„Ja chcę na chłopa!” – wykrzyknęłam pewnego razu, tupiąc przy tym nóżką dla wzmocnienia efektu. Rozczaruję zbereźników, bo to nie będzie podróż po ukrytych zakamarkach ciał, ale podróż szlakiem, który poeta F. H. Nowicki tak scharakteryzował: „przepyszne przejście, prawdziwa kozia droga”. Ubezpieczeń tam prawie nie ma, na dodatek większość turystów wybiera pobliski szlak na Rysy, więc XIX-wieczne określenie, że szlak na Przełęcz pod Chłopkiem to „perć dla turystycznej elity” chyba nie do końca straciło na aktualności 🙂
ZAKOPANE – PALENICA BIAŁCZAŃSKA – MORSKIE OKO – CZARNY STAW POD RYSAMI – KAZALNICA – MIĘGUSZOWIECKA PRZEŁĘCZ POD CHŁOPKIEM – KAZALNICA – CZARNY STAW POD RYSAMI – MORSKIE OKO – PALENICA BIAŁCZAŃSKA – ZAKOPANE
10 h 30 min – średni czas przejścia bez odpoczynków. Ja zmieściłam się w 10 h z odpoczynkami.
Szlak trudny – charakteryzuje się sporą ekspozycją i znikomą ilością sztucznych ubezpieczeń. Znaczną część drogi wspinamy się po skałach, gdzie polegamy jedynie na swoich odnóżach. Jeśli pogoda dopisuje i jest sucho, to trudności techniczne nie są szczególnie wielkie. Przy opadach czy oblodzeniu sytuacja diametralnie się zmienia – liczne ekspozycje stają się groźne. Tak czy siak, szlak nie nadaje się dla początkujących, warto wcześniej sprawdzić swoje umiejętności na Kościelcu czy Rysach
ZAKOPANE – PALENICA BIAŁCZAŃSKA – MORSKIE OKO – CZARNY STAW POD RYSAMI szlak czerwony 3 h
Piękny opis tego odcinka już popełniłam na blogu, więc odsyłam do artykułu Rzeźnia nr 1.
CZARNY STAW POD RYSAMI – KAZALNICA szlak zielony 2 h
Spod Czarnego Stawu ruszamy za zielonymi znakami w prawo. Po około 30 minutach kamienne stopnie doprowadzają nas do skalistej buli w wylocie Bańdziocha (ok. 1725 m). Znajduje się tutaj koleba (jama w blokach skalnych), wykorzystywana jako schron przed deszczem – niegdyś przez pasterzy, teraz przez taterników. Tego dnia z nieba lał się co jedynie żar, więc ino chyżo rozpłaszczyłam się na skale.

To oczywiście legendarne Morskie Oko, które z góry robi na mnie zdecydowanie mniejsze wrażenie. Wolę jak jest w otoczeniu Mięguszy 🙂
Na buli szlak skręca w lewo i wiedzie pod północne ściany Kazalnicy. Wkrótce dochodzimy do żlebu, z którego spływa niewielki strumyk i wspinamy się po dość niewygodnych, stromych skałach. Szlak wychodzi na dno Mięguszowieckiego Kotła, zwanego przez górali Bańdziochem, co w gwarze oznacza kałdun, brzuszysko. Ja bańdziochem zwykłam nazywać męskie piwne brzuchy 😉
Kocioł otoczony jest przez majestatyczne Mięguszowieckie Szczyty, a pod jego tylną ścianą gromadzą się śniegi, które zalegają praktycznie cały rok. J. M. Rytard i H. Roj w 1933 roku podkreślali, że „tutaj odczuwa się w pełni potęgę i dzikość tego surowego świata skalnego” – ja się z tym zgadzam i bardzo lubię Bańdziocha właśnie za jego wysokogórski charakter.
Zielony szlak opuszcza kocioł, wywijając się na ściany opadające z Kazalnicy. Do pokonania mamy długą skalną rynnę, w której nie zamontowano żadnego żelastwa. Jest ona dobrze urzeźbiona i bez zbędnych wygibasów odnajdziemy naturalne uchwyty i podparcia dla stóp.

Jest stromo i faktycznie potrzeba czterech kończyn, ale przy tych warunkach szło się szybko i sprawnie.
Następnie czeka nas krótkie przejście wąską półką, tuż nad przepaścią. Jest ono demonizowane, podobnie jak słynna drabinka na Orlej Perci, a tak naprawdę klamry zamocowane w ścianę sprawiają, że przejście tym eksponowanym miejscem nie jest problematyczne.

Pan stoi o krok od przepaści, więc osoby wrażliwe niech sobie ten szlak darują i idą lepiej na Kopę Kondracką 🙂

1.Mała Buczynowa Turnia, 2.Opalony Wierch, 3.Wielka Koszysta, 4.Pośredni Wołoszyn, 5.Skrajny Wołoszyn, 6.Wierch nad Zagonnym Żlebem, 7.Turnia nad Dziadem
Szlak wchodzi w kolejną rynnę, w jej najtrudniejszym miejscu zamontowano klamry. Przed nami pozostało jeszcze łatwe podejście trawiasto-skalistą grzędą, która wyprowadza nas na mało wyraźną kulminację Kazalnicy (2159 m). Aż nie chce się wierzyć, że to ta słynna Kazalnica właśnie – z doły strasząca urwistymi ścianami, od tej strony przypominająca raczej kopiec kreta 😉

A Tomek ma załamkę, bo cierpi przez kontuzjowaną nóżkę. I po co ci była ta koszykówka?? A wracając do tematu: po lewej widać Morskie Oko, po prawej Czarny Staw pod Rysami.
Kopiec Kreta, pardon, Kazalnica Mięguszowiecka to tak naprawdę skalny występ w masywie Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego. Słynie przede wszystkim z północno-wschodniej ściany, uważanej przez wielu za najpiękniejszą i najgroźniejszą w Tatrach Polskich. Można ją sobie poobserwować będąc nad Czarnym Stawem pod Rysami – tam nikt nie skojarzy Kazalnicy z Kopcem, gwarantuję! Północna ściana padła po raz pierwszy w 1942 roku, za sprawą Łapińskiego i Paszucha. Po 15 latach J. Długosz przeszedł urwiska zimą. Kazalnicę przecinają najtrudniejsze drogi wspinaczkowe Tatr.

1.Nowy Wierch, 2.Hawrań, 3.Płaczliwa Skała, 4.Owcza Przełęcz, 5.Owcze Turniczki, 6.Białczańska Przełęcz, 7.Białczańska Kopka

Mięguszowiecki Szczyt Czarny, to w tle, bo na froncie siedzi Tomek 😉 Mniej więcej na wysokości jego głowy przebiega trawers na Przełęcz pod Chłopkiem.
Najbardziej mozolny odcinek szlaku za nami, w następnej części przedstawię Wam atrakcyjną galeryjkę, która wytrwałych wyprowadzi na przełęcz.
Widoki jak zwykle przednie a trasa wygląda na taką co tylko dla orłów 😉
Dla orłów to jest niebo! Szlak jest jak najbardziej do przejścia dla zwykłego turysty – jeśli ten turysta ma już jakieś tatrzańskie doświadczenie i pogoda mu sprzyja, to ktoś zaopatrzony w ręce, nogi i koordynację ruchową powinien sobie poradzić 🙂 W drugiej części posta jeszcze o tym naskrobię, pzdr.
A ja wolę oglądać Moko właśnie z góry 😉
Przydałaby mi się taka relacja z opisem przed dwoma laty, to mniej bym się bała. Na forum TG straszyli jakimiś „trzema metrami”, do dziś nie mam pojęcia, o które dokładnie trzy metry chodziło :).
Straszliwie fajny jest ten szlak i tęskni mi się już trochę za nim, ale tyle pomysłów i planów, że nie wiem, czy starczy na niego czasu w najbliższym sezonie…
Jak 3 metry – to chyba o te na „galeryjce” chodzi, jest taki odcinek mocno podcięty (będą foty w 2 części). To jest właśnie ten problem, że niektórzy straszą za bardzo ludzi i wypisują bzdury o niebotycznych trudnościach na szlaku, chyba po to, żeby się dowartościować i pochwalić jakie to gigantyczne przeszkody udało im się pokonać. A prawda jest taka, że latem przy suchej skale znakowane szlaki są do przejścia niemal dla każdego sprawnego turysty, oczywiście wyłączając ludzi z lękami.
Wspaniała trasa, na którą szczerzę liczę w tym roku. Wygląda wybornie 😉 Piękne zdjęcia i czekam z niecierpliwością na II część 😉
Trasa jest wyborna! 🙂
Bardzo ładnie, w końcu trochę lansu jest, rozkrok też taki w miarę porządny, nie to co na FB. 😉 A te rysunki z różnicą wysokości to sama malujesz? 😀
No a tak poza tym, dobra wycieczka, pogoda piękna, ładnie zielono, czego chcieć więcej. 🙂 Idę jeszcze drugą część poczytać. 😉
Fenks Robert 🙂 Tak, te rysunki to sama maluję.
Wiedziałem, zdolniacha z Ciebie. 🙂
A jak! Kiedyś wydam album z wykresikami i to będzie bestseller 😀
Boże, jakie piękne te nasze Tatry! Świetna trasa.
A ten profil z wysokościami, to przypomina rozkład prawdopodobieństwa 🙂
Pozdrawiam,
Aśka z Halika
taaa, rozkład miejsc, z których prawdopodobnie można spaść 😉
hihi, identycznie zaczęłam tupać nóżką w przerwie schodzenia w wakacje z Rysów i myśl ta się mnie uparcie trzyma.. mam nadzieję, że w sierpniu się uda i mój chłop nie będzie marudził, że chcę wejść na innego Chłopa 😉
Na takiego Chłopa to i sam wejdzie 😉
Mateczko, jak tam piknie łokrutnie. Zacna trasa, zacna. Z przyjemnością bym tam zapuściła swoje kopytka. 🙂
Ładne piersi..A my właśnie jutro włazimy „na chłopa” 😛
hahaha pan stojący o krok od przepaści to mój mąż 😉