muğla escort bayan aydın escort bayan çanakkale escort bayan balıkesir escort bayan tekirdağ escort bayan gebze escort bayan mersin escort bayan buca escort bayan edirne escort bayan

KAZBEK – INFORMACJE PRAKTYCZNE

KAZBEK – INFORMACJE PRAKTYCZNE

 

Niniejszy artykuł zawiera odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie zadaliście mi w związku z wyprawą na Kazbek. No to jedziemy…

Psst! Latem 2019 znów organizuję wyprawę na Kazbek! Komu marzy się też szczyt, może jechać wraz ze mną! Ale to nie wszystko, bo celów i wyzwań na lato jest więcej:

  • trekking w Armenii wraz z najwyższym szczytem tego kraju (Aragac 4090 m)
  • trekking w Swanetii z wejściem na Płonącą Górę (Laila, 4009 m) i Białą Królową (Tetnuldi, 4858 m)
  • Kazbek (5047 m) plus wejście na Orcweri (4350 m) i Gruzińskie Dolomity (Chaukhi, 3842 m)
  • Elbrus (5642 m) na deser.

Szczegóły tutaj:

JEDŹ ZE MNĄ NA KAUKAZ 2019

 

CZYM DOLECIEĆ DO GRUZJI?

Bezpośrednie rejsy z Polski są do:

  • Tbilisi – Jeśli celem jest Kazbek, będzie to wygodniejsza opcja, bowiem Tbilisi oddalone jest od Kazbegi tylko o 3 godziny jazdy busem. Do stolicy Gruzji lata LOT z Warszawy. Bilet powrotny można wyrwać za ok. 800-1000 zł z bagażem 23 kg + 8 kg.
  • Kutaisi – Lotnisko oddalone jest o około 7 godzin jazdy od Kazbegi. Dolecimy tu z Warszawy oraz Katowic tanią linią Wizz Air. Można złowić promocyjną cenę na bilet, jednak należy pamiętać o wykupieniu dodatkowego bagażu.

 

JAK DOJECHAĆ DO KAZBEGI?

Bazą dla wszystkich wypraw na Kazbek jest miasteczko Kazbegi (Stepancminda) położone na północy Gruzji, nieopodal granicy z Rosją. Można dojechać tam w 3 godziny ze stolicy Tbilisi. Marszrutki odjeżdżają co godzinę z dworca Didube, poczynając od 8 rano. Bilet kosztuje ok. 20 lari.

 

CZY W KAZBEGI JEST CYWILIZACJA?

A i owszem, choć nie do końca oswojona. 😉 Nie będę wchodzić w szczegóły, aby nie odkrywać specyficznego klimatu tego górskiego przybytku. Przekonaj się na własnej skórze!

W Kazbegi znajdują się sklepy spożywcze (otwarte do ok. 23.00), zaopatrzone tylko w podstawowe produkty (nie ma co inwestować w mięsne produkty, bowiem do smacznych nie należą), kantory, mnóstwo prywatnych guesthouse’ów oraz kilka knajpek. Co ważniejsze dla górołazów, są dwie górskie agencje, z których polecam Mountain Freaks z polską obsługą. Współpracowałam z nimi dwa razy i mogę uczciwie polecić ich usługi, które obejmują: organizowanie wypraw górskich oraz wycieczek turystycznych, wynajem przewodników, wypożyczalnię sprzętu, usługi transportowe. W biurze agencji działa sklepik, gdzie zakupimy gaz do kuchenek, liofile, a także pamiątki. Ewa, założycielka agencji, zawsze chętnie doradzi turystom, wszak doskonale zna Gruzję i wielokrotnie zdobyła Kazbek. Pozdrówcie ją ciepło ode mnie, jeśli tylko zawitacie w Kazbegi!

Sklep w Kazbegi

Nazwa światowa, wyposażenie niekoniecznie 😉

GDZIE SPAĆ W KAZBEGI?

Polecam pensjonat, w którym sama spałam. Trzy minutki od centrum, na bardzo wysokim poziomie (biorąc pod uwagę gruzińskie standardy) z WIFI. Cena to 25 GEL (ok. 35 zł) od osoby. Istnieje możliwość wykupienia porządnych śniadań w cenie 10 GEL. Nocleg w tymże pensjonacie zarezerwujesz wyłącznie za pośrednictwem Mountain Freaks. Zdjęcia z obiektu tutaj

 

CZY DO GRUZJI ZABIERA SIĘ JAKIEŚ DROBNE UPOMINKI DLA MIEJSCOWYCH?

Wiem, że w biedniejszych krajach jest zwyczaj obdarowywania lokalne dzieci słodyczami czy drobnymi gadżetami. W Gruzji tylko raz spotkałam się z taką sytuacją – w Dolinie Truso, gdzie dopadły nas dzieci pasterzy z Azerbejdżanu. Daliśmy im zapas słodyczy. Gruzini są chyba zbyt dumni na takie akcje. Natomiast żaden dorosły nie pogardzi dobrą polską kiełbasą (w Gruzji wędliny są podłe) czy alkoholem. Przewodnicy naszej wyprawy rozszarpywali swojskie kiełbatrony, kabanosy, zachwalali też żubrówkę i malinówkę. Warto mieć dla nich takie smakołyki. 😛

 

JAK DOJŚĆ DO STACJI METEO?

CMINDA SAMEBA (KOŚCIÓŁ TRÓJCY ŚWIĘTEJ, 2150 m n.p.m.) – To prawosławny kościółek znajdujący się ponad Kazbegi (1750 m n.p.m.) na wzgórzu Gergeti, tam właśnie zaczyna się właściwa droga do Meteo. Droga z Kazbegi do Sameby wiedzie ostro w górę i zajmuje ok. 3 godziny marszu. Niestety nie ma żadnych oznaczeń, więc warto zaopatrzyć się w mapę lub podpytać miejscowych o drogę dojścia. Najłatwiej władować się na szeroką drogę szutrową, którą często pokonują busy. Istnieje również ścieżka po lewej stronie wzgórza, jednakże nie miałam okazji wybadać jej osobiście.

Do kościółka można dojechać busem. Na placu w centrum Kazbegi znajduje się stanowisko busiarzy. Wynajęcie pojazdu dla 6-7 osób to koszt 70-100 GEL, w zależności, jak się uda Wam dogadać. Ta sama usługa wykupiona w biurze Mountain Freaks to koszt 50 GEL, a więc opłaca się skorzystać z oferty Ewy. Dodatkowo, możesz wypożyczyć flagę z logo Mountain Freaks i jeśli uda ci się zdobyć Kazbek i przyniesiesz do biura zdjęcie dowodowe, to wjazd oraz zjazd z Cminda Sameba masz gratis! I to fajne podejście do turystów! Plus dodatkowa motywacja. 😀

Na wzgórzu Gergeti można rozbić namiot. Źródło wody znajduje się nieopodal kościółka.

SABERDZE (3100 m n.p.m.) – Obozowisko rozlokowane gdzieś w połowie trasy pomiędzy kościółkiem Cminda Sameba a Meteostacją. Po drodze mijamy widokową przełęcz Arsha z widokiem na Kazbek i lodowiec Gergeti. Droga do Saberdze prowadzi ostro pod górę, wszak pokonujemy 1000 metrów przewyższenia. Na szczęście brakuje jakichkolwiek trudności technicznych, ot ścieżka przypomina te w Tatrach Zachodnich. Odcinek pomiędzy kościółkiem a Saberdze zajmie 3-4 godziny wędrówki.

Jeszcze w lipcu jedyną atrakcją obozowiska było źródełko wody, lecz podczas wrześniowej wizyty odnotowałam drewniany wychodek i niewielką budowę. Widać, że coś się dzieje. W przyszłym sezonie chyba jeszcze nie, ale w 2019 roku będzie działać tu schronisko.

LODOWIEC GERGETI – Schody pojawiają się powyżej Saberdze. Nie dość że musimy przekroczyć rzeczkę spływającą z lodowca (są okresy, kiedy pokonanie jej wzmaga czujność i podnosi adrenalinę, a bywa że rozlewisko trzeba przekroczyć parokrotnie), to wkrótce osiągamy lodowiec. Jak pisałam wyżej, nie ma turystycznych oznaczeń, do których przywykliśmy na polskich szlakach, ale z pomocą mogą przyjść… końskie kupy! A tak, część wypraw posiłkuje się końskimi transportami, po którym zostają te swojskie oznaczenia. Pokonanie odcinka od Saberdze do Stacji Meteo zajmuje ok. 3-4 godziny (przejście samego lodowca to niemal półtorej godziny marszu).

Czy pokonanie lodowca jest łatwe? Drogę do Meteo zagradza dolna część lodowca Gergeti, nie jest ona poryta tak głębokimi szczelinami jak jego górna część, toteż marsz przez lodowe pole nie powinien nastręczyć trudności. Jednakże, należy wziąć pod uwagę warunki: kiedy widoczność jest dobra, to znakomicie widać budynek schroniska i układ szczelin, kiedy chmury przykrywają świat, można łatwo zabłądzić i wpakować się w niebezpieczny teren. Pokonywałam lodowiec w obu przypadkach i widziałam, jak ludzie we mgle oddalali się od bezpiecznego przejścia, szczęśliwie przywoływani na właściwą trasę przez naszego przewodnika.

Warto mieć raki, ponieważ warunki nie zawsze pozwolą na swobodne pokonanie lodowca w samych butach, zwłaszcza schodzenie może okazać się mało komfortowe.

STACJA METEO (3653 m n.p.m.) – Zwana też Meteostacją, Bethlemi Hut czy po prostu Meteo, to nic innego jak schronisko (budynek dawniej służył jako stacja meteorologiczna) o bardzo skromnym standardzie. Na zewnątrz funkcjonuje pole namiotowe. Cały teren stanowi główną bazę wypadową na Kazbek.

W budynku nie ma toalet (tę kwestię szerzej objaśniam w tekście poniżej). Wody też nie ma, toteż trzeba biegać do źródełka zorganizowanego na zewnątrz budynku i pobierać wodę spływającą z góry. Całe życie toczy się w maleńkiej kuchni, gdzie można przygotować swoje jedzonko z pomocą własnej kuchenki. Dostęp do niej jest swobodny, niezależnie czy śpi się w środku czy na zewnątrz. Uwaga, w Meteo nie kupi się ani suchego prowiantu, ani tym bardziej ciepłego obiadku, także trzeba zabrać zapas jedzenia na cały pobyt pod Kazbekiem. Nawet wybierając opcję spania w schronisku należy mieć własny śpiwór.

Koszt pobytu w Meteo za jedną noc wynosi:

  • 10 lari za namiot (bez względu na liczbę osób, płaci się za namiot)
  • 35 lari za pryczę w schronisku.

Stacja Meteo jest oblegana w okresie letnim, dlatego należy z wyprzedzeniem dokonać rezerwacji miejsca (jeśli chcesz spać w budynku). Możesz zrobić to bezpłatnie za pośrednictwem agencji Mountain Freaks.

Kazbek - mapa

Kazbek

Widok z Kazbegi na wzgórze Gergeti z kościółkiem Cminda Sameba oraz Kazbek

Cminda Sameba, Gruzja

Cminda Sameba

Przełęcz Arsha z widokiem na Kazbek

Kazbek z przełęczy Arsha

Droga do Meteo

Pokonywanie rzeczki bywa niełatwe

Lodowiec Gergeti

Lodowiec Gergeti

Meteostacja, po lewej Kazbek

Baza Meteo pod Kazbekiem.

Bethlemi Hut

Warunki w Meteo są bardzo surowe. Choć w budynku nie ma żadnego ogrzewania (nie licząc piecyka w kuchni), to jest cieplej niż w namiocie. Natomiast we własnym namiocie na pewno będzie czyściej i przytulniej. 😉

JAK WYGLĄDA DROGA NA KAZBEK?

W przypadku Kazbeku nie pokuszę się o dokładny opis, bowiem – jak to w górach wyższych – ścisłą drogę wyznaczają aktualne warunki. Początkowe podejście wygląda zwyczajnie, wiedzie przez piargowisko poprzetykane łatami śniegu. Później wchodzimy już na lodowiec i tutaj nie ma jednej właściwej drogi

  • część zespołów wybiera trasę po prawej stronie wzdłuż moreny bocznej, po niewygodnym i obsypującym się zboczu (uwaga na spadające z góry kamienie!);
  • znaczna część woli szybszą trasę przez środek lodowca, wymagającą doświadczenia. Trzeba pamiętać, że labirynt szczelin pokonuje się nocą!

Oba warianty prowadzą na wypłaszczenie, zwane Plateau. Dalej czeka nas żmudne zdobywanie wysokości, często po dobrze wydeptanej ścieżce. Wtedy odbywa się najcięższa walka, sporo osób zaczyna odczuwać dolegliwości związane z wysokością, przez co często nie zwraca nawet uwagi na mijane po drodze mosty lodowe.

Strome zbocze wyprowadza na przełęcz, gdzie ukazuje się widok na szczyt. Zanim będziemy cieszyć się panoramą na Kaukaz (bądź mleko, jak to było w moim przypadku) musimy pokonać bardzo spadziste zbocze, najczęściej oblodzone. Trzeba być czujnym i ostrożnie pokonywać kolejne metry. Ewentualne hamowanie czekanem może okazać się zbyt wymagającym zadaniem.

Zejście do Meteostacji następuje tą samą drogą, przy czym już za dnia doskonale widać lodowcowe szczeliny, które otwierają się pod wpływem słońca. Powrót jest bardziej kręty i wymaga czujnego wyszukiwania optymalnego przejścia.

Droga na Kazbek

Droga powyżej Plateau. Szczyt po prawej to jeszcze nie Kazbek.

Droga na Kazbek

Im wyżej, tym bardziej stromo.
Fot. Przemek Otulak.

KIEDY NAJLEPIEJ ZDOBYĆ KAZBEK?

Najstabilniejsze warunki pogodowe występują w okresie wakacyjnym: od połowy czerwca do połowy września. Oczywiście najwięcej śmiałków napiera na Kazbek w lipcu oraz sierpniu. Nieco dłużej można powędrować po okolicznych niższych górach, trzeba jednak uważać na opady śniegu – już w październiku może porządnie sypnąć i odciąć od cywilizacji całe doliny. Dojazd do wielu z nich jest bardzo trudny nawet latem, także w zimowych warunkach jedynym ratunkiem będzie transport śmigłowcem. A zorganizowanie go kosztuje majątek…

 

JAKICH TEMPERATUR MOŻNA SPODZIEWAĆ SIĘ W BAZIE ORAZ NA SZCZYCIE?

Tak zareagował kumpel na widok mojego zdjęcia ze szczytu:

O kurde! Ależ byłaś opatulona na tym Kazbeku! A ja myślałem, że ty tam wejdziesz w krótkich szortach, tak na szybko, przecież w Gruzji jest upał latem…

Kiedy zdobywałam Kazbek, czyli w połowie lipca 2017, temperatury w bazie oscylowały wokół 0ºC – 20ºC. To całkiem ciepło. Oczywiście ranki i wieczory dawały popalić, ale w ciągu dnia słoneczko przyjemnie grzało. Na szczycie temperatura waha się pomiędzy -5ºC a -25ºC, chodź silne wiatry sprawiają, że temperatura odczuwalna może być kilka stopni niższa niż ta, którą zwiastują prognozy. Mnie przytrafiła się ta bardziej skrajna opcja. To samo dotyczy bazy – zimny wiatr potrafi momentalnie wychłodzić organizm. Tak więc, jeśli zamierzasz spać w namiocie, to zaopatrz się w śpiwór o temperaturze komfortu ok. -10ºC (zmarzluchom polecam jeszcze cieplejszy puch), natomiast jeśli śpisz w Bethlemi Hut, to wystarczy śpiwór z komfortem ok. -5ºC lub 0ºC. W ostatnim sezonie wstawiono nowe okna i wiatr już tak nie hula po schronisku jak kiedyś.

Na Kazbeku

Na szczycie pizgało niemiłosiernie!

ILE TRWA AKLIMATYZACJA ZWIĄZANA Z WYSOKOŚCIĄ?

Oczywiście wszystko zależy od indywidualnych predyspozycji, jedni aklimatyzują się szybko, drudzy są oporni. Pierwsze objawy związane z wysokością możemy odczuwać już na wysokości 3000 m n.p.m. Przyjmuje się, że w przypadku Kazbeku wystarcza 1-2 dni aklimatyzacji. Na mojej wyprawie tak właśnie było: 1 nocleg aklimatyzacyjny urządziliśmy sobie powyżej 3000 metrów, potem w Stacji Meteo poświęciliśmy dzień na wyjście na ponad 4000 metrów. Dla mnie to wystarczyło, lecz niektórzy koledzy znacznie gorzej znosili wysokość. Trzeba pić potężne ilości wody i walczyć podczas ataku szczytowego. Małą ilość tlenu oraz związane z tym zmęczenie odczuje każdy członek wyprawy.

 

W JAKIM WARIANCIE ZDOBYŁAŚ KAZBEK?

  • I dzień: trasa Cminda Sameba – Saberdze, nocleg aklimatyzacyjny na wysokości 3100 m, do kościółka dojechaliśmy busem
  • II dzień: trasa Saberdze – Stacja Meteo
  • III dzień: aklimatyzacja, wyjście na ponad 4000 m (warto pokusić się o podejście na Plateau, czyli wysokość ok. 4400 m, by przy okazji poznać drogę na szczyt, którą przyjdzie nam pokonywać nocą)
  • IV dzień: atak szczytowy (Meteo – Kazbek – Meteo)
  • V dzień: zejście z Meteo do Cminda Sameba, skąd bus zabrał nas do Kazbegi

Taki podział trasy daje sporą szansę na prawidłową aklimatyzację i pozwala zachować rezerwę sił na atak szczytowy. Pamiętajmy, że każda kolejna noc w Meteo oznacza kolejne godziny w zimnie, niedospanie, kolejną dawkę jedzenia z paczki – to wszystko osłabia nasz organizm.

Część osób podchodzi do Stacji Meteo w ciągu 1 dnia (bez noclegu w Saberdze). To skraca pobyt pod Kazbekiem, lecz w takim wypadku trzeba być pewnym swojej mocy. Zwróć uwagę, że różnica pomiędzy Kazbegi a Meteo to praktycznie 2 kilometry w pionie, a to już nie takie fiki-miki dla organizmu.

 

ILE CZASU ZAJMUJE ATAK SZCZYTOWY

To rzecz jasna zależy od kondycji oraz dyspozycji dnia, lecz zwyczajowo należy liczyć 8-9 godzin na wejście (ze Stacji Meteo) oraz 5 godzin na zejście. Cała akcja górska trwa nawet 14 godzin. Najlepiej rozpocząć ją ok. 1-2 w nocy, gdyż popołudnia często pociągają za sobą załamanie pogody.

 

CZY POWYŻEJ STACJI METEO SĄ MIEJSCA BIWAKOWE?

Są dwa sensowne miejsca, gdzie możemy zabiwakować, jednakże problem stanowi brak źródła wody:

  • Czarny Krzyż (wysokość ok. 4000 m n.p.m.) – Miejscówka znajduje się w odległości półtorej godziny od Meteostacji (podejście drogą na Kazbek). Kilka osłoniętych głazami platform ułatwi rozstawienie namiotu. Cały nabój wody trzeba sobie wnieść z Meteo.
  • Plateau (wysokość ok. 4400 m n.p.m.) – To płaskie miejsce na lodowcu znajduje się w odległości 3-4 godzin od szczytu, czyli mniej więcej w połowie drogi na Kazbek. Minusem jest zimno (śpimy na lodowcu) oraz konieczność roztapiania śniegu na wodę (co jak wiadomo jest dość czasochłonnym zajęciem). Trzeba dobrze przytwierdzić namiot, gdyż silne wiatry pod Kazbekiem nie należą do rzadkości.
Kazbek

W drodze do Meteo z widokiem na Kazbek

CZY NA KAZBEKU FUNKCJONUJE RATOWNICTWO GÓRSKIE?

Ratownictwo funkcjonuje, ale nie z takim rozmachem jak w Polsce. Kilku ratowników czuwa w Kazbegi – bez wystarczającej ilości sprzętu, nowoczesnego przeszkolenia, bez śmigłowca… Jeśli zajdzie jakaś sytuacja na górze, to wiele czasu upłynie, nim chłopcy z dołu dotrą do poszkodowanego. Biorąc pod uwagę odległości oraz wysokości, można przyjąć, że dotrą za późno. Toteż w razie wypadków, jako pierwsi ruszają przewodnicy zainstalowani w Meteo, o ile warunki na to pozwolą. Czasem do akcji organizowany jest śmigłowiec należący do… hotelu. Zbierając to wszystko do kupy, trzeba być świadomym, że tak naprawdę profesjonalna pomoc nie nadejdzie. W razie wypadku liczymy głównie na siebie.

W Meteo funkcjonuje jeszcze „Bezpieczny Kazbek” – polska inicjatywa działająca na zasadzie wolontariatu. W jej ramach polscy ratownicy medyczni oraz górscy stacjonują w bazie w okresie letnim, gotowi do udzielenia pomocy turystom. Kiedy trzeba, biorą udział w akcji ratunkowej, najczęściej pomagają wspinaczom pokonać dolegliwości związane z chorobą wysokościową, odwodnieniem, zakażeniem. Chłopaki często kupują bilet do Gruzji za własne pieniądze. Narzekają na niewystarczające dofinansowanie na potrzebny w ratownictwie sprzęt czy leki, lecz mimo to dzielnie czuwają w gotowości, by nieść pomoc pod Kazbekiem. Koniecznie wpadnij do ich żółtych namiotów w Meteo pod polską „banderą”, chłopaki mają mnóstwo opowieści w zanadrzu. Gorąco zachęcam do wsparcia akcji „Bezpieczny Kazbek” – z naszą pomocą ta szlachetna inicjatywa ma szansę zagościć w Meteo na stałe.

A dlaczego to Polacy zaangażowali się w charytatywne ratowanie turystów pod Kazbekiem? Ano jesteśmy jedną z najliczniejszych nacji szturmujących szczyt, niestety o mało chlubnej reputacji. Przewijamy się przez wypadkowe statystyki często i gęsto, dzierżąc prym w zdarzeniach zarówno tych błahych, jak i śmiertelnych. Nie tak dawno, pojawiły się tablice informujące (głównie w języku polskim) o zagrożeniach na Kazbeku – rozstawiono je na trasie od Stepancmindy po Meteo, z inicjatywy polskiego ambasadora. Ten z kolei uległ namowom gruzińskich przewodników oraz ratowników, którzy chcieli jakoś okiełznać problem niesfornych i źle przygotowanych polskich turystów. Auć…

Czy powołanie polskiego rescue poprawi bezpieczeństwo pod coraz bardziej popularną górą? Znając fantazję pobratymców chłopaki z „Bezpiecznego Kazbeku” będą mieli coraz więcej roboty. Przecież wielu turystów bierze góry typu Alpy czy Kaukaz za takie nieco większe Tatry i wybiera się w nie na własną rękę, nie mając ani doświadczenia lodowcowego, ani wiedzy wysokogórskiej… Dżaba, gruziński przewodnik, nie raz brał udział w akcjach ratunkowych i zawsze powtarza, że na Kazbeku nie ma wypadków losowych (związanych z lawiną czy obrywem skał), wszystkie wynikają z głupoty i nieprzygotowania.

Tablica informująca o zagrożeniach na Kazbeku

Jedna ze wspomnianych tablic…

Akcja ratunkowa na Kazbeku

Akcja ratunkowa wspinacza, który tuż pod szczytem złamał nogę. Do pomocy zaangażowano hotelowy helikopter.

JAK TRENOWAŁAŚ PRZED WYPRAWĄ NA KAZBEK?

Nie jestem typem sportowca, jednak przed wyprawą na Kazbek byłam zmuszona do podjęcia systematycznych treningów, aby móc w ogóle podjąć próbę ataku szczytowego. W ramach przygotowań zaczęłam biegać 3-4 razy w tygodniu. Z początku były to niewielkie dystanse (3-4 km), które z czasem wydłużałam, finalnie do 8 km. W ostatnim miesiącu przed wyjazdem planowałam biegać 10 km, skończyłam na 8 km – nie z braku sił, lecz z braku serca do biegania. Zwyczajnie nie lubię tego robić i umieram z nudów już na czwartym kilometrze. Biegać zaczęłam na pół roku przed wyprawą, choć początki były trudne i nieregularne ze względu na chorobę i ciągłe infekcje. Na 3 miesiące przed wyprawą już w pełni wywiązywałam się z założonej wcześniej normy.

Równolegle prowadziłam gimnastykę całego ciała (2-3 razy w tygodniu), na bazie popularnych programów dostępnych w sieci (50-60 minut).

W maju oraz czerwcu dołączyłam bieganie po schodach, niedużo, jakieś 600 schodków w górę oraz w dół (6×100), ale robiłam to niemal codziennie rano. Bieganie i gimnastykę zostawiałam na wieczór.

W miarę wolnego czasu jeździłam na rowerze. Zasuwałam ponad 25 km w półtorej godziny, przy czym nie mogę pochwalić się regularnością w tej kwestii. Ot była okazja i pogoda, był i rowerek.

W czerwcu uskuteczniłam kilka wycieczek w Tatrach i Alpach. Chciałam sprawdzić kondycję na górskim szlaku.

Tyle wystarczyło, by w lipcu zdobyć Kazbek, choć z perspektywy czasu wiem, że powinnam bardziej przyłożyć się do treningów. Czasem brakowało sił i motywacji, przez co systematyczność kulała, dlatego na Kazbek jechałam z duszą na ramieniu, pełna obaw, że nie dam rady. Jak wiecie poradziłam sobie znakomicie. Tam, gdzie wysokość kładła największych siłaczy, na mnie nie robiła większego wrażenia, dzięki czemu zachowałam wiele sił, mimo niedoskonałej kondycji.

Następnym razem (być może szarpnę się na Elbrus latem 2018 roku) przypilnuję, by treningi przeprowadzać bardziej regularnie, wcześniej zacznę bieganie po schodach (to daje wymierne efekty) oraz dołączę basen.

 

CZY Z AGENCJĄ CZUŁAŚ SIĘ BEZPIECZNIE?

Tak. Na wyprawę wybrałam się dzięki współpracy z górską agencją Mountain Freaks, założoną przez ambitną Polkę – Ewę Stachurę. Udało jej się nakłonić do współpracy najlepszych przewodników gruzińskich, w tym legendarnego Jabę Gomiashvili, powszechnie uważanego za największego „madafakę” na Kazbeku. Chłopaki znają drogę na Kazbek jak własną kieszeń, w razie potrzeby ruszą na pomoc. Z braku zorganizowanego ratownictwa górskiego (do jakiego przyzwyczailiśmy się w kraju), to właśnie przewodnicy niejednokrotnie jako pierwsi udzielają pomocy turystom.

Wracając do tematu. Nie mam doświadczenia, aby samodzielnie poruszać się w górach wyższych. Po raz pierwszy byłam pod Kazbekiem, na takiej wysokości, po raz pierwszy poruszałam się po lodowcu. Nie wyobrażam sobie robić tego na własną rękę. Jeśli masz opory, by wziąć udział w zorganizowanej wyprawie, spoko, nie zmuszaj się do tego, ale nie żałuj pieniędzy na przewodnika! To koszt 690 euro. Jeden przewodnik może zabrać maksymalnie 4 wspinaczy, a więc na osobę wychodzi ok. 750 zł. To nie jest kwota zaporowa, a może uratować życie. To niewiele więcej od opłaty za kilkugodzinną wycieczkę z przewodnikiem tatrzańskim, tyle że tutaj zyskujemy opiekuna na kilka dni, transport do Cminda Sameba, możliwość pozostawienia depozytu, pomoc w organizacji wyprawy oraz gadżety firmowe z Kazbekiem. Szczegóły w linku. Mimo, że Kazbek nie należy do szczytów trudnych technicznie, to trzeba pamiętać, że na takich wysokościach organizm reaguje różnie, że już nie wspomnę o pokonaniu lodowca nocą, czy wysokim prawdopodobieństwie pogorszenia warunków, co w połączeniu z nieznajomością trasy może przynieść opłakane skutki.

Dzięki obecności przewodników (a w przypadku zorganizowanej wyprawy również lidera) nie trzeba martwić się żadnym aspektem organizacyjnym. Po raz pierwszy nie miałam na głowie spraw związanych z dojazdem, noclegiem, pogodą, wreszcie z topografią i samą drogą na Kazbek. Musiałam tylko iść. Bez zmartwień, bez odpowiedzialności. Po prostu iść, najpierw w górę, później w dół. Dla odmiany, to bardzo przyjemny stan, pozwalający w pełni chłonąć każdą chwilę w Gruzji.

 Biuro Mountain Freaks

Tu tętni górskie życie w Kazbegi – biuro Mountain Freaks

JAKI SPRZĘT ZABRAŁAŚ NA WYPRAWĘ? CZY KORZYSTAŁAŚ Z LOKALNEJ WYPOŻYCZALNI?

Ze względu na limity bagażowe nie byłam w stanie przetransportować całego sprzętu z Polski. Ba, nawet nie dysponowałam całym potrzebnym ekwipunkiem; brakowało mi choćby namiotu, porządnego śpiwora, uprzęży, raków czy czekana.

Wszystkie brakujące elementy wyposażenia wypożyczyłam w górskiej agencji Mountain Freaks, która mieści się w centrum Stepancmindy (Kazbegi). Tam też zakupiłam gaz do Jetboila (30 GEL za 500 ml), którego nie można (gazu, nie Jetboila) przewozić samolotem. Półlitrowy kartusz spokojnie starczy na 6-7 dni na dwie osoby.

A co dokładnie zabrałam na Kazbek? Ano wszystkie rzeczy opisałam w osobnym artykule „Co zabrać na swój pierwszy pięciotysięcznik? Mój sprzęt na Kazbek”, gdzie wypisałam konkretne modele calusiego sprzętu oraz dodałam kilka zdań w temacie ich użytkowania. Zapraszam do czytania.

W tym ustępie pozwolę sobie odpowiedzieć na pytanie odnoście ogrzewaczy chemicznych. Otóż żadnych takich wynalazków nie używałam. Szczerze mówiąc, jeszcze nigdy nie miałam z nimi do czynienia, na szczęście na Kazbeku nie okazały się niezbędne.

 

CO UBRAŁAŚ NA ATAK SZCZYTOWY?

Tutaj również kłania się wytłuszczony powyżej artykuł dotyczący sprzętu, dlatego tylko wypunktuję poszczególne elementy garderoby. O tym, jak te rzeczy się spisywały podczas wyprawy i który element mnie zawiódł dowiesz się ze wspomnianego wyżej tekstu.

  • Skarpety Smartwool – pierwsza warstwa
  • Skarpety Expansive Trekking Extreme – druga warstwa
  • Getry Brubeck Thermo – pierwsza warstwa
  • Spodnie trekkingowe ocieplane Quechua Forclaz 500 Warm – druga warstwa
  • Bluzka Brubeck Thermo – pierwsza warstwa
  • Polar Quechua Forclaz 50 – druga warstwa
  • Kurtka membranowa Rab Downpour – trzecia warstwa
  • Kurtka puchowa Cumulus Endurance Lady – czwarta warstwa
  • Rękawice Quechua Trek 700, później zmienione na rękawice Wed’ze Chill Heat
  • Czapka Deuter – pierwsza warstwa
  • Hoodie Buff – druga warstwa
  • Okulary lodowcowe Julbo Colorado
  • Plecak Deuter Futura Pro 40+4L
  • Buty Meindl Jorasse Lady GTX – wrażenia z pierwszych testów tutaj

Na podorędziu miałam chusteczki, pomadkę do ust oraz krem z filtrem.

 

ILE PAR BUTÓW ZABRAŁAŚ NA WYPRAWĘ?

Dwie: Meindl Antelao oraz Meindl Jorasse. W zasadzie Antelao zabrałam niepotrzebnie, użyłam ich tylko raz, podczas podejścia do Saberdze, miejsca pierwszego biwaku na wysokości ok. 3100 m n.p.m. Drugiego dnia miałam możliwość odesłania ich do Kazbegi, co też uczyniłam. Jeśli masz lekkie, niskie buty podejściowe, to jest sens je zabrać na początkowe podejście oraz końcowe zejście do Kazbegi, a także do chodzenia po bazie – w ramach odpoczynku od podstawowego obuwia zimowego. Jeśli oprócz butów wyprawowych (u mnie model Jorasse) twoją drugą parą są ciężkie buty trekkingowe, to wtedy nie ma sensu ich tachać. Więcej o tych butach w sprzętowym artykule.

W Meteo pod Kazbekiem

Bez porządnej puchówki nie dałabym rady!

JAKĄ POJEMNOŚĆ POWINIEN MIEĆ PLECAK NA TAKIEJ WYPRAWIE?

Plecaki trzeba zabrać dwa. Jeden około 30-40l na atak szczytowy, taki by pomieścić kurtkę puchową, dodatkowe rękawice, czapki, spodnie przeciwdeszczowe, raki, kask, aparat, batony, apteczkę i wszelkie pierdoły, które są potrzebne podczas wielogodzinnej wyrypy w trudnych warunkach.

Drugi plecak musi być transportowy (60-80l), na tyle duży by pomieścić namiot, śpiwór, matę, ciuchy, sprzęt wspinaczkowy, liny, kosmetyki, kuchenkę oraz całe szturmżarcie na górską akcję. W razie korzystania z transportu konnego do Stacji Meteo (trzeba się upewnić, że aktualne warunki na to pozwalają) można duży plecak zastąpić torbą, np. typu duffle. Posiadam model Nomad Duffle od Sea To Summit, o którym pisałam w artykule: „Pomysłowe akcesoria turystyczne”.

 

CO ZNAJDOWAŁO SIĘ W POSZCZEGÓLNYCH PLECAKACH?

Wszystko co potrzebowałam podczas wędrówki znajdowało się w plecaku podręcznym (polar, buff, rękawice, kurtka przeciwdeszczowa, okulary, apteczka, żarcie, woda, krem z filtrem), reszta szła w transportowanym przez konie bagażu głównym, do którego oczywiście mieliśmy dostęp podczas pierwszego biwaku w Saberdze. Drugiego dnia wszelkie klamoty znów zostały załadowane na konie, a my ruszyliśmy do Stacji Meteo z małymi plecakami. Po konkretną listę wszystkich rzeczy raz jeszcze odsyłam do artykułu „Mój sprzęt na Kazbek”.

 

CZY ZABRAŁAŚ JAKIEŚ CYWILNE CIUCHY ORAZ OBUWIE NA WYPRAWĘ?

Tak. Wyjazd do Gruzji trwał 8 dni, z czego akcja na Kazbeku 5. Na resztę dni oraz na samą podróż oczywiście miałam zwyczajne ciuchy, które mogłam zdeponować w siedzibie agencji, z którą wchodziłam na Kazbek – Mountain Freaks. Ludzie jadący na własną rękę raczej przylatują już w górskich buciorach i mają tylko jeden czysty outfit na podróż – nie bawią się w zabieranie ciuchów miejskich, które musieliby potem wnieść do Meteo. Niestety jest to mało komfortowe, zwłaszcza w upalnym Tbilisi.

 

NIE BAŁAŚ SIĘ ZOSTAWIAĆ RZECZY W STACJI METEO? ROZUMIEM, ŻE NIE MA TAM ZAMYKANYCH SZAFEK CZY SEJFÓW?

Tam nie ma nawet kibla z prawdziwego zdarzenia, więc o szafkach nikt nie marzy. 😉 Dokumenty, telefon oraz kasę nosiłam przy sobie w specjalnym wodoodpornym portfelu od Sea To Summit (Travel Walet RFID), aparat wiecznie dyndał mi na szyi – jak zawsze. Reszta została na pastwę losu w namiocie. W Meteo raczej nikt nie interesuje się kradzieżą czyjegoś sprzętu – po prostu każdy ma swój. Ja wiem, że do incydentu może dojść wszędzie (i w naszych schroniskach w Tatrach dochodziło do kradzieży czekanów tudzież butów), ale po prostu trzeba zaufać ludziom gór, na takiej wysokości zazwyczaj nie ma przypadkowych ludzi. Tak więc odpowiadając na pytanie – do głowy mi nie przyszło, żeby bać się o swoje rzeczy w Meteostacji.

 

JAKĄ MOC POWINNA MIEĆ CZOŁÓWKA, BY CZUĆ SIĘ KOMFORTOWO PODCZAS ATAKU SZCZYTOWEGO?

Część osób z naszej grupy miała typowe czołówki awaryjne o mocy ok. 80 lumenów i dała radę, jednak należy pamiętać, że szliśmy w stadzie za przewodnikiem, nie musieliśmy martwić się o wyszukiwanie ścieżki pomiędzy szczelinami, wystarczyło dobrze oświetlić teren bezpośrednio pod nogami. Jeśli ktoś wybiera się na własną rękę powinien dysponować lepszym światłem, ok. 150-200 lumenów, dających zasięg światła na poziomie 70-80 metrów powinno spokojnie wystarczyć.

Kuchnia turystyczna w Meteostacji

Kuchnia w Bethlemi Hut

CO JADŁAŚ PODCZAS CAŁEJ WYPRAWY?

Moja dieta opierała się na szturmżarciu liofilizowanym, głównie polskiej marki Lyo Food. Do tego owsianki, suszone owoce, orzechy, gotowe zupki z Profi (ciężkie to bydlęta, lecz nie faszerowane chemią, opakowanie waży pół kilo), gruziński chleb, lokalny ser, polskie kiełbatrony, batony, owocowe smoothie również marki Lyo Food.

Uwaga! W Stacji Meteo nie można zakupić żadnych produktów! Wszystko trzeba wnieść samemu lub przenieść w transporcie konnym.

 

CO JADŁAŚ PODCZAS ATAKU SZCZYTOWEGO?

Niewiele. Nie ma czasu ani warunków, by podczas akcji górskiej zjeść solidny posiłek. Dlatego przed wyjściem należy pochłonąć jak najwięcej kalorii, co w praktyce oznacza wepchnięcie w siebie liofila i zagryzienie go batonem. Wierzcie mi, makaron o godzinie 00.30 nie wchodzi gładko, zwłaszcza po obfitej kolacji. To co zje się przed wyruszeniem na szczyt, musi starczyć na kolejne 13-14 godzin intensywnego wysiłku. Podczas podejścia ratowałam się batonami oraz żelami energetycznymi, można też zabrać kabanosy dla przełamania smaku – ważne by trzymać je blisko ciała, by nie zamarzły na kamień. Do tego miałam butelkę wody oraz termos z herbatą. Finalnie zjadłam 3 i pół batona oraz 1 żel. Miałam znacznie więcej egzemplarzy słodkiego, lecz wolałam głodować niż przyjąć jeszcze jedną dawkę cukru. Dałabym się wtedy pokroić za choćby jednego słonego paluszka. 😉

 

CZY SZCZEPIŁAŚ SIĘ PRZED WYJAZDEM DO GRUZJI?

Nie. W zasadzie zalecane w Gruzji szczepienia są te same co w Polsce. Warto zainteresować się szczepieniem na wściekliznę, ze względu na dużą ilość dzikich psów w Gruzji. Tutaj znajdziesz szczegółowe informacje w tym temacie. 

 

CO SPAKOWAŁAŚ DO APTECZKI?

Oprócz typowych leków stosowanych na co dzień i tabletek przeciwbólowych, na przeziębienie, gorączkę, chore gardło, zakażenie, zatrucia pokarmowe, warto mieć coś rozkurczowego oraz na chorobę lokomocyjną. Należy pamiętać o środkach na urazy i zranienia (gaza, bandaż, plastry). Folia NRC jest wskazana. Ja zabieram również preparat na opryszczkę, kropelki do oczu, a także witaminy (wiadomo, że górska dieta nie jest zbilansowana).

Jako że wchodziłam pod opieką przewodników, a jednocześnie ratowników, to nie zaprzątałam sobie głowy lekami stosowanymi w chorobach wysokościowych (deksametazon, diuramid). Każdy kto wybiera się w góry wysokie na własną rękę, powinien posiadać te leki oraz wiedzę, jak je stosować!

 

JAKIE TABLETKI BRAĆ NA BÓL GŁOWY NA WYSOKOŚCIACH?

Normalne. Ja preferuję Ibuprofen. Aby przeciwdziałać chorobie górskiej, należy szczególnie dbać o odpowiednie nawodnienie organizmu, co w zasadzie oznacza nie rozstawanie się z butelką wody.

Warto zapoznać się z artykułem Janusza Gołąba na temat objawów choroby wysokościowej oraz postępowania w razie jej wystąpienia. Bardziej dociekliwym polecam książkę autorstwa Jana Ryna „Góry. Medycyna. Antropologia”.

 

JAK DBAŁAŚ O HIGIENĘ W WARUNKACH OBOZOWYCH?

Nijak. 😀 Co prawda w Stacji Meteo, czyli bazie pod Kazbekiem schronisko istnieje, ale o takim luksusie jak prysznic nikt nie słyszał. Tak więc, za prysznic robią chusteczki nawilżane, chyba że masz na tyle duże jaja, aby przemyć się w wodzie nabranej z ciura spływającego z lodowca (czytaj: kurewsko lodowatej). Zęby, twarz i ręce myłam normalnie, reszta z pomocą chusteczek. O umyciu włosów nie było mowy. Prysznic po 5 dniach (po zejściu do Kazbegi) wart był miliona dolarów!

PS. Warto zabrać żel antybakteryjny do rąk.

 

JAK WYGLĄDA SPRAWA ZAŁATWIANIA POTRZEB FIZJOLOGICZNYCH NA TAKICH WYSOKOŚCIACH? CO Z ODPADKAMI?

 

Jak wyżej wspomniałam, w Meteo nie ma toalety. Tzn. jest drewniany wychodek, potocznie zwany żelazkiem, ale odważnych na skorzystanie z jego funkcji brak, albowiem sterta fekaliów zgromadzonych na zbitej podłodze (zwykła dziura w ziemi pozostaje w sferze marzeń) przeraża nawet największych twardzieli. O wiele przyjemniej jest przycupnąć za jednym z wielu głazów rozsianych wokoło, dopóki nie uświadomimy sobie, ileż osób wpadło na ten sam genialny pomysł. Wobec powyższego teren wokół namiotów jest zaminowany niczym Bałkany po wojnie, co naturalnie generuje poważną dawkę „swojskich” zapachów. Niestety ilość odchodów pociąga za sobą ilość chusteczek i zużytego papieru toaletowego. Pod Kazbekiem nie dba się o czystość. Być może Gruzini nie dbali o swoje, więc przyjezdny tym bardziej miał w poważaniu kazbeckie poletko, może to turyści zaczęli zaśmiecanie bazy – tego nie wiem. Jest jak jest.

Polecam zabranie jakiejś butelki na mocz. Serio. Takie wysokości wymagają picia szokującej ilości wody, która prędzej czy później (zazwyczaj prędzej) zechce powrócić do obiegu w przyrodzie. Wierzcie mi, że wyłażenie co pół godziny z namiotu (zwłaszcza po nocach) jest na tyle upierdliwe, że warto korzystać z butelki.

 

A CO Z OKRESEM?

No niestety, miałam „przyjemność” sprawdzić ten stan na własnej skórze. Nic przyjemnego, ze względu na brak łazienki, ale cóż, trzeba było przetrwać. Z braku bieżącej wody zużyłam milion chusteczek nawilżanych i tyle. Zużyte pampersy (jak mawiam na podpaski i tampony) zbierałam do worka i zniosłam wraz z innymi śmieciami na dół. Ciekawe, czy panowie czytają ten rozdział. Hej, chłopaki, czytacie to? 😀

Z rozrzewnieniem wspominam siusiu oraz zmianę pampersa na wysokości 5000 metrów. Akurat zebrały się wszystkie nasze zespoły, kiedy dotarliśmy do w-miarę-płaskiego-miejsca-na którym-dało-się-przykucnąć. Nie miałam wyboru i zrobiłam co należało, a że świadkami było ponad 20 obcych osób z księdzem na czele… No cóż, zdarza się. 😀

 

CO ROBIŁAŚ ZE ŚMIECIAMI?

Nieopodal Stacji Meteo znajduje się… wysypisko! Odpadki po różnych zespołach walają się po ziemi i psują górski krajobraz. Tego niestety nikt nie zwozi na dół. Ja należę do osób, które zbierają swoje śmieci do wora i wyrzucają je w miejscu do tego przeznaczonym.

Wysypisko pod Kazbekiem

Niestety. Wielkie góry generują góry śmieci…

ILE BUTELEK WODY ZABIERA SIĘ NA TAKĄ WYPRAWĘ?

Na szczęście mało. W tym wypadku 2 butelki półtoralitrowe: jedną pełną, drugą pustą. W połowie drogi do Stacji Meteo (po ok. 3-5 godzinach marszu) znajduje się obozowisko ze źródłem czystej wody. W samej bazie również można bez problemu pobierać wodę, także nie ma potrzeby tachania dzikich ilości życiodajnego trunku.

Generalnie woda ta jest zdatna do picia, chyba że jakiś dekiel (co miało miejsce w sierpniu tegoż roku) zanieczyści źródełko odchodami, przyprawiając wszystkich o jelitówkę życia. Dlatego warto na wszelki wypadek zaopatrzyć się w filtr do uzdatniania wody.

 

CZY W STACJI METEO MOŻNA DOŁADOWAĆ TELEFON?

Owszem. W ogólnodostępnej kuchni są dwa kontakty, jest też wielu chętnych na ich wykorzystanie, także gwarancji, że akurat ty dorwiesz się do prądu po prostu nie ma. W każdym pokoju znajduje się kontakt, lecz i tam przypada na niego kilku turystów.

 

CZY W STACJI METEO JEST ZASIĘG?

Jest. Zależny od sieci. Polskie sieci całkiem sprawnie łapały zasięg, jednak połączenia do tanich nie należą – ok. 1,5 zł za SMS i ponad 8 zł za minutę połączenia. Miałam wykupioną kartę gruzińską (w sieci Geocell) i generalnie łapałam zasięg tylko przy ławeczce na zewnątrz Bethlemi Hut – jest tam zainstalowana flaga Gruzji oraz kilku amatorów internetu. Wiem, że jakaś inna gruzińska sieć śmiga znacznie lepiej pod Kazbekiem (nasz przewodnik Dato używał komórki kiedy chciał), lecz nie znam jej nazwy.

Stacja Meteo pod Kazbekiem

Bethlemi Hut wraz z obozowiskiem. W tle Lodowiec Gergeti.

JAKI JEST KOSZT WYPRAWY?

Lipcowa wyprawa ze mną kosztowała 550 euro + plus bilety lotnicze. Co zawierała cena? O tym powstał cały artykuł, więc przeklikaj się tutaj. Znajdziesz tam zarówno kwestie finansowe, jak i szczegółowy program imprezy. Jeśli chcesz na Kazbek wybrać się indywidualnie, to z pewnością umiesz podliczyć koszty. 😛

 

CZY KAZBEK JEST TRUDNY?

Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony Kazbek uchodzi za łatwy pięciotysięcznik: drogi do szczytu nie torują skomplikowane, techniczne odcinki, topografia w gruncie rzeczy również nie należy do zawiłych. Z drugiej strony, nie wolno zapominać, że to pięciotysięcznik pokryty lodowcem. My Polacy, nie nawykliśmy do pokonywania gór o takim charakterze. Na Kazbek trzeba patrzeć z respektem. Niejedna osoba zlekceważyła tę górę, po czym nigdy z niej nie powróciła. Oprócz nocnej wycieczki, pokonywania lodowca, zimna i wiatru, zmiennych warunków, musimy zmierzyć się z wysokością, która niejednego osiłka położyła na kolana niczym dziecko. Atak szczytowy kosztuje mnóstwo energii, która topnieje wraz z kolejnymi metrami w pionie oraz coraz mniejszą zawartością tlenu, a trzeba pamiętać, by wykrzesać ją jeszcze na powrót.

Biorąc to wszystko do kupy uważam, że warto rozpatrywać Kazbek, jako górę poważną, bowiem wiele czynników może nie zagrać po naszej myśli, a wtedy stosunkowo łatwa wyprawa może w ekspresowym tempie przeistoczyć się w wyprawę co najmniej trudną, jeśli nie dramatyczną. Liczne i tragiczne wypadki w ostatnich latach tylko potwierdzają moje słowa. Kazbek będzie taki, jak twoje przygotowania do niego – mawia Ewa Stachura – i to chyba trafnie puentuje moje wywody.

Przewodnik na Kazbek nie jest wymagany, lecz jak najbardziej zalecany, zwłaszcza, że koszty nie są zaporowe. Wielu Polaków wybiera się na Kaukaz po zdobyciu zimowych Rysów, zapominając, że te góry znacznie różnią się wysokością i generują inne problemy w terenie niż Tatry. U nas nie uświadczy się chorób związanych z wysokością, nie ma lodowców, dlatego warto wybrać się na Kaukaz pod opieką lokalnego przewodnika, tym bardziej, jeśli dopiero stawiamy pierwsze kroki w górach wysokich. Zdecydowanie polecam usługi Mountain Freaks, bowiem Ewa współpracuje naprawdę z najlepszymi przewodnikami, w tym z legendarnym Jabą i Niką Gomiashvili, którzy w ciągu dziesięciu ostatnich lat wprowadzili ponad tysiąc turystów z całego świata. Wynajem przewodnika na grupę 4 osób to koszt 690 euro. Cena obejmuje 5 dni akcji górskiej, dodatkowo dojazd do Cmindy Sameby, możliwość złożenia depozytu w biurze, konsultacje przy organizacji wyprawy oraz gadżety pamiątkowe.

Tablica znajduje się pomiędzy kościółkiem a przełęczą Arsha

Tablica upamiętniająca trzech Polaków, którzy zginęli na Kazbeku. Zlekceważyli oni przestrogi miejscowych, którzy odradzali im wyjście z powodu trudnych warunków.

CZY MOŻNA PORWAĆ SIĘ NA KAZBEK MAJĄC TYLKO TATRZAŃSKIE DOŚWIADCZENIE?

Tak! Ja sama porwałam się na Kazbek mając na koncie:

  • Tatry – w zasadzie większość znakowanych szlaków po obu stronach granicy plus kilka pozaszlakowych przejść, ale (!) w warunkach letnich
  • niskie góry – typu Beskidy, Sudety zarówno latem, jak i zimą
  • Alpy – łatwiutkie trekkingi latem.

Jadąc do Gruzji, nie miałam na koncie poważniejszych zimowych przejść, a więc można powiedzieć, iż w temacie poruszania się zimą po górach byłam zielona i wesoła, a jednak na Kazbek weszłam. A no dlatego, że szłam pod wykwalifikowaną opieką. Przewodnicy decydowali o rozłożeniu sił, przeprowadzeniu aklimatyzacji, wyszukiwali drogę przez szczeliny, obserwowali reakcje na wysokość, w końcu bezpiecznie sprowadzili na dół, gdy tuż pod szczytem nastąpiło załamanie pogody.

Szczerze powiem, że na własną rękę nie dałabym rady, po prostu nie mam doświadczenia wysokogórskiego, by samodzielnie łazić po pięciotysięcznikach. Jeśli Ty masz doświadczenie górskie w warunkach zimowych, znasz zasady asekuracji, umiesz wytyczyć drogę na lodowcu, potrafisz udzielić pierwszej pomocy i wiesz co robić, gdy towarzysz liny wpadnie do szczeliny, to oczywiście możesz pokusić się o samodzielne zdobycie szczytu. Natomiast jeśli tak jak ja, nie masz wystarczających umiejętności, za to masz zdrowie, dobrą kondycję, jakieś góry na koncie (choćby letnie Tatry) oraz chęci, by przekroczyć magiczne 5000 metrów, to jak najbardziej możesz spróbować swoich sił na Kazbeku. Polecam Ci wyprawę zorganizowaną przez Mountain Freaks, taką na jakiej byłam ja. W grupie wszyscy się wspierają, podnoszą na duchu, jest bezpiecznie (na ile w górach wysokich może być bezpiecznie) i wesoło, a twoim jedynym zmartwieniem będzie po prostu kontynuowanie wędrówki i dawanie z siebie wszystkiego. Jeśli wolisz bardziej kameralne klimaty, to zorganizuj wyprawę indywidualnie, a na samą akcję górską wynajmij przewodnika.

***

I to by było na tyle. Uff! Napracowałam się podczas pisania, wszak właśnie masz przed sobą najdłuższy tekst w historii bloga. Jednakże, jeśli coś jest niejasne, chcesz zapytać mnie jeszcze o jakąś kwestię związaną z Kazbekiem, a której nie poruszyłam, to pytaj śmiało! Z chęcią odpowiem, wydłużę jeszcze niniejszy tekst, pójdę na rekord!

Koniecznie przeczytaj relację z wejścia na Kazbek, poczujesz klimat wyprawy, z pierwszej ręki dowiesz się, jak wyglądało życie w bazie oraz atak szczytowy.

RELACJA Z WYPRAWY NA KAZBEK

 

აბა ჰე!

Madzia / Wieczna Tułaczka

 

***

Tu też jest fajnie:

Facebook   Instagram

 

 

NA KAZBEK WESZŁAM DZIĘKI:

logo-home

 

WSPARCIE TECHNICZNE:

 

sts logo

 

meindl

Logo Cumulus

 

 

Kazbek oraz Cminda Sameba

Może latem i Ty się skusisz na Kazbek?

 

23 komentarze

  1. Bardzo fajny i ciekawy tekst, dla osób z małym lub średnim doświadczeniem bardzo przydatny, dla starych wyg również znajdzie się sporo ciekawych detali, no i wszystko skupione w jednym miejscu, pozdrawiam miło

  2. Jestem szalenie zakochana w Tatrach i jakoś nie umiem się przełamać na inne góry. Ale ten Kazbek wygląda kusząco. Niestety, jest u mnie większa bariera niż zimno, nie jestem w stanie wejść do samolotu. Nie ma takiej opcji. Więc jak już pewnie zaczęłabym od Alp, gdzie samolot konieczny nie jest.
    Choć teraz byłam na spotkaniu z podróżnikami i opowiadali o wyprawie na Elbrus. Do Rosjo dojechali pociągiem 🙂

    • Wieczna Tułaczka

      Nie masz pojęcia jak ja boję się latać… Zrobiłam sobie 10 lat przerwy z lataniem, bo za dużo stresu mnie to kosztowało. Dla Kazbeku się przemogłam. Stres jak cholera, płacz, nieprzespane noce, no ale cóż…

  3. Konkretne informacje. Przydadzą się. Dzięki 🙂

  4. Czy po tych doświadczeniach zamierzasz wybrać się na Mont Blanc? Góra nie ma wprawdzie 5000 ale jakby bardziej znana.

    • Na razie o MB nie myślę. Jeśli będzie okazja, to czemu nie. Latem dziabnę chyba inną wielką górę, prawdopodobnie szykuje się Elbrus, no ale zobaczymy jak wyjdzie. 🙂

  5. Pamiętasz z którego miejsca jest ta fota nad punktem o ratownictwie? Przed lodowcem? Chcę taką 😛

    • Wieczna Tułaczka

      Jest zrobiona tuż nad pierwszym obozowiskiem – w Saberdze jeszcze przed lodowcem, czyli możesz tam spokojnie dojść łatwą drogą. 🙂

  6. Aż się łezka w oku kręci. Byłam w Kazbegi/Stepancminda 20 lat temu. O 22 wyłączali prąd w całej wsi. A mimo iż był środek lata, to szczyt wychynął zza chmur tylko na 5 minut przez cały tydzień. Jeszcze nie czujemy się gotowi żeby atakować tak wysokie szczyty powyżej 4 tysięcy n.p.m. Na wszelki wypadek patent z butelką jednak zapamiętam;)

    p.s w tym roku w Gruzji i Armenii wielu spotkanych Polaków przeleciało UIA przez Kijów, jak się trafi promocję to cena może być bardzo konkurencyjna.

    • Wieczna Tułaczka

      O kurde! 20 lat temu to musiało tam być egzotycznie! Z tym prądem, to i dziś nie jest tak łatwo. Są dni bez prądu, są też bez wody. Bywa różnie. 😀

  7. Kazbek nie jest dla każdego (dla mnie np. jeszcze nie), więc mega szacun – gratuluję wyprawy! Ja wchodziłam na Aragac w sąsiedniej Armenii i przywiozłam niesamowite wspomnienia. Ale Twoje są jeszcze ciekawsze 🙂

    • Wieczna Tułaczka

      Pod opieką Agencji Mountain Freaks byś weszła! Być może latem porwę się na Aragac, w ramach aklimatyzacji przed Elbrusem. Na wyprawę oczywiście serdecznie zapraszam. 😀

  8. Wieczna Tułaczka

    Oj tam, pod opieką Mountain Freaków też byś dał radę. 🙂 Zapraszam latem na Elbrus – jest łatwiejszy technicznie, lecz wyższy. Zimą przed Tobą, trenuj, wędruj… Będzie się działo! 😀
    Dzięki!

  9. Jestem zupełnie poza tematem wspinaczek górskich, uwielbiam wszak oglądać foty i zachwycać się sprzed monitora 🙂 Szanuję jednak wysiłek i jestem pełen podziwu dla ludzi, którzy mają tyle siły i samozaparcia, aby zdobywać szczyty! Bardzo szczegółowy i cenny tekst!

  10. Ekstra! Wszystkie niezbędne informacje! Tyle osób już tam było, Gruzja wciąż przed nami! Przyda się! 🙂 🙂

  11. Jako typowy mieściuch, na dodatek bez specjalnej kondycji, podziwiam was i wszystkie osoby, które przygotowują się tak starannie do trekkingów i wspinaczek. Lubię spędzać czas inaczej, ale dzięki wam mogę sobie przybliżyć takie miejsca i wyobrazić piękno gór. Plus – poradnik zrobiony super! Sama nie skorzystam, ale będę wiedziała, gdzie skierować znajomych, jak będą szukać potrzebnych informacji!

  12. Dopatrzyłem się jednego błędu w relacji 😉 Otóż nie trzeba nieść wody z meteo jeśli chcemy spać wyżej, w okolicach czarnego krzyża, na gotowych platformach na wysokości ok. 3850 metrów n.p.m. mamy strumień z wodą z którego można czerpać do woli. Spaliśmy tam dwie noce i jest to świetna alternatywa dla zatłoczonej meteo stacji, pozdrawiam

    • Wieczna Tułaczka

      Taką informację uzyskałam od osób, które tam biwakowały. Albo nie znalazły ciura wody albo źródełko było zamarznięte?
      Dzięki za info, pozdrawiam.

  13. W jakim języku dogadywałaś się z miejscowymi?

  14. „CO UBRAŁAŚ NA ATAK SZCZYTOWY?”

    Pewnie ubrała siebie. Poprawnie powinno być „w co się ubrałaś” albo „co nałożyłaś”

  15. Cześć
    Wybieram się w lipcu
    Bardzo fajny, pomocny tekst.
    Dzięki za poruszenie spraw związanych z fizjologia. Twardzi faceci milczą o tym.
    Pozdrawiam

Leave a Reply to Jacek Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.