Uwaga! Osoby wrażliwe na marudzenie i krzywdę wyrządzaną ludziom przez los, proszone są o całkowite zaniechanie czytania poniższej relacji! Żeby nie było, że nie uprzedzałam. 😛 Odważnym przypominam o konieczności zapoznania się z początkiem tej jakże fascynującej opowieści, inaczej nie pojmie w pełni dramaturgii w przebiegu zdarzeń. *** No więc wylądowaliśmy w słowackiej Szczyrbie (słow. Štrba) w poszukiwaniu kwatery. ... Read More »
Category Archives: TATRY SŁOWACKIE
TATRY – SUMA WSZYSTKICH PECHÓW, czyli wrześniowa wędrówka przez Rohatkę tam i z powrotem
Po raz pierwszy tak bardzo nie wiem jak zacząć. Pewnie dlatego jest już luty, a ja ślęczę nad relacją z września, próbując zmusić się do pisania. Wszystko, co na tym wyjeździe mogło pójść nie tak, wyszło. No może brakowało mega sraczki w przepełnionej Piątce, choć patrząc z perspektywy czasu, byłby to najmniej uciążliwy feler. Chwalić się jest łatwo, lecz ... Read More »
Z PAWŁEM KULINICZEM NA SZCZYT. WYCIECZKA MIMO WSZYSTKO!
Długo główkowałam, jak napisać ten artykuł, w moim odczuciu arcyważny i szalenie potrzebny. Zastanawiałam się od momentu, gdy dostałam zaproszenie na wycieczkę „Z Pawłem na szczyt” zorganizowaną przez Fundację Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. Z początku chciałam tak doprawić tekst, żeby wyszło chwytliwie, ściskało za serducho i wyduszało łzy na zawołanie, mówiąc wprost – ostentacyjnie grało na emocjach. Szybko zreflektowałam się, ... Read More »
TATRY: GRAŃ BASZT – Z WIZYTĄ U SZATANA
Ostatniego dnia w Tatrach zostałam opętana. To zaczęło się dziać tuż po przebudzeniu. Ledwo oczka zarejestrowały czyste niebo, ledwo umysł zidentyfikował idealny warun, kiedy w duszę wlała się grzeszna podnieta, a w głowie zadźwięczało przejmujące: „Ave Satan”. To było opętanie. Bo jak inaczej wytłumaczyć spontaniczne zboczenie ze szlaku, kiedy to w planie był zaledwie spacer Doliną Młynicką i wielogodzinna podróż ... Read More »
TATRY: CZERWONA ŁAWKA
Szalejące burze i wiszące nad Tatrami ciemne chmury mocno namieszały w planach. Kończysta zamieniła się w Słowacki Raj, a Wysoka w turystyczną wycieczkę po Spiszu. Bieganie po drabinkach oraz zwiedzanie Spiskiego Zamku, Spiskiego Podgrodzia i Lewoczy było miłym przerywnikiem, ale dość już miałam tych wszystkich stupaczków i spacerowania po zadupiastych uliczkach. Do cholery, ja tu Tatry przyjechałam zdobywać! Me serce rwało do granitu! Kolejny dzień zapowiadał ... Read More »
TATRY – ZACHÓD SŁOŃCA NA SOLISKU I BURZA NA FURKOCIE
Po raz pierwszy życiu nie chciało mi się jechać w Tatry. BLUŹNIERSTWO! Takie niepodobne do mnie, a jednak padło. Mało tego, padło jawnie i oficjalnie na Fanpage’u, czym wywołało burze komentarzy: „jedź, nie marudź, zapierdzielaj” w opozycji do „odpocznij, zdrowie ważniejsze, powinnaś odsapnąć”. No faktycznie, byłam zmęczona i bardzo, baaaaardzooooo niewyspana. Przecież w nogach miałam Niżnie Rysy, Rysy, Sławkowski Szczyt, Kieżmarski, Rakuską Czubę, Baranie Rogi i pomniejsze ... Read More »
TATRY: BARANIE ROGI – ZEMSTA JEST SŁODKA (I UROCZA)
Zalewam się łzami na wspomnienie zeszłorocznej próby zdobycia Baranich Rogów, kiedy to błąkaliśmy się pod progiem Dzikiej Doliny w poszukiwaniu Zaginionej Grzędy. Z uciechy rzecz jasna. Teraz jestem mądra, oświecona i doskonale wiem co i gdzie poszło nie tak. Opis nakazywał przejść potok i wbić się na grzędę, która przeprowadzi przez stromy próg doliny. Jasne, tylko po kilkudniowych ulewach woda ... Read More »
TATRY: RAKUSKA CZUBA, CZYLI KOZICE NA ŚNIADANIE, WSCHÓD SŁOŃCA NA DESER
Początek historii, czyli o tym jak weszliśmy na Kieżmarski Szczyt. *** Decyzja zapadła. Schodzimy. I to na zasadzie: „cholera wie gdzie, się zobaczy w drodze”. No bo sytuacja była osobliwa, trochę przez moje widzimisię. Pierwotny plan zakładał piękny zachód słońca na Kieżmarskim Szczycie, nocleg, a po wschodzie słońca przejście na Mały Kieżmarski Szczyt i zejście granią na Rakuską Czubę. Same rarytasy! ... Read More »
TATRY – KIEŻMARSKI SZCZYT
Tym razem miało być na spokojnie. Bez gonitwy z czasem, wzajemnego popędzania, wypluwania płuc na podejściu, bez stresu i nerwowego odliczania minut do zachodu słońca. Stawiliśmy się już (tu następuje zdziwienie rannych ptaszków) o 11.00 w Starym Smokowcu, tak aby dało radę zrealizować myśl przewodnią tej wycieczki (patrz: pierwsze zdanie). Wyprzedzając fakty: udało się połowicznie. Zarządzanie czasem kulało i delikatnie ... Read More »
TATRY – MENELOWNIA, CZYLI ZAKRAPIANY PORANEK NA SŁAWKOWSKIM SZCZYCIE
Noc była ciepła. Nie na tyle, bym odważyła się ściągnąć getry i ciepłą termoaktywną bluzkę, ale na tyle, by komfortowo czuć się w śpiworku. Mimo to i tak nie potrafiłam zasnąć. Nie wiem, czy to natłok emocji, będący spadkiem po dopiero co przeżytym zachodzie słońca (kto nie czytał początku historii, niech koniecznie nadrabia), czy ogólne podniecenie umysłu związane z samym faktem nocowania ... Read More »