościół jednak mieszkańcy się nie zgodzili, dlatego powstał nowy obok.
Zapraszam również na swojego bloga, na którym relacjonuje roczną podróż od wschodu do zachodu Niemiec, w ćwierćwiecze po upadku muru i Zjednoczeniu, w poszukiwaniu istniejących lub właśnie już nieistniejących podziałów.
Pozdrawiam i piękny wpis.
A właśnie z tym Reichstagiem to wszystko zależy od terminu… Nie zaszkodzi rezerwować z wyprzedzeniem 😉 I dzięki za zaproszenie, na pewno wpadnę 🙂
No, nareszcie znane mi rejony 😛 Właśnie tą część Berlina miałem okazję zwiedzać gdy tam byłem 🙂 Ale teraz dowiedziałem się nazw części z tych budynków 😛
Jadę w czwartek do Berlina i traktuję Twoją stronę jako przewodnik. Dzięki za masę przydatnych informacji. Szczególnie dobry artykuł o murze berlińskim. Jeśli ktoś jest zainteresowany cenami to tutaj polecam dobre źródło. z Tego co widzę to ceny jak w warszawie. http://cenyw.pl/niemcy/berlin/202/