TATRY – GIEWONT, ZJAWISKOWY ZACHÓD SŁOŃCA

TATRY – GIEWONT, ZJAWISKOWY ZACHÓD SŁOŃCA

 

A zaczęło się to tak. Wyruszyłam na Czerwone Wierchy z wielką nadzieją, iż uda mi się nie przemoknąć do cna. Plan udało się zrealizować (lekkiego deszczu w okolicach Pieca nie będę się czepiać). Do Małołąckiej Przełęczy podziwiałam niemalże tylko kamienie pod nogami, ale niespodziewanie Tatry poczęły wyłazić spod chmur, więc błyskawicznie zaczęło mnie nosić, aż poniosło na Giewont.

Giewont

Śpiący Rycerz czeka 😉

Dolina Kasprowa

W kierunku Doliny Kasprowej… Dwa wyraźne wypiętrzenia to Wielka Królowa Kopa (po lewej) i Kopa Magury (po prawej)

Świnica

W stronę Świnicy…

Giewont

Zobacz jak tam ładnie! 😉

Przełęcz pod Kopą Kondracką

Przełęcz pod Kopą Kondracką

Hej ho! Hej ho! Na Kopę by się szło! ;)

Hej ho! Hej ho! Na Kopę by się szło! 😉

Z Kopy Kondrackiej schodziłam… dziwnie! Leciałam na łeb na szyję w dół, by zdążyć na zachód słońca, przecież pierwsze zaczerwienione łaty już się pojawiały na niebie. Po chwili stawałam jak wryta i fociłam na potęgę, nie mając pewności czy w ogóle jakikolwiek zachód słońca będzie widoczny. Może te łaty to miała być jedyna atrakcja tego wieczoru?

DOlina Małej Łąki ze szlaku na Giewont

Wielka Turnia oraz Giewont. A pomiędzy nimi Dolina Małej Łąki

Dolina Kondratowa

Dolina Kondratowa… Tam będę schodzić po dobrze wykonanej robocie 😉

Wielka Turnia

A za Wielką Turnią zaczynają dziać się cuda 😛

Goryczkowa Czuba

Goryczkowa Czuba

Giewont

Rozpalony Giewont 😉

Mój szaleńczy rytm nie miał ładu i składu: to truchtałam, to kucałam w poszukiwaniu finezyjnego kadru, to znowuż wyczyniałam cuda z kijkami, nie mogąc się zdecydować co z nimi uczynić. W tej fotograficznej gonitwie po zachód słońca przeszkadzały, z drugiej strony ratowały mi dupsko podczas zejścia: szybkie tempo i skalny rumosz na szlaku sprzyjały wywijaniu orłów. Dzięki kijom obyło się bez fikołków.

Krywań

Z chmurek wyłażą: Grań Hrubego, Krótka oraz Krywań.

Kasprowy i Świnica

Kasprowy i Świnica

Tatry Zachodnie

Słoneczko zachodzi nad Tatrami Zachodnimi (ależ pasuje);) więc w tamtą stronę kierowałam obiektyw.

Tatry Zachodnie

Tatry Zachodnie

Kolejne dzikie wygibasy (doprawdy nie wiedzieć kiedy przeleciałam przez Kondracką Przełęcz i Kondracką Przełęcz Wyżnią) w mig doprowadziły mnie na zbocze Giewontu. Tam zastopowało mnie skutecznie. Na skalnej półce kilka metrów wyżej (gdzieś na wysokości pierwszych łańcuchów) stała sobie kozica i najspokojniej w świecie obserwowała okolicę, co rusz zerkając w stronę zachodzącego słońca.

Giewont

Kozica! Tak blisko krzyża!

Pstryk! Pstryk! Pstryk! Kurde, nieciekawie to wyszło… Gdybym tak była bliżej… No to leć idiotko! – skarciłam sama siebie, po czym na podobieństwo górskiej kozy przeskakiwałam kamienne stopnie, by po chwili znaleźć się w odpowiednim miejscu (prawie, jednak wolałabym być jeszcze bliżej) o odpowiednim czasie – w rezultacie mogłam odwzorować takie coś:

zachod slonca na giewoncie (18)

zachod slonca na giewoncie (20)

zachod slonca na giewoncie (19)

Gdy kozicy znudziło się pozować, dopiero odczułam jak po raz kolejny tego dnia radocha rozlała się po mnie (aż po piętki!). W każdym razie na rozczulanie się nie było czasu – siła rozpędu pogoniła mnie na sam wierzchołek. I nie pytajcie jak wlazłam po łańcuchach z kijami, nie bardzo pamiętam tego procesu. Cały umysł skupił się na rejestracji tego:

zachod slonca na giewoncie (21)

zachod slonca na giewoncie (23)

zachod slonca na giewoncie (24)

Babia Góra

Babia Góra pod chmurką

Zdjęcia nigdy nie oddadzą piękna i niesamowitego klimatu jaki tworzy zachodzące słońce. Można próbować coś tam przekazać, pokazać, ale zawsze będzie to tylko namiastka zastanej rzeczywistości, dlatego nie będę się silić na opisywanie niezwykłości tego zjawiska czy uczuć jakie biegały mi wtedy pod kopułką. Po prostu nie umiem. Może kiedyś, jak przeżyję takich chwil znacznie więcej, odnajdę właściwe słowa. Póki co zostanę przy obrazkach. 

Zakopane

Nie mogło zabraknąć rozświetlonego Zakopanego 😀

Zakopane

Zakopane

zachod slonca na giewoncie (27)

Babia Góra

I ta Babia Góra mnie nęci i nęci…

W końcu trzeba było rzewnym wzrokiem omieść Tatry po raz ostatni i ruszać w dół. Aparat wymieniłam na czołówkę (kijów nadal nie chciało mi się chować, przecież za chwilę będą bardzo potrzebne) i zaskakująco sprawnie pokonałam załańcuchowany odcinek. Poniżej trudności znacznie przyśpieszyłam, wyprzedziłam grupki turystów (o dziwo troszkę ludzi kręciło się wtedy pod Giewontem) i w rekordowym tempie znalazłam się przy schronisku na Hali Kondratowej.

Wiatr już nie hulał, chmury sobie odpłynęły w nieokreśloną dal, miliony gwiazd mrugały na niebie. Nie dziwne, że sporo osób wolało okupować ławy przed schroniskiem, aniżeli ciasną salkę w środku. Ależ tam był klimacik! Nie mogłam odżałować, że nie dane mi było dziabnąć browarka w takim anturażu. Co zrobić, musiałam kurcgalopkiem pokonać resztę trasy. I wiecie co? Szło mi się znakomicie! Bardzo szybko dotarłam do Kuźnic i już całkowicie rozluźniona pokonałam drogę do Zakopanego. No dobra, możliwe że prułam jak strzała, bo bałam się niedźwiedzi i zboczeńców pochowanych po krzakach.

Niby taka oklepana i dobrze mi znana trasa a pokazała inne oblicze: kiepski warun, niespodziewane rozpogodzenie, spotkania z kozicami, emocjonująca gonitwa za zachodzącym słońcem, zejście w blasku setek rozświetlonych gwiazd – te wszystkie czynniki  odmieniły szablonową wycieczkę w jedną z najciekawszych, jakie udało mi się przejść w Tatrach. Eh, no pięknie było!

PS. Opis szlaku na Giewont oraz zdjęcia trudności znajdziecie tutaj (z Kopy na Kondracką Przełęcz) i tutaj (pętelka wokół szczytu). 

Górskie pozdro,

Madzia / Wieczna Tułaczka

 

***

Tu też jest fajnie:

Facebook   Instagram

 

 

 

17 komentarzy

  1. Szybko, po przeczytaniu przeze mnie poprzedniego wpisu) pojawił się jego dalszy ciąg 🙂

    Piękny ten zachód, najładniej jest tu: http://www.wiecznatulaczka.pl/wp-content/uploads/2015/01/zachod-slonca-na-giewoncie-12.jpg

    Zazdroszczę 🙂

  2. Fantastyczne zakończenie wycieczki, a kozica na tle płonącego nieba rewelacyjna.

  3. Zdjęcia z kozicą – świetne!

  4. WOW zdjęcia cudne 🙂

  5. To ja pójdę teraz sobie cicho zapłakać w kątku… Chcę tam, bo tam tak piknie!

  6. Bardzo płodna fotograficznie wycieczka, ciekawie opisana, zdjęcia… świetne!

  7. Zdjęcie tej kozicy o zachodzie słońca jest po prostu przerewealcyjne!

  8. Jak tam było cudownie :). Zgadzam się, że aparat nie oddaje nigdy rzeczywistości, więc – musiało być jeszcze ładniej, niż to sobie wyobrażam.
    Zazdroszczę i… planuję swoje kolejne wyjścia.

  9. Ajaj! Warto było gonić 😀 Zdjęcia bajkowe… No i oczywiście najbardziej mi się podoba to z kozicą 🙂

  10. Witam,
    Właśnie tu trafiłem, bardzo fajny blog.
    Świetne zdjecia i teksty.
    Dziękuję za opisy tras i zdjęcia bo właśnie tego szukałem żeby zaplanować wędrówkę !!! 🙂
    Pozdr, M

  11. Wow, na Giewoncie jeszcze w życiu nie byłem, ale przekonałaś mnie żeby się tam wybrać. Kozica jest naprawdę mega, super zdjęcia:)
    Pozdrawiam,
    Krzysiek

  12. Ale sobie powędrowałam z Tobą Madziu !!!!!
    Nie ma to jak niespodzianki – miłe niespodzianki na szlaku. Super spędzony dzień, piękne zdjęcia, wspaniały jak zawsze u Ciebie opis.
    BOSKO !!!!
    Ahoj!!!! i do zobaczyska na szlaku -:))))

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.