Kilka miesięcy temu zakupiłam nowy plecak w góry, choć powinnam raczej napisać: pierwszy plecak w góry, bo to co wcześniej nosiłam na grzbiecie nijak górskie nie było, a ostatnio to nawet mało plecak przypominało. Zakupy nie były łatwe, nowe nosidło w wyobrażeniu miało być wygodne, funkcjonalne i oczywiście ładne. I jak tu dobrze przesiać dziesiątki ofert? Ja też miałam ten problem, więc najpierw przebiłam się przez masę teorii… Teorię przekażę dalej, na pewno przyda się wielu z Was. Ci co zdarli niejeden worek niech podzielą się swoim doświadczeniem w komentarzu, każda rada będzie cenna.
RODZAJE PLECAKÓW
Na początku trzeba zadać sobie zasadnicze pytanie: „do czego ów plecak będziemy używać”? Na krótkie wypady do lasu? Jednodniowe górskie wędrówki? A może na kilkudniowy trekking? Gdy już wiesz do czego będzie Ci służyć, to wypada przemyśleć co będziesz w nim tachać. Jeśli tylko wodę, jedzenie, mapę, polar, kurtkę i drobiazgi jak latarka, leki czy rękawiczki – plecak od 25 do 35 litrów powinien wystarczyć. Jeżeli planujesz kilkudniową wyrypę i noclegi w schroniskach, to do nosidełka musi zmieścić się również śpiwór, większ ilość ciuchów i wyżywienia – plecak od 40 do 50 litrów powinien być odpowiedni. Natomiast przy długich wycieczkach z obozowaniem na dziko, będzie potrzebny plecak od 60 do 80 litrów (w zależności od planów, miejca i długości wyrypy). Niektóre plecaki mają możliwość powiększenia litrażu poprzez podniesienie komina w komorze głównej, bądź poprzez doczepienie dodatkowych kieszeni.
Najważniejsze to określić typ „worka”, jaki potrzebujemy. Tak wiem, że w tych czasach granice między rodzajami plecaków zacierają się dość płynnie, a my najchętniej chcielibyśmy jeden uniwersalny do wszystkiego. Najczęściej jednak sprawdza się znana zasada, że jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Lepiej zainwestować w dwa plecaki, bądź taki, który przyda nam się najczęściej.
*Plecakami specjalistycznymi nie będę się zajmować, bo po pierwsze się nie znam, po drugie użytkownicy kwalifikowani (że tak się wyrażę) są na tyle doświadczeni, że wiedzą czego szukają i doskonale orientują się w temacie.
PLECAK MIEJSKI
Typowy plecak noszony na co dzień, wypełniony zazwyczaj laptopem, książkami i różnistymi pierdołami. Świetnie sprawdzi się na jednodniowe wycieczki czy wypady za miasto. Powinien być trwały, funkcjonalny i co tu dużo mówić – ładny wedle gustu. Ja taki z braku laku zabierałam w góry przez kilka sezonów, więc jak najbardziej da się, ale jednak w trakcie wędrówki brakowało mi w nim kilku bajerów i pożądliwie oglądałam się za wypasionymi plecakami, wiedząc, że można lepiej i wygodniej.
PLECAK TREKKINGOWY
To chyba najbardziej popularny typ plecaka wykorzystywanego w górach. Jego pojemność waha się od 25 do 50 litrów (granica jest oczywiście umowna) i już na pierwszy rzut oka idzie odróżnić go od miejskiego, posiada bowiem liczne gadżety, które za chwilę omówimy. Plecak trekkingowy idealnie nadaje się na jednodniowe górskie wycieczki oraz takie 2-3-dniowe, jeśli śpimy w schronisku. Z drugiej strony dla chcącego nic trudnego, także śpiąc pod chmurką czy biwakując, to idzie się w taki plecak zapakować i na więcej dni.
PLECAK TREKKINGOWO)TRANSPORTOWY
To również bardzo często spotykany typ plecaka. Jego pojemność waha się pomiędzy 55-80 litrów. Wykorzystywany jest głównie przy długich wyjazdach, gdzie przez kilka dni (lub dłużej) musimy być samowystarczalni, a więc przenieść „sypialnię”, ciuchy, jedzenie, apteczkę i inne duperele. Często używany jest w połączeniu z plecakiem trekkingowym: w tym dużym transportujemy graty do bazy, z małym ruszamy na wycieczki. Zapewne widzieliście nie raz osobę objuczoną sporym worem na plecach z małym plecakiem założonym z przodu. W sumie to i plecak trekkingowo-transportowy można na upartego nosić na jednodniowe wycieczki, ale…no właśnie! Raczej nie będzie zbyt wygodnie, bo plecak duży i ciężki, co najmniej w połowie pusty, a więc niestabilny z nierówno rozłożonym ciężarem… No i jak tu do takiego flaka coś przytroczyć?!?
PLECAK TRANSPORTOWY
Tutaj nazwa mówi sama za siebie. Bydlęcy rozmiar plecaka jest w stanie przyjąć nawet 100-120 litrów ładunku. Używany jest głównie w trakcie dalekich bądź wysokogórskich ekspedycji do transportowania olbrzymiego ekwipunku.
PLECAK ALPINISTYCZNY
To taki plecak trekkingowy, z tym że odpicowany. Ma zazwyczaj pojemność 40-55 litrów i spore możliwości troczenia sprzętu: kasku, czekana, czy kijów. Uszyty jest w taki sposób aby bez komplikacji korzystać z uprzęży, a pas biodrowy posiada szpejarki służące do noszenia przyrządów asekuracyjnych i karabinków.
PLECAK SPECJALISTYCZNY
Jak nazwa wskazuje jest dedykowany do konkretnego rodzaju turystyki kwalifikowanej, a więc wyróżniamy plecak wspinaczkowy, zimowy (skitourowy, narciarski), rowerowy, a nawet nosidełko dla dzieci i zapewne jeszcze inne wynalazki, o których nie mam pojęcia.
- Plecak wspinaczkowy szyty jest z mocniejszych materiałów, gdyż często narażony jest na ocieranie o skały. Charakteryzuje się zwartą konstrukcją tak, aby nie przeszkadzał podczas wspinaczki w trudnym terenie. Uszyty jest w taki sposób aby bez komplikacji korzystać z uprzęży, a pas biodrowy (z reguły zdejmowany) posiada uchwyty do sprzętu wspinaczkowego.
- Plecaki zimowe wykonane są z najmocniejszych materiałów, muszą bowiem utrzymać narty, deski, rakiety śnieżne, bądź raki i czekan. Coraz częściej wyposażone są również w system ABS pomagający przeżyć w trakcie lawiny oraz protektory (FR) chroniące plecy w razie upadku podczas np. narciarskiego zjazdu.
- Plecak rowerowy powinien być mały, ultra lekki i wyposażony w tzw. camelbag (elastyczny bukłak na wodę i rurka wyprowadzona z plecaka i sięgająca ust użytkownika, a mocowana gdzieś na szelce plecaka), uchwyt na kask i elementy odblaskowe. Popularny staje się wymieniony wyżej protektor (FR) chroniący plecy w razie upadku.
Na jaki typ ja się zdecydowałam? Ano na plecak trekkingowy i to o małej pojemności – według producenta 24-litrowy (Jack Wolfskin Crosswind 24). Dla mnie jest wystarczający, gdy na górskie wędrówki startuję prosto z kwatery bądź schroniska. Po roku dokupiłam większy plecak, o litrażu 40+4, (Deuter Futura Pro SL) w sam raz na kilkudniową eskapadę po górach. Mam też spory plecak na dłuższe eskapady Jack Wolfskin Highland Trail XT 50.
SYSTEM NOŚNY I WYGODA
Na wstępie zaznaczę, że wielu producentów oferuje specjalne modele dla kobiet, przystosowane do kobiecej sylwetki, tak więc mogą one okazać się o wiele wygodniejsze niż te standardowe. Oznaczone są najczęściej literką W, L, F lub SL.
System nośny to nie tylko dwie szelki, które zarzucamy na plecy, to także pas biodrowy, pas piersiowy, tylna ściana plecaka oraz sposób ukształtowania każdej z tych części. Wbrew pozorom plecaka nie dźwigamy wyłącznie na plecach – dobrze skrojony worek za pomocą pasa biodrowego przenosi ok. 70% ciężaru na biodra! Dlatego ważne jest, by pas ten był dosyć szeroki (im większy plecak tym masywniejszy pas) a po zapięciu obejmował biodra. Z zewnątrz powinien być utwardzony i dość sztywny, ale wewnątrz musi być wyłożony miękką wyściółką, aby nie obcierał naszych bioder. Ponadto powinien wychodzić ze środka pleców, a nie z bocznych szwów plecaka, bo w końcu nie wytrzymają i zaczną się pruć! Tymczasem pas piersiowy służy do stabilizacji szelek oraz odpowiada za bardziej równomierne rozłożenie ciężaru na klatce piersiowej.
Możliwość regulacji długości szelek to oczywista oczywistość, nawet nie wiem czy ktoś ośmiela się produkować plecaki bez tej opcji. 😉 Natomiast dodatkowa regulacja na ramionach już nie należy do standardowego wyposażenia, za to świetnie radzi sobie z uciążliwym odchylaniem się plecaka do tyłu, które powoduje obciążanie ramion. Pamiętajcie, że wysokość zawieszenia szelek efektywnie stanowi o długości pleców, a zazwyczaj nie jest regulowana w plecakach trekkingowych, a jeśli nawet, to w niewielkim stopniu – tak więc musicie dobrać plecak, który będzie dobrze leżał. W plecakach trekkingowo-transportowych i transportowych taka regulacja z reguły jest i fajnie jeśli jest to regulacja płynna, a nie taka co to przeskakuje co kilka centymetrów.
Prawidłowa regulacja tych wszystkich pasów to podstawa, nasze nosidełko ma być wygodne i pomagać w transporcie bagażu, a nie uciskać i dokładać cierpień. Dopasowany system nośny do sylwetki i indywidualnych preferencji użytkownika maksymalizuje komfort noszenia i już!
Warto również zwrócić uwagę na wentylację naszego grzbietu. Co prawda nie ma plecaka przy którym uniknęlibyśmy zapocenia pleców, jednak nowoczesne worki posiadają systemy zwiększające nasz komfort, nazwę je po swojemu, ponieważ producenci prześcigają się we własnych kosmicznych nazwach:
- meshowy – anatomicznie ukształtowane poduszki tworzą wyprofilowane kanały wentylacyjne umożliwiające cyrkulację powietrza w przestrzeni pomiędzy plecami a plecakiem. Elementy systemu pokryte są przewiewną i szybkoschnącą siatką Mesh.
- siatkowy – system zbudowany jest z prętów zintegrowanych z tylną częścią plecaka, na których rozpięta jest siatka zachowująca dystans pomiędzy plecakiem a plecami użytkownika. Wentylacja pleców jest wyraźna, jednak komora plecaka jest nieco wygięta, przez co może utrudniać zapakowanie niektórych rzeczy. Ja zdecydowałam się na ten system i jestem zadowolona.
Skąd mamy wiedzieć czy plecak będzie dobrze leżał, a szelki i pasy komfortowo dopasują się do ciała, zamiast boleśnie się w nie wpijać? Ano plecak trzeba przymierzyć w sklepie z obciążeniem z jakim będzie używany. Nawet jak sprzedawca będzie ku temu niechętny, to nalegajcie, a co! W końcu to nie żadna dziwota i kaprys, a musicie wiedzieć, że dobre sklepy dysponują nawet specjalnymi obciążnikami, a jeśli nie dysponują to rozejrzyjcie się po sklepie – nosiwa tam co niemiara. 🙂
W sklepie:
- Obciążamy plecak (ok. 5-10 kg w plecaku trekkingowym, 10-20 kg i więcej w plecakach trekkingowo-transportowych – oczywiście wszystko w zależności od potrzeb).
- Zapinamy i zaciskamy pas biodrowy tak, by opierał się na nim cały ciężar.
- Regulujemy długość szelek (ale nie ściskamy się zbyt mocno) i wysokość zawieszenia szelek (o ile taka opcja jest).
- Regulujemy górne paski na szelkach (o ile takowe plecak posiada) tak, aby plecak ustawił się pionowo i został przyciągnięty do ramion, powinniśmy ciężar czuć na biodrach a nie na ramionach.
- Zapinamy pas piersiowy. Panie powinny go tak wyregulować, by znajdował się nad piersiami.
- Sztafirujemy się po sklepie przez jakiś czas, w razie potrzeby gimnastykujemy, udając strome podchodzenie skalną ścianą i testując tym samym balans i dopasowanie do naszych pleców. Jeśli jest wygodnie i nic nas nie uwiera, możemy przejść do szczegółowych oględzin plecaka.
WYPOSAŻENIE I FUNKCJONALNOŚĆ
Zgodnie z obietnicą skupię się na plecakach trekkingowych i trekkingowo-transportowych.
- Dwie komory – to bardzo pożyteczne rozwiązanie, bo do jednej z nich możemy wpakować np. przemoczone ciuchy i nie będą się one stykać z resztą rzeczy. Przy konkretniejszej wycieczce warto zapakować tam rzeczy rzadziej używane, lub potrzebne dopiero na noc – dobra organizacja przydaje się również w górach. Dolna komora powinna być zamykana zamkiem w kształcie łuku, na poziomy zamek działają większe obciążenia i może szybciej ulec zniszczeniu. Zwolennicy jednokomorowych (przez to lżejszych) plecaków powinni sprawdzić, czy da się wnętrze podzielić specjalną przegrodą, a jeszcze lepiej przegrodą ze ściągaczem zaciskanym stoperem.
- Wzmocniony dół – dolna komora lub dno plecaka powinny być wzmocnione lub uszyte z podwójnej warstwy materiału. Plecaki bywają ciężkie, a do tego stawiane i nierzadko szurane po skalistym podłożu. Takie wzmocnienie jest szczególnie ważne w tych większych egzemplarzach.
- Miejsce otwarcia – małe plecaki zazwyczaj otwierają się tylko od góry i to jak najbardziej wystarcza, jednak w większych egzemplarzach wizja wyciągnięcia wszystkich gratów, by wydobyć śpiwór lub przegrzebania całego wora w poszukiwaniu zapasowych skarpetek nie jest zachęcająca, więc upewnijcie się, że plecak można otworzyć również z dołu lub od przodu.
- Uchwyty i paski – im więcej troków, pętelek, przelotek i zaczepów do troczenia (doczepienia) sprzętu tym lepiej. Jeśli używacie kijków czy statywu to przyda się pętelka na dole plecaka i zespolony z nią troczek; jeśli lubicie targać namiot, śpiwór czy karimatę to przydadzą się troki u góry i na dole plecaka; różniste zaczepy na przodzie wora pomagają przytroczyć czekan, raki czy co tam potrzeba. Ważniejsze, żeby na górze (na klapie) lub dole plecaka znajdowały się przelotki lub pętelki, bo nawet jeśli brakuje troków – nic straconego, można je dokupić za kilkanaście złotych, choćby w Decathlonie lub sklepie Wisport (tam zakupicie również inne akcesoria do plecaków). Ciekawym rozwiązaniem są również przelotki umieszczone z boku, ponieważ karimata przytroczona na pionowo nie będzie haczyć o skały czy krzaki. Do pionowego transportu maty można też wykorzystać paski kompresyjne od bocznych kieszeni, jeśli są wystarczająco długie. Niektóre modele posiadają również elastyczne linki na froncie – oprócz sposobności troczenia można włożyć tam np. mokrą kurtkę i suszyć ją w trakcie wędrówki.
- Kieszenie boczne – powinny być skrzelowe z tzw. paskami kompresyjnymi (by nieużywane mogły być przyciśnięte do plecaka) lub odpinane. Jeśli kieszenie nie są do końca wypełnione, to potrafią przeszkadzać na wąskich przejściach, hacząc o kosówki czy skały, a tak wystarczy je zdjąć lub skompresować. Zintegrowane kieszenie boczne znacznie poszerzają plecak i utrudniają podejścia w skałach. Oczywiście wybór kieszeni to sprawa indywidualna, bo znajdą się i tacy, którzy mają duże boczne kieszenie na stałe zintegrowane z plecakiem i są z tego powodu szczęśliwi. 😉 W każdym razie kieszenie boczne muszą umożliwiać mocowanie namiotu lub maty. Mój Deuter ma tzw. kieszenie skrzelowe, które po skompresowaniu nie przeszkadzają przy troczeniu sprzętu.
- Kieszonki – zwróćcie uwagę, czy plecak posiada choć jedną dodatkową kieszeń na klapie u góry, albo z przodu. Taka oddzielna przegroda na małe rzeczy jest szalenie funkcjonalna i ułatwi Wam życie, jeśli będziecie chcieli wydobyć z wora rękawiczki czy latarkę… Często oddzielna kieszonka na duperele wszyta jest również w środku plecaka i świetnie nadaje się na dokumenty czy mapę. Dla mnie genialnym rozwiązaniem jest mini kieszonka w pasie biodrowym, idealna na telefon, chusteczki albo pomadkę do ust – taką nawilżającą i z UV, żeby nie było. Do wszystkiego w życiu trzeba mieć umiar, również do ilości kieszonek w plecaku – może dojść do kuriozalnej sytuacji, że zanim znajdziesz latarkę, przetrząśniesz 15 kieszonek w jej poszukiwaniu. Poza tym duża ilość kieszeni raczej sprawi, iż będą one małe i niefunkcjonalne.
- Kieszeń na kask – znajduje się na przedzie plecaka i jest to wygodne rozwiązanie dla tych co go używają, a nie chce im się ustrojstwa przytraczać (bywa, że nie mieści się w środku). Kto kasku nie ma, a ma takową kieszeń, to też będzie zadowolony – świetnie nadaje się ona na kurtkę przeciwdeszczową, zwłaszcza mokrą.
- Klapa – jeśli plecak zapinany jest na klapę, to powinna być ona regulowana, a nie wszyta na stałe. To daje możliwość wykorzystania dodatkowej przestrzeni. Przy większych plecakach taka regulacja musi być w standardzie, a klapa powinna szczelnie zakrywać wypchany komin. Oczywiście miłym i chyba powszechnym dodatkiem są dodatkowe kieszonki w klapie, zewnętrzne bądź wewnętrzne, a najlepiej i jedne i drugie.
- Rain Cover – wielu producentów wyposaża plecak w pokrowiec przeciwdeszczowy, bardzo przydatny nie tylko podczas ulewy, chroni nasz plecak również od porannej rosy, jeśli podczas biwaku skazujemy go na banicję poza namiot. Najlepiej jeśli Rain Cover zlokalizowany w mini przegródce u dołu plecaka – nie zajmuje wtedy cennego miejsca w górnej kieszonce i jednocześnie wymusza podwójne dno plecaka, co tylko przedłuża jego żywotność. Fajnie jeśli jedna część pokrowca przymocowana jest za pomocą troczka – gdy będziemy zakładać płachtę podczas wichury, ta nie ucieknie nam w przestworza.
- Tkanina – nikogo nie zaszokuję mówiąc, że plecak powinien być uszyty z mocnej tkaniny. A najmocniejszym materiałem będzie w tym przypadku Cordura, znana jako materiał nie do zdarcia. Jednak Cordura Cordurze nierówna, bo istnieje jeszcze coś takiego jak gramatura tkaniny – im grubsza tym mocniejsza i zarazem niestety cięższa. Zazwyczaj do produkcji plecaków używa się tkaniny o gramaturze 600-1000 g/m². Legendarna Cordura ma na rynku poważnych konkurentów – jej duży ciężar spowodował rozwój nowych materiałów, w rezultacie każdy większy koncern stosuje swoje odpowiedniki – dużo cieńsze i lżejsze odmiany materiału zbrojone grubą nicią, często nieznacznie ustępujące Cordurze pod względem wytrzymałości.
- Szwy – nawet najlepszy materiał nie wystarczy, jeśli szwy będą słabe… Powinny być równe, podwójnie bądź potrójnie przeszyte, wykonane mocnymi nićmi, bez żadnych wystających kawałków. W tych najmocniejszych plecakach stosowane są tzw. szwy lamowane, czyli dodatkowo obszyte taśmą tekstylną. Niestety w tym przypadku laikowi trudno jest ocenić jakość szwów… W każdym razie nie zawadzi się przyjrzeć.
- Zamki – niby pierdoła, a też ważna. Wyobraźcie sobie zacinający się lub rozwalony zamek w komorze głównej… W pierwszym przypadku szlag mnie trafia przy każdej próbie otwarcia bądź zamknięcia wora, w drugim przy „sprzyjających wiatrach” widzę oczami wyobraźni jak moje rzeczy fruwają nad granią 😉 Dobrymi opiniami cieszą się dwaj producenci zamków błyskawicznych: YKK oraz Salmi, choć oczywiście nigdy nie ma 100% gwarancji na bezawaryjność sprzętu. Zwróć też uwagę na wielkość końcówek suwaków, im większe tym lepiej, bo uda Ci się rozpiąć i zapiąć zamek bez zdejmowania rękawiczek.
- Klamry – sytuacja analogiczna jak z zamkami, chociaż ja sobie tym głowy akurat nie zaprzątałam przy zakupie plecaka, wierzyłam, iż producent zadbał o wysoką jakość klamer w tej klasie sprzętu. Jeśli kogoś pociąga ten szczegół to sobie znajdzie opinie o producentach. Jednak wizja zaciętego zamka bardziej mnie przeraża niż wizja pękniętej klamry w pasie biodrowym – ją łatwiej i zapewne taniej będzie można wymienić. W razie potrzeby klamry należy zakupić w specjalistycznym sklepie, a nie w pasmanterii – tamtejsze zatrzaski na pewno okażą się za słabe.
- Patki – suwaki powinny być chronione przez patki, zwłaszcza jeśli nie mamy pokrowca przeciwdeszczowego. Te mogą być zewnętrzne i wewnętrzne
- Gwizdek alarmowy – oby się nie przydał… Ja mam taki gadżet przymocowany do szelki, ale wolałabym, żeby pozostał bezużyteczny…
- Camelbag – niektóre plecaki mają ten system na wyposażeniu, inne są do tego przystosowane, by można było w razie potrzeby „kamelka” dokupić, a w pozostałych wodę trzeba przenosić tradycyjnie w butelkach. Co kto potrzebuje, mnie to do szczęścia akurat nie jest potrzebne.
- Stelaż – duże plecaki posiadają dodatkowo stelaż pomagający w odpowiednim rozłożeniu ciężaru. Może on być zewnętrzny lub wewnętrzny. Tu doświadczenie mam niemalże zerowe (nie licząc starodawnego plecaka, takiego po rodzicach, z czasów głębokiej komuny), ale zdaje mi się, że zewnętrzny stelaż zwyczajnie w świecie uwiera i uciska plecy. Ale to tylko moje gdybanie, przecież technika poszła do przodu. 😉

Dolna komora plecaka. W środku znajduje się zamek umożliwiający dostanie się do komory głównej od spodu
KOLOR
Niby temat dla bab, ale tylko pozornie. W razie wypadku jaskrawy kolor plecaczka ułatwia znalezienie przez ekipy ratownicze. Z drugiej strony oczojebne ubarwienie może przyciągać zainteresowanie typów spod ciemnej gwiazdy w jakichś bardziej odludnych regionach…
CENA
Mówi się, że po butach to plecak jest najważniejszym wyposażeniem górołaza, bo niewygodny i uwierający potrafi uprzykrzyć wycieczkę. Nie warto więc oszczędzać w tym aspekcie – oczywiście w miarę możliwości. Dobre plecaki trekkingowe renomowanych firm kosztują w granicach 250 – 500 zł, a trekkingowo-transportowe w granicach 400-800 zł, o tych bardziej specjalistycznych rodzajach nie piszę, niech zajmują się tym fachowcy. Ceny to oczywiście sprawa umowna, bo można wyrwać fajną promocję, albo nadziać się na drogi i jednocześnie kiepski sprzęt. W każdym razie warto zainwestować czas w odpowiedni dobór tego elementu ekwipunku. Pamiętajcie, że plecak jest o tyle ważny, że od niego zależy nasza wygoda podczas wielogodzinnej wędrówki.
FIRMA
Polecenie konkretnej firmy jest dość ryzykowne, bo tak niestety bywa, że każdy producent ma bardziej i mniej udane modele. Jedni chwalą inni psy wieszają, a tak naprawdę wszystko zależy od danego modelu, jego wykonania (czasami trafiają się wadliwe „zbuki”), sposobu użytkowania i traktowania sprzętu przez właściciela oraz tak naprawdę wyboru danego plecaka – czasami złorzeczymy, a zwyczajnie mamy źle dobrany sprzęt.
Aczkolwiek poleciłabym markę Osprey (świetne plecaki, niestety z równie świetnymi cenami), Deuter, Jack Wolfskin, Lowe Alpine, Pajak, Gregory, Thule, a z polskiego podwórka Wisport.
***
Zanim zakupicie plecak warto sprawdzić jego opinie na forach górskich i tych poświęconych turystycznemu ekwipunkowi (choćby na www.ngt.pl). Pamiętajcie tylko, że opinie należy wypośrodkować i podejść do nich z dystansem 😉 Najważniejszą cechą plecaka powinna być WYGODA i tego się trzymajcie.
***
A czym załadować plecak? Odpowiedź w artykule:
CO SPAKOWAĆ NA 1-DNIOWĄ WYCIECZKĘ W GÓRY?
Górskie pozdro,
Madzia / Wieczna Tułaczka
***
Tu też się dzieje:
Plecak…temat rzeka 🙂 Ja swój mam zawsze zapakowany w myśl zasady „lepiej nosić, niż się prosić”, a potem stękam, że po co ja durna to noszę. 😀 Jak się pakuję mam przed oczami wizję swojego pochodzenia z rodziny wielbłądów. 😀
Pas biodrowy (jak ma kieszonkę to w ogóle fajnie), dostęp od dołu i przeciwdeszczowy pokrowiec to mus i wygoda, jak dla mnie. Dużo wygodniej jest mi też z pasem piersiowym. Dopóki na taki plecak nie trafiłam, nie doceniałam. 🙂 Uwielbiam też te wszystkie zewnętrzne kieszonki i troki – przydają się bardzo. 🙂
Zadziwiająco dobre są pewne modele z Quechua (Decathlon), marką wartą uwagi jest też Karrimor. Przy samym kupowaniu plecaka warto ubrać spodnie, które będą z nim używane, bo można się potem nie miło zdziwić…
Pozdrawiamy
Też słyszałam, że „kaczuchy” z Decathlona są przyzwoite, ale Karrimor się ponoć stoczył w dół i ich plecaki nie są już tak trwałe jak kiedyś. Ale to opinie wyczytane na internetach.
Bardzo fajny plecak sobie wybrałaś, niech Ci dobrze i długo służy 🙂 Ogólnie to myślę, że poza butami plecak powinien być drugim w kolejności najważniejszym zakupem – źle dobranym plecakiem można sobie strasznie uprzykrzyć wycieczkę. Ja osobiście mam plecak średniej wielkości 35:45, innego nigdy nie biorę, bo wiem, że napakowałabym mnóstwo rzeczy, których nie byłabym w stanie potem unieść 😀 A więc – przymusowa selekcja i kompresja 🙂
Przymusowa selekcja to dar z niebios! Ostatnio zapakowałam się na 9-dniową wycieczkę w góry w 40-litrowy Deuter. 😀
Wow, ale wyczerpujący materiał – nie znałam nawet połowy funkcji tych wszystkich paseczków i pętelek.
Przez lata znacznie zredukowaliśmy rozmiary naszych plecaków i zabieramy w podróż coraz mniej rzeczy, bo każde pół kg na plecach więcej to przy np. 4tyg podróży to ogromy balast. Mam w planach napisać, czego definitywnie nie warto brać – jak widzisz, zaczekałam od 3 najniezbędniejszych rzeczy. 😉
Dla mnie szokiem była zmiana starego plecaka unisex na tzw „damski” – z wąskimi pleckami i możliwością regulacji długości stelażu, itd. Po dopasowaniu wszystkiego do mojego wzrostu okazało się, że to zupełnie inny komfort noszenia i kilka lat męczyłam się zupełnie bez sensu.
Buziaki. A.
Świetny artykuł!
Osobiście zawsze uważałam, że ważniejsze w górach od plecaka są dobre buty, ale kiedy już ponosiłam dobry, dobrze dopasowany plecak, nie chciałam wracać do starych byleworków 😛
No właśnie… Mam to samo. 😛
Ja też właśnie na ten sezon zakupiłam sobie nowy plecak trekkingowy – po raz trzeci zdecydowałam się na Deutera, od kilku lat jesteśmy z Mężem z nich bardzo zadowoleni (to nasz trzeci model). Nie należą do najtańszych, więc warto wyhaczyć jakąś promocję 😉 Dla mnie najważniejsze było, by model był mały i przystosowany pod bukłak – odkąd zakupiliśmy sobie camelbagi na via ferraty (gdzie jak wiadomo często ciężko o postój na cokolwiek, w tym na wyjmowanie butelki) zabieramy je na wszystkie górskie wędrówki. Bardzo polecam zainwestowanie w bukłak – świetny sposób na regularne nawadnianie organizmu, zwłaszcza gdy warunki nie pozwalają na częste przystanki na szlaku. Poza tym ważne były dla mnie: pokrowiec, klapa z kieszonkami i pętelki na kijki. I co bardzo lubię – plecna siatka niepotna: oj, dobra rzecz 😉 Plus soczysty kolor zielonego jabłuszka 😀
Pozdrawiaki! :)))
Od sierpnia 2015 mam Deutera i przychylam się do zadowolenia z tej marki. 😀 No i kwiatek wymiata. 😉
„Natomiast przy dłuższych wycieczkach z obozowaniem na dziko, będzie potrzebny plecak od 60 do 80 litrów (i większy w zależności od planów). ” – 60l starcza spokojnie na 2 tygodnie z całym sprzętem biwakowym i jedzeniem. Ale ciężar potrafi dobić do ziemi 😛
„Z drugiej strony dla chcącego nic trudnego, także śpiąc pod chmurką czy biwakując, to idzie się w taki plecak zapakować i na więcej dni ” – 35l na weekend plecakiem pod namiotem wystarcza 🙂 Kwestia zoptymalizowania zawartości.
„-siatkowy – (…) Wentylacja pleców jest wyraźna, jednak komora plecaka jest nieco wygięta, przez co może utrudniać zapakowanie niektórych rzeczy. ” – Szczególnie na początku miałem problem z pakowaniem, później już nauczyłem się jak najoptymalniej układać zawartość, by było wygodnie i ekonomicznie.
„-Uchwyty i paski ” – Warto dodać, że warto zwrócić uwagę na długość troków. Bo niektóe firmy dają takie, że po zapakowaniu plecaka, trudno objąć nimi nawet karimatę. Bo sa po prostu za krótkie.
„Dobrymi opiniami cieszą się dwaj producenci zamków błyskawicznych: YKK oraz Salmi, choć oczywiście nigdy nie ma 100% gwarancji na bezawaryjność sprzętu. ” – YKK mi się bardzo dobrze sprawdza. Nieraz zdarza się, że coś się wepnie w zamek. I gdy jest to zamek YKK, to po prostu to ciągnę i wyciągam siłowo. Nie mam obaw o to, że zamek nie wytrzyma. Jeżeli jest to inny zamek… bywa różnie 😉
„60l starcza spokojnie na 2 tygodnie z całym sprzętem biwakowym” – ale na kilkumiesięczną wyprawę, to może być mało. 😛 „Ale ciężar potrafi dobić do ziemi” – wierzę 😀
„-Uchwyty i paski – Warto dodać, że warto zwrócić uwagę na długość troków. Bo niektóe firmy dają takie, że po zapakowaniu plecaka, trudno objąć nimi nawet karimatę. Bo sa po prostu za krótkie”. – SO TRUE. Ja śpiwór troczę do pasów od klapy.
Przy pakowaniu się na więcej niż 2 tygodnie nie zabiera się niczego więcej. Dziesiątki tysięcy backpackerów to potwierdzi.
Jeśli chodzi o noszenie zapasów na grzbiecie to powyżej 12 dni przestaje to mieć sens. Nawet w Ameryce Północnej trudno o dłuższe szlaki bez punktów do uzupełnienia zaopatrzenia po drodze.
Tradycyjnie odludne tereny północnej półkuli pokonywano wodą – można więcej zabrać wszystkiego, nawet po 250-400 kg na osobę, albo zimą saniami.
Przy długich pieszych wędrówkach po odludziu często wcześniej organizuje się obozy zaopatrzeniowe, organizuje zrzuty z powietrza w umówionych terminach.
Na dobę trzeba liczyć około 0,7 kg żywności. Po około 10 dniu trzeba liczyć już 0,85 kg. 12 dni to ok. 10 kg zapasów. 21 dni to ok 20 kg. I to mniej więcej granica możliwości. Bo uwzględniając sprzęt, wyposażenie, odzież plecak na starcie można dźwigać ok 35 kg plecak (potem stopniowo robi się lżejszy).
Jest jeszcze sposób z polowaniem po drodze. Kłopotliwy bo polowanie, sprawianie zwierzyny, konserwowanie mięsa na drogę (w przypadku większych zwierząt upolowanych) zajmuje bardzo dużo czasu i spowalnia podróż. Ta metoda pozwala zabrać tylko niezbędne produkty: tłuszcze, cukier, trochę mąki/kasz na nawet 3-4 miesiące. Da się tak pokonać nawet 1,5-2 tys km w tym czasie po bezludziu.
Świetny tekst, gratuluję. A swoją drogą nie zdumiewa Was fakt, że przy zakupie plecaka (kurtki, spodni, skarpet, stuptutów i całej reszty) coraz częściej rozczytujemy się w ogromnej ilości informacji: bo to proszę Pani tu jest z takiego materiału na beskidzkie leśne drogi a tu jest wzmocnione żeby o skałę nie przetrzeć…. hm. Patrzę na ten z(a)lew marketingowych informacji i zdumiewa mnie jak to możliwe, że dawniej (jeszcze 20-30 lat wstecz) ludzie w ogóle mogli chodzić po górach. Nie przypuszczam żeby tragarzy w Himalajach stać było na goretexy albo żeby górale 50 lat temu wychodzili w góry z owcami w trekkingach od Meindla 🙂 Wiecie co myślę? To zwyczajna marketingowa lipa 🙂 Przeszedłem już niejedne góry za dnia i w nocy, o każdej porze roku, w trampkach, trekkingach, butach wojskowych czy myśliwskich, z plecakami „wyzdziwianymi”, takimi z marketu czy nawet z chlebakiem wojskowym. Niby dlaczego plecaki narażone na uszkodzenia mechaniczne (skały, kolczaste zarośla) szyje się z mocniejszych tkanin a zwykłe nie? Żeby turysta musiał kupić kilka plecaków, kilka par butów itp. Wentylacja w plecakach współczesnych to trochę taki mit jak „oddychające” membrany. Nie istnieje oddychająca membrana bo to jest przedmiot martwy i nie może oddychać. Miałem do czynienia z różnymi systemami nośnymi plecaków i dziwnym trafem po 10 godzinnym marszu latem przy każdym miałem mokre plecy. Żeby nie wiem jak kombinować d..a zawsze z tyłu, podobnie jak plecak na plecach, bo gdzie niby ma być? 🙂 Więc tak czy tak wentylacja to zasługa czynników: cena + marka + autosugestia. Więc co w takim razie? Wyciągnij z piwnicy stary plecak z zewnętrznym stelażem swoich rodziców lub dziadków (przy okazji zobacz te paski parciane i metalowe zapięcia, żadnych plastików, gumek -srumek i zbędnych pierdół), zobacz ile waży taki plecak a ile nowoczesny ze stelażem wewnętrznym przy tej samej pojemności – old school rullez 🙂 zapakuj go porządnie, wyreguluj szelki (obustronna regulacja – idealne położenie pasa w rejonie bark – pacha), wyciągnij z szafy zwyczajny sweter, wrzuć do plecaka jakiś ortalion na deszcz, ubierz buty wygodne a nie „trekkingowe na vibramie” albo Meindle klasy D na spacer Beskidem Niskim i zwyczajnie jedź na szlak. A cały marketing lepie zostawić tym którzy w chodzeniu po górach najbardziej lubią .. kupować i kolekcjonować sprzęt 😀 Serdecznie pozdrawiam.
Ja jestem zdania, że w góry można iść we wszystkim, sama zaczynałam w trepkach i trampkach, na tyłku miałam jeansy, na plecach zwykły plecak, a na deszcz zwykły worek 😉 Teraz mam spodnie streczowe, które po deszczu nie ważą 2 kilo, wygodne buty trekkingowe, deszczówka nie wiele lepsza, bo zwykły Rain Cut. A plecak mam lansiarski i jestem szalenie zadowolona 😀 Siatka na plecach mi osobiście pomaga i plecy mniej mi się pocą, a przede wszystkim jest wygodny 🙂 Akurat mam w szafie stary plecak po rodzicach i faktycznie jego stan jest bez zarzutu, jednak stalowy stelaż upija mnie gdzie się da, a szelki obcierają. Nie mam nic przeciwko nowoczesnym technologiom, ale zakupy robię z głową 🙂 I faktycznie najpierw przeczesuję fora, ale w rezultacie kupuję dobre produkty 🙂 pozdrawiam
Oczywiście ma Pani rację. Najważniejsze jest zadowolenie użytkownika ze sprzętu jaki posiada a technologia też jest po to by z niej korzystać. Osobiście wolę podpalić ognisko zapalniczką niż kombinować z łukiem ogniowym – ale co kto lubi 🙂 W moim komentarzu chodziło mi o to, że wielu młodych ludzi nadmiernie koncentruje się na sprzęcie, szukając profesjonalnych parametrów do spacerów po lesie za miastem. To trochę tak jak z Phoposhopem. Czym obrabiałeś fotki z klasowej imprezy? No jak to czym? Photoshopem, nie? 🙂 Chodząc po górach nabrałem nieco dystansu do pogoni za wyśrubowanymi parametrami sprzętu. Nie nabrzmiewa mi żyła na szyi jak widzę siostry zakonne w sandałkach na śliskich skałkach w Wąwozie Homole albo młodzież szkolną w sportowych butach na szlaku. O tradycyjnym plecaku ze stelażem zewnętrznym wspomniałem mając na uwadze kilka nietypowych zastosowań, które akurat nie muszą się przydać każdemu turyście, np. taka konstrukcja umożliwia szybkie i łatwe zdjęcie worka transportowego ze stelaża i mamy mocne nosidełko, do którego możemy troczyć spore wiązki chrustu na ognisko niosąc je z miejsc nawet bardzo oddalonych bez zbytniej uciążliwości. Są też inne zastosowania ale nie będę Pani zaśmiecał strony 🙂 Do zabawy w survival czy bushcraft taki plecak sprawdza się znakomicie, do chodzenia po ferratach pewnie jest niezbyt wygodny. Niektórzy dokonują rekonstrukcji traperskich plecaków ze stelażem typu A, inni kupują nowoczesne produkty w specjalistycznych sklepach. Jednak taki zewnętrzny stelaż ma zastosowanie także dzisiaj, proszę spojrzeć na Klattermussen Mjolner. To jak ze wszystkim. Do dynamicznego trekkingu po szlakach fajne są lekkie spodnie ale do marszu przełajowego przez krzaczory, jeżyny i inne takie szkoda byłoby niszczyć tych szybkoschnących, lekkich materiałów – tu wolałbym spodnie wojskowe ale to temat rzeka 🙂 Pozdrawiam i życzę wielu udanych wypraw 🙂
Hej. A ta lansiarska siateczka nie przeszkadza Ci na bardziej eksponowanych trasach ? Chodzi mi że przez ten dystans od pleców środek ciężkości jest przesunięty itp. wiesz myślę o co mi chodzi 🙂 Właśnie się nad futurą zastanawiam i wszystko mi pasuje tylko tej siateczki troszkę się boję 🙂 Jakie Twoje wrażenia po użytkowaniu w Tatrach ? Pozdrawiam 🙂
Cześć! Nie przeszkadza. 🙂 W małych plecakach (20 -30 litrów) raczej nie ma to znaczenia. W większych plecakach można odczuć ten dystans, ale przeszłam w tej Futurze mnóstwo tatrzańskich szlaków i kilka poza-szlaków i było ok. 🙂
Dzięki , właśnie o to mi chodziło. Skoro plecak jest wygodny na Twoich (poza)/i szlakach to u mnie też powinien dać radę. Najwyżej jak mnie bedzie za bardzo gibało to będzie na Ciebie 🙂 – żart oczywiście. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Miałem w swoim życiu 2 plecaki i jakość wycieczki od nich nie zależała. Pierwszy dostałem od rodziców gdzieś w połowie lat 70-tych. Nieduży, brezentowy ze skajowymi ramionami, drewnianym stelażem i sprężynującą płytką jako dystans na miednicę. Mieścił się tam 4 kilogramowy śpiwór i jakiś ciuch z odrobiną wałówki na dwu, trzy dniowe wycieczki. Na dłuższe wyprawy śpiwór podwieszałem pod nim. To nic, że po kilku latach przy każdym pakowaniu musiałem go zszywać (dratwa była nieodłącznym elementem wyposażenia ), to nic, że szelki potrafiły się zerwać podczas drogi, a odgnioty na plecach i kościach miednicy utrzymywały się przez dłuższy czas. Liczyło się towarzystwo i zalesione wzgórza Beskidów. Żaden ból, żadne uciski nie potrafiły zepsuć wycieczki.
Drugi – już z aluminiowym stelażem zdobyty ( tak wtedy się zdobywało, a nie kupowało ) gdzieś w połowie lat 80-tych służy mi do tej pory. Duży dystans od pleców utrzymywany przez ortalionowe podparcia i porządny pas biodrowy, który zbytnio nie przenosi obciążenia, a raczej stabilizuje. Używałem go na krótkie i długie wyprawy. Zawsze zdawał egzamin. Parę lat temu pożyczyłem od syna współczesny plecak, taki z gąbką na plecy. Co z tego skoro zaraz plecy mokre, a wilgoć od spoconych pleców utrzymywała się w nim aż do świtu.
Stary plecak ma jeszcze jedną niezaprzeczalną zaletę – nieodłączny, nic nie ważący bagaż – bagaż wspomnień.
Ale ja nie uprawiam trekingu. Ja po prostu łażę, póki jeszcze mogę.
Dużo radości sprawiają mi Pani relacje z wypraw. Żal trochę, że w wielu przedstawionych miejscach nie byłem i już nie będę. Ale jak czytam, to tak jakbym był.
Hej,, dzięki za fajny artykuł. Na moim blogu zamieściłem też artykuł poradnikowy o wyborze plecaka. Z tym, że mój jest nieco bardziej skierowany tylko na góry. Może dla kogoś będzie przydatny 😉
http://drytooling.com.pl/serwis/art/szpej/7291-jaki-plecak-w-gory-turystyka-trekking-wspinaczka-alpinizm-lato-zima
Pozdrawiam
Damian
Pamiętam, że jak pierwszy raz wędrowałam po górach z dużym plecakiem, to najbardziej zaskoczyło mnie, że wyregulowanie szelek, pasów i pozapinanie wszystkich pasków i klamer sprawia, że plecak wydaje się kilka kilo lżejszy 😉
To prawdziwa magia. 😉 😀
A ja Jacka Crosswind nie mogę znaleźć od jakiegoś czasu w sklepach :/
Ja kupiłam w Tuttu i widzę, że na stronie mają dostępne. 🙂 Poza tym co sezon pojawia się bezpośrednio u producenta, tyle że w innych wersjach kolorystycznych.
Witam
Plecak w góry nawet na jednodniowe wycieczki dla faceta nie powinien być mniejszy niż 35 litrów o to podstawowe powody:
– zapasowa bielizna, przy wysiłku każdy się poci i to niezależnie od tego czy chodzimy latem czy zimą warto ją zmienić w połowie wycieczki.
– żywność zapas żywności tzw żelazna porcja dająca możliwość przetrwania min. 24h w razie godziny W
– podstawowe środki higieny
– apteczka
– naczynia w postaci kubka, składanej miseczki itp.
– woda, zapas 24H -3l dobre placki mają bukłaki wzorowane na amerykańskich camelbagach ewentualnie filtr o do uzdatniania wody. Nie polecam pić wody ze strumienia grozi sraczką lub złapaniem pasożytów
– z 10 metrów sznurka najlepszy paracord
– zimą termos lub palnik
– ręcznik z mikrofibry w jaskrawych kolorach – w razie czego pozwoli dawać znaki ratownikom
– coś ciepłego (polar, sooftshell)
– coś od deszczu (pałatka lub gore-tex)
– kawałek płachty pod tyłek
– para skarpet
– stuptuty
dodatkowo pewnie:
– tablet
– jakiś aparat
– lornetka.
To jest minimum jakie biorę na jednodniowe.
Polecam rozwagę a nie pogoń za modą.
Dobry plecak musi kosztować niestety ……..
Ceny zaczynają się od 300zł
marki :
MAXPEDITION
Tasmanian Tiger
Camelbag
5.11
EMERSON
Wisport
Direct action
Dziękuję za opinię. 🙂 Jakby co jest osobny post o tym co spakować w góry na jednodniową wycieczkę. 😉
Pewnie nie odpisze. Ale pisze dla innych czytelników.
Rozbawiła mnie ta żelazna porcja.
1 kg naszego tłuszczyku to ok. 9 tys kcal. (tak naprawdę 7 tys bo tracąc tłuszcz tracimy też wodę którą wiąże w organizmie)
Co pozwala na 1,5 dnia naprawdę intensywnego wysiłku, 2-2,5 dnia normalnego wysiłku, albo 4 dni leżenia sobie.
Prawdziwy twardziel, facet to i 72 godziny może nic nie jeść i zapewniam z głodu nie umrze. Mój rekord 26 dni (straciłem 10 kg) cały czas się ruszałem, sporo chodziłem. I żyję.
W 25 litrowym plecaku mieszczę śpiwór, namiot 2-osobowy, podkład pod namiot, materac dmuchany, lornetkę (10×50 więc dużą), wiatrówkę, poncho,bluzę, 3,5 litra wody, 0,5 kg jedzenia (sucharki, ciastka, batony), GPS, kompas, mapę, małą apteczkę, karimatkę do siedzenia, bieliznę do spania, przybory toaletowe, saperkę.
To naprawdę już całkiem spory plecak.
Wymienione firmy wskazują iz autor ma doświadczenie z 1-2 sklepami internetowymi. Na rynku USA i Kanady funkcjonuje około 30-40 firm o równie dużej albo większej renomie niż wymienione. A w Europie kolejne 2 tuziny. Dziwi brak na liście bardzo popularnego w Polsce i Europie Karrimora z lini Sabre SF. Trudno tego nie znać.
Plecaki militarne mocno różnią się od turystycznych. Owszem są wytrzymałe bo są brutalnie traktowane – rzucane, ciągnięte, szarpane, przeładowywane ciężarami (amunicja). Nie są projektowane do długotrwałych marszów. Wyjątkiem są modele wzorowane na turystycznych używane przez SF do tzw. rajdów.
Standardowo nie posiadają pasa biodrowego, albo symboliczny bo są noszone nad pasem bojowym z ładownicami. Żołnierze na piersi maja chest rigi albo kamizelki załadowane magazynkami, granatami, krótkofalówką, pistoletem. Pozwala to mocno rozbudowywać je od pleców bo ciężar na piersiach stanowi przeciwwagę do plecaka. W góre powyżej lini karku nie można bo musi być możliwość leząc podnosić głowę. Wszerz też nie bardzo bo można o coś zahaczyć. Dla cywili się średnio nadają. To plecaki w nomenklaturze wojskowej zwane patrolowymi. Są też transportowe ale zbudowane na wzór wyprawowych (z nimi sie nie walczy) oraz wspomniane rajdowe dla SF. Te czasem są szyte na specjalne zamówienie grup bojowych.
Witam,
bardzo fajny artykuł. Szacunek dla autora! 🙂
Ja chcę kupić żonie plecak w prezencie. Założenie jest takie, że ma być w miarę uniwersalny, na kilkugodzinne maszerowanie, wycieczkę rowerową itp. Proszę o podpowiedź, czy takie damskie plecaki sportowe są warte uwagi, czy raczej szukać czegoś typowo turystycznego? Pozdrawiam!
Ja bym nie kupiła. 😉 Dla mnie wygoda podczas wielogodzinnych wycieczek jest najważniejsza. Na góry poszukaj czegoś choćby w sklepie e-horyzont.pl
No i plecak powinno się przymierzyć przed kupnem. Zakupiony w ciemno może okazać się niedopasowany i będzie psuł każdą wycieczkę.
A na co zwracać uwagę przy wyborze plecaka to napisałam w artykule. 😉
Zdarłem wiele plecaków. Większość to tandeta. Szczególnie te niby armijne. OneDayPack nie przetrwał nawet MSB, codziennie coś się urywało albo pękało (w kontraktowym).
Producenci kłamią jak najęci co do pojemności i całej reszty. Plecaki noszę jedynie na trasy dłuższe niż tydzień. Szyję je sobie sam. Koszt jakieś 15-20 zł, Waga około 140-200g czyli minimum 2kg oszczędności w stosunku do fabrycznych i kilka stów w kieszeni. Pojemność max 20 litrów. Wytrzymałość szwów na rozerwanie 800kg statycznie, ale wkładam do nich max 10kg i mam wszystko co potrzebne na 3 miesiące w lato w drodze, śpiąc w terenie i gotując. Dokupuję jedynie jedzenie raz na tydzień (dokupuję! nie kupuję wszystkiego). Da się! Mój plecak 20l jest większy niż plecaki 40l ze sklepu. Zresztą dwa plecaki 40l napchane na maksa wkładam do beczki 30 litrów więc chyba mogę mówić że „sposób pomiaru” używany przez producentów to zwykła fantazja. Przy takiej wadze i objętości pas biodrowy jest zbędny. Wystarczy umieć się spakować. Pas piersiowy to sztuczka mająca zatuszować wadliwie wszyte szelki plecaka. Szyję plecaki sam więc wiem dokładnie od czego zależy to że plecak leży jak zwariowany, nie śmie drgnąć a szelki nie spadają i nie uwierają bez żadnych gąbek. Ale ile się nakombinowałem żeby do tego dojść to moje. Systemy anty potowe to mit. Każdy plecak zaburza cyrkulację powietrza na plecach, szczególnie w okolicach nerek. Absurdem są pokrowce anty deszczowe, tak jakby plecak od razu nie mógł być z materiału wodoszczelnego.
Zewnętrzne boczne kieszonki przydają się np. na butelkę z wodą. Nie lubię zamków od czasu gdy miałem przez nie poważne kłopoty. Wolę wiązanie marynarskie, jest lżejsze i całkowicie niezawodne. Jak już ktoś musi używać to najlepsze zamki robi Kroko, YKK jest tuż za nim ale tylko jeśli dają certyfikat na jakąś partię produktu. YKK zrobił się trochę masówką w ostatnich latach i jeśli kupisz od renomowanego producenta to OK ale na tandecie też najczęściej jest napis YKK. Plecaki nie powinny mieć sznurków czy taśm do troczenia ale pętelki z taśmy do zaczepienia sznurów troczących. Potrzebuję coś przytroczyć – zakładam sznur, nie potrzebuję? – żaden sznur mi się nie plącze i nie dynda.
Jaki plecak powinien być do czego? To trochę demagogia a trochę wróżenie z fusów. Powinien być taki jaki jest potrzebny. Każdemu inny.
Przy plecakach w których jest więcej niż kilkanaście kg sprawy ciut się komplikują ale to nie są plecaki tylko zabójcy radości.
Oczywiście to są sposoby które ja używam i dla mnie świetnie się sprawdzają czy sprawdzą się dla Ciebie? Nie wiem. Odnoszę się do „każda rada będzie cenna”.
Nie bardzo wiem skąd pomysł że wyciągnięty z szafy plecak ze stelażem musi pasować do każdego? To trzeba aż tak przebierać w tych nowoczesnych i regulować je a ten stary musi pasować każdemu od tak? Po prawidłowym dobraniu rozmiarów i wyregulowaniu plecaki z takim stelażem są bardzo wygodne i stabilne, nic nie uciska i nie ociera. Do dziś bym pewnie nosił brezenciaka ze stelażem 24l gdyby jakiś bliźni jeszcze za PRLu nie zapragnął go mieć bardziej.
Plecaki z pałąkiem drewnianym stosowane jako myśliwskie w tajdze (i nie tylko tam) są ekstremalnie wygodne. Używa się je z workiem lub bez. Jest wiele modeli wygodnych plecaków ale mają wadę – ciężko je sprzedać za duże pieniądze i dlatego nie są dostępne w bogatych krajach takich jak Polska.
Autor ma naprawdę sporą wiedzę. Pewnie z książek. Jednocześnie troszkę się mija z prawdą.
Dlatego pozwolę sobie sprostować.
Plecaki ze stelażem zewnętrznym odeszły do lamusa bo nie miały regulacji systemu nośnego na wysokość.
Jednak system zewnętrznego stelażu nadal produkuje wiele firm z nowoczesnymi systemami nośnymi, z regulacją. Do tego można dopiąć cokolwiek w tym dedykowane worki transportowe.
Można sobie też samemu pod swoje wymiary zbudować taki plecak – szelki czy pasy biodrowe renomowanych producentów są łatwo dostępne i nie są drogie.
Najłatwiej zbudować z formowanej sklejki (jestem też m.in szkutnikiem więc taka technologia to dla mnie nie problem), można też z laminatu epoksydowo-węglowego (inne laminaty przegrywają z formowana sklejką wagą).
Pojemność plecaka renomowani producenci podają co do litra. Inni albo mnożą wymiary zewnętrze plecaka bez uwzględnienia współczynnika kształtu (zwykle ok. 0,7, dla bardzo sześciennych plecaków-kostek 0,85, dla tych z siatką na plecach ok. 0,55) albo wymyślają pojemność. Albo dodają po 10-15 litrów do każdego.
Wojskowe plecaki ważą rzeczywiście ok. 2 kg przy 25 litrach pojemności ale wytrzymują spokojnie noszenie 25 kg. Nie rozumiem więc jak wojskowe plecaki mogą się rozpadać pod 10 kg obciążeniem.
Natomiast plecaki turystyczne o masie ok 1,2-1,4 kg mają pojemności 40-55 litrów ale z ograniczeniem ładunku do ok. 15 kg. Są przy tym szalenie wygodne. Wiem, mam takie. Regularnie używam.
Oszczędzasz na plecaku 2 kg? Dziwne.
Mam 3 plecaki o wadze między 2,2 a 2,4 kg. Wszystkie są zaprojektowane pod ciężar 30+ kg licząc z plecakiem. Mają 60-75 litrów rzeczywistej pojemności.
Plecak jaki używasz – 20 litrów, do 10 kg – kupisz w dobrym sklepie turystycznym. W zależności od systemu nośnego ważyć będzie 350-800 gram. Z tym porównuj.
Z dobrym systemem nośnym ciężar tzw. komfortu to zależy w dużej mierze od indywidualnych cech człowieka. 45 kg filigranowa kobieta i 185 cm napakowany koleś o wadze 95 kg będą mieli zupełnie inne odczucia. Jeden z moich plecaków wyprawowych ma takowy określany przez użytkowników na od 35 (drobne kobiety) do 60 (silni faceci) funtów czyli 16-27 kg. Dla mnie ten komfort jest w granicach 22 kg.
Faktycznie przy 10 kg pas biodrowy nie jest konieczny.
Rzeczywiście dobre szelki nie potrzebują pasa piersiowego.
Trudno mi uwierzyć iż w 10 kg mieści się żywność na tydzień.
Zakładając iż dobowe potrzeby to ok 3200kcal tydzień to 22400 kcal.
1 kg żywności to średnio 4000 kcal (oleje płynne 9 tys, ale cukier 4 tys, słodycze 5,5 tys, mąka, makarony, kasze ok 3,3 tys, mięso ok 1,2 tys, bardzo tłusta kiełbasa dochodzi do 3 tys, boczek nie przekracza 6 tys) żywność więc to ponad 5 kg. Puszki, słoiki mają znacznie gorszy przelicznik. O owocach, warzywach nawet nie wspominam bo to prawie kalorii nie ma ale waży.
Inna sprawa iż dziwi mnie gdzie podróżujesz. Z takim obciążeniem po górach można zrobić 35-40 km dziennie, po równinach i 50-60 km. Chodząc tylko 5 dni w tygodniu można pokonać ogromne dystanse. Po co robić zakupy co tydzień? Skoro można 2-3x w tygodniu?
Wiązanie marynarskie nie jest wodoszczelne.
O rolowanych kominach pewnie nie słyszałeś?
Materiał wodoodporny na plecak i ściśle przylegający do pleców ma to być komfortowe??
To jakby sobie ceratę do pleców przykleić.
Polecam ponosić nowoczesny plecak, taki z siatką by przekonać się co potrafią nowoczesne systemy nośne. Te z gąbkami też są o wiele lepsze od twojego rozwiązania.
Zazdroszczę Ci możliwości 3 miesięcy spędzenia w terenie. Widocznie jesteś studentem ale wtedy trudno mieć taką wiedzę o plecakach i zajeździć ich mnóstwo.
Dziwi mnie iż nie wspomniałeś iż taki plecak wymaga specjalnego pakowania.
Sztukę minimalizmu w podróży (taka książka) też mam, też czytałem. Bardzo ciekawa i mądra. Ale nie doskonała. Praktycznie ją przepisałeś. Dodając swoje pomysły – jak ten z ceratą na plecak.
Pierwszy raz pod namiotem byłem 35+ lat temu.
Mam własne doświadczenia, swoje nawyki. Wiem jakie sprzęty się nie sprawdzają np. zestawienie karimata + ultralekki śpiwór letni nie działa. Ale zestaw najtańszy i leciutki materacyk dmuchany + taki sam śpiwór = bardzo wygodne spanie.
Piszesz o dopasowanych szelkach. Tymczasem kamizela doszyta do plecaka ultralekkiego uchodzi za najwygodniejszy system nośny bo doskonale rozkłada ciężar plecaka bez pasa biodrowego na tors.
Opis twojego plecaka przypomina mi MIESZOK. Nie wiem czy wiesz co to jest. To taka toporna, wschodnia namiastka plecaka. Worek (dosłownie) z doszytymi szelkami. Sporadycznie spotykany z pasem biodrowym. Bardzo tanie, bardzo proste. Pierwszy raz słyszę by było wygodne.
Im więcej czytam, tym mam większy mętlik w głowie i już sama nie wiem czego chcę… ale od początku.
Od 3 lat spędzamy rodzinny tydzień wakacji w górach (2+2). W tej konfiguracji należymy raczej do początkujących turystów górskich i nasze wyjazdy nie są kilkudniowymi wyrypami od schroniska do schroniska, a bardziej jednodniowymi wycieczkami. Użytkujemy mój pierwszy plecak turystyczny – dwukomorowy, 60 litrowy, wykonany z cordury marki Janysport (w latach młodości byłam zapaloną harcerką, więc plecak świetnie się sprawdzał na kilkudniowych wyrypach). Dla mnie plecak jest wygodny (choć ma już ekhm… 15 lat) i jest praktycznie nie zniszczony (bo i sporadycznie użytkowany). Podczas naszych wypadów mieści w sobie to co na jednodniowe wycieczki zabiera każdy tyle, że w ilości x4 (kurtki/bluzy – o ile nie mamy ich na sobie, komplet ubrań na zmianę – szczególnie dla dziewczyn, jedzenie, picie, małą kosmetyczkę, apteczkę, mapy, dokumenty itp.). Po ostatnich wakacjach stwierdziłam, że 1/4 plecaka to mimo wszystko powietrze. Choć paski fajnie się ściąga, a sam plecak zmniejsza swoją objętość zaczęłam zastanawiać się nad czymś mniejszym – takim do 40 litrów, zwłaszcza że dziewczynki zaczynają nosić swoje plecaki. I tu moje pytanie – czego szukać? Plecak będzie użytkowany sporadycznie. Zastanawiałam się nad 30 litrowym Deuterem… a może na nasze potrzeby wystarczający będzie któryś z plecaków Decathlonowych?
Hej. Oglądałam plecaki z Decathlonu i model Easy Fit wygląda całkiem dobrze. Na grzbiecie też dobrze leży. Jeśli użytkujecie plecak tylko raz na ruski rok, to można się o niego pokusić.
Natomiast na Deutera zawsze warto postawić, przy czym to już znacznie wyższy koszt, no chyba, że traficie na mega promocję.
Jeśli chodzi o litraż to celowałabym bardziej w 40 litrów. Warto wybrać model z kominem, w którym w razie potrzeby uzyska się kilka dodatkowych litrów.
Powodzenia w zakupach i pozdrawiam! 🙂
Hej, bardzo ciekawy artykuł zbierający cała wiedzę w jednym miejscu – gratuluję! Dodam jeszcze dwa zdania nt plecaków wspinaczkowych. Plecak taki oprócz tego że jest bardziej „odpicowany” od trekkingowego musi się wyróżniać kilkoma dodatkowymi cechami. Dobrze gdyby był lekki, oraz miał kształt opływowy co ma znaczenie jeśli wspinamy się w górach – wówczas plecak nie zaczepia się o skałę, nie klinuje w formacjach wklęsłych typu komin, wąskie zacięcie. Dodatkowo ważna jest możliwość odpięcia pasa biodrowego na czas wspinania aby zaoszczędzić na zbędnych gramach wagi co przy wspinaniu ma istotne znaczenie.
Plecak wspinaczkowy powinien mieć także dodatkowy trok do troczenia liny na zewnątrz plecaka zwłaszcza przy małych litrażach, kiedy to często jesteśmy zmuszeni linę troczyć na zewnątrz plecaka zwykle pod klapą. Istotny jest tez komin jeśli chcemy tego samego plecaka użyć na podejściu i w ścianie. Na podejściu wypakujemy komin, a w ścianie schowa się on do plecaka gdyż wówczas maksymalnie zmniejszymy gabaryt (i wagę plecaka).
Oczywiście odrębną kwestią jest odporność materiału zewnętrznego na przetarcia- we wspinaczce ma to większe znaczenie niż w plecaku trekkingowym gdyż znacznie częściej plecak ma kontakt ze skałą itp.
Pozdrawiam
Deuter – mam same świetne doświadczenia.
Magda, ze znanych mi marek nie wymieniłaś „Salewy”.
Jakiś powód, czy brak doświadczeń?
Brak doświadczeń. Nie polecam, bo nie znam. 🙂
xx
xx
Ja na swoje wycieczki – a posiadam kilka plecaków różnego rozmiaru, w zależności od tego na jakiego rodzaju podróż się wybieram, jakim środkiem transportu i w jakim celu – zabieram głównie modele od Fish Dry Pack, ze względu na ich wytrzymałość i wodoszczelność. Jedna miniaturka i jeden 20 litrowy do backpackingu, dobrane rozmiarowo pod mój wzrost i sylwetkę. Zauważyłem że materiał całkiem niezły i przedzierają mi się i przecierają podczas przygód dużo rzadziej niż konkurencyjne modele, które dotąd nosiłem. Pozdrawiam.